Jest pięknie, bo w niewielkiej cenie mogę mieć to, na co mam ochotę. Jak potrzebuję szerszego pakietu funkcji, to mogę sobie go powiększyć - zazwyczaj dopłacając jedynie różnicę do tego droższego. Nie muszę też płacić raz (a dobrze) - tak wydaje się taniej i przystępniej. Firmy są z tym w porządku, bo ostatecznie mają stabilne źródło wpływów - i tak sprzedadzą więcej. Ludzie... też.
Gdyby subskrypcje były złe, to Pan... a nie ten worek memów. Dla ludzi są dobre, bo ci nie będą odczuwać ciężaru ich zakupu. Z założenia mają być zarówno korzystne biznesowo, jak i korzystne (mało obciążające dla konsumenta). Ten ma odczuwać satysfakcję ze zrobienia dobrego "dealu" - wiecie: "kupiłem w tak dobrej cenie, ale ja jestem zaradny - jak rekin biznesu!". No i nie oszukujmy się - modele biznesowe opierające się na subskrypcjach to tak naprawdę pieczołowicie dobierane pakiety korzyści, które mają człowiekowi uzmysłowić, że ich potrzebuje. Nie za dużo, ale i nie za mało w określonej cenie.
Zauważyłem jednak, że tych subskrypcji jest dużo. W kontekście streamingu audio... jedna usługa jest w stanie zastąpić realnie drugą. Przejście z Apple Music na Spotify powinno pójść w miarę gładko i nie powinno stanowić większego problemu. Ale już jak chodzi o streaming wideo: są tacy, co mają cały tercet: Netflix, Prime, HBO. Dlaczego? Bo oglądają różne rzeczy z tych różnych usług. Sam zauważyłem, że mam dwie z nich i... zastanawiam się, czy robię ostatecznie dobrze. Bo w sumie, to czuję się "zaopiekowany" pod kątem dostępu do treści, ale płacę za to niemało. Wychodzi prawie stówka za dostęp do tych rzeczy. A doliczmy do tego jeszcze Spotify. Nawet i narzędzia marketingowe mogą być dostępne w planach subskrypcyjnych. Tam, gdzie się da - po prostu sprzedałem jedną z wielu nerek i kupiłem plany "lifetime". Tak może być czasami prościej: o ile wiesz, że będziesz z nich korzystać dostatecznie długo i wierzysz usługodawcy na tyle, że jego narzędzie się nie popsuje lub - zależne od API bigtechów - po prostu nie przestanie działać lub zacznie działać zauważalnie gorzej.
Tych usług zrobiło się sporo
Doliczmy do tego jeszcze abonament za możliwość grania w gry multi, a także dostęp do biblioteki gier za darmo. Jeszcze jak dojdzie do tego, że będziemy kiedyś grać w ramach takich usług jak Stadia (i tylko w nich, zresztą niech Stadia śpi spokojnie, była w miarę spoko) - to zrobi się niebezpiecznie. Wydawać kilka stówek za abonamenty miesięcznie to nie jest jakiś szczególny wyczyn. I to da się "ogarnąć", jak ktoś jest wyjątkowo rozrzutny, albo po prostu ma takie, a nie inne potrzeby.
Ci, którzy używają standardowo kart do "ogarniania subskrypcji", będą kiedyś zmuszeni do tego, aby zaktualizować swoje dane płatności. Jak masz dużo tych subskrypcji, to masz problem i doprowadzasz się do konieczności wpisania tego samego ciągu numer karty, kod, ważność, dane posiadacza i gdzieniegdzie nawet to zatwierdzić, aby w ogóle działało. Upierdliwość takiego procesu? Spora. Człowiek może się przerazić, jak bardzo jest to męczące.
Tyle, że wbrew pozorom - płacąc za subskrypcje, wiążesz się z takim usługodawcą i uwierz mi, jeżeli staniesz kiedyś przed możliwością zmiany, to możesz być ku temu mniej skory, bo... przyzwyczajenia. Siła przyzwyczajeń popycha pośrednio ludzi do tego, aby przepłacać za iPhone'y, bo innego świata poza nimi nie znają. Tak, wiem - to również efekt wartości dodanej do nich, ale... to jedynie część opowiastki o ludzkich wyborach.
Dojdzie do tego również, że na subskrypcję będzie i samochód i inne rzeczy, które zazwyczaj wolimy mieć swoje. One nigdy nie będą nasze. W kontekście dóbr cyfrowych - nikt nam nie da gwarancji, że skład tychże zawsze będzie ten sam. I nawet, jeżeli coś pobierzemy na lokalne urządzenie - to i tak można nam to zabrać. Niech się tylko ktoś uprze.
Nie chcę demonizować niepotrzebnie usług w ramach subskrypcji - bo one złe nie są. Ale o zagrożeniach trzeba mówić, albo chociaż o nich przypominać. Choćby po to, aby być w porządku z każdym, kto ich używa.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu