Felietony

Czy niedługo wszyscy będziemy jeździć suvami?

Alina Mróz-Wiśniewska
Czy niedługo wszyscy będziemy jeździć suvami?
11

Kolejni producenci wycofują się z produkcji sedanów. Kombiaki jeszcze jakoś zipią, ale też są w odwrocie. Jak tak dalej pójdzie, to będziemy jeździć tylko suvami. Skąd ten fenomen?

Suv czyli co?

Z obserwacji wynika że suvy to wielka grupa aut, które łączą cechy kilku rodzajów samochodów: klasycznego suva, terenówki, miejskiego kompakta a nieraz i przedstawiciela innego segmentu. Niełatwo połapać się w podziale na lekko terenowe suvy i bardziej miejskie crossovery. Wszystkie wyglądają podobnie i dlatego lepiej zastosować amerykańskie podejście łączenia ich wszystkich w jedną zbiorczą grupę o nazwie suv. Ten definicyjny misz masz przekłada się na popularność. A sprytni producenci dążą do tego, aby każdy kierowca znalazł w tym rozgardiaszu coś dla siebie.

Popularne auta to automatycznie spora popularność memów o nich i o ich właścicielach. Cztery z nich mogą pomóc w odpowiedzi na pytanie skąd wzięła się moda na suvy w naszym kraju i czy faktycznie innych rodzajów aut będzie na naszych drogach coraz mniej.

1. “Po co komu suv, skoro jest 2-suv?”

O dziwo, porównanie z klasycznymi dwusuwami, czyli trabantami i syrenkami - mimo że wcale nie dotyczy silnika - jest tutaj nieprzypadkowe. W 2021 r. w naszym kraju najczęściej rejestrowano trzy nowe modele suvów: Dacię Sandero, Kię Sportage i Toyotę Rav 4. Wszystkie trzy - podobnie jak syrena i trabant - są w miarę proste mechanicznie i solidnie wyglądające, czyli mają odpowiadać jak największej liczbie potencjalnych klientów. Tylko Toyota ma faktycznie ekonomiczny silnik wolnossący, ale w ramach hybrydy. Liderka zestawienia Dacia Sandero jest przez producenta określana “małym, zwinnym i solidnym samochodem”, czyli autem dla mas - zupełnie jak kiedyś właśnie dwusuwy.

Podobne historyczne nawiązanie można zaobserwować u dawnego Malucha, którego wariacja w wersji Fiata 500X wygląda właśnie jak typowy suv. I to suv z rozwiązaniami podobnymi do stosowanych w zupełnie innym przedstawicielu gatunku: Jeepie Renegade.

Analogia dotyczyć też może bagażników. Bryły suvów często sugerują większy i łatwiej dostępny (niż np. w typowych sedanach) bagażnik. I owszem, pojemności bywają spore, ale niestety tylko w modelach z górnej półki, typu Audi Q7 czy Volkswagen Touareg, których kufry mają prawie po 900 litrów każdy. Zatem zapakować się na wakacyjny wyjazd może być równie trudno, co w prl-owskim klasyku.

Przeciwnie jednak do dawnych dwusuwów, obecne suvy wyróżnia wielkość. Znajomi użytkownicy chwalą siedzenie wyżej niż w innych kompaktowych miejskich autach i lepszą widoczność, co daje im poczucie bezpieczeństwa. Po ciasnych parkingach widać, że lepsza widoczność nie przekłada się wcale na łatwiejsze parkowanie - co ciekawe, zwłaszcza właścicieli tych najdroższych modeli…

2. “Gdyby suvy były krajem, to byłyby nr. 7 na liście największych trucicieli”

Wykorzystany do mema tekst o “trucicielach” ma akurat fachowe podłoże, bo pochodzi z raportu Guardiana. I dotyczy konkretnie dużych emisji CO2 przez auta tego segmentu. Co ciekawe, mimo upływu lat - podobnie jak producenci dwusuwów - producenci suvów wciąż nie grzeszą specjalną dbałością o ekologię.

W przypadku suvów na wysokie spalanie wpływa wiele czynników - akurat wyróżniających je spośród innych aut: wysokość, gabaryty i waga koło 1,5 tony a także wpływający na wielkość współczynnika oporu powietrza, modny design z niezbyt opływowymi kształtami.

Zatem to auta niby tanie w zakupie i niezbyt drogie w eksploatacji, bo na popularnych płytach z innych aut, ale już pod kątem spalania - niezbyt tanie w codziennym użytkowaniu.

3. “Znajomi nie jeżdżą suvami, bo, podobnie jak ja, są żenująco biedni”

W porównaniu do innych aut, suvy wyróżniają też nieźle zaprojektowane wnętrza z całkiem przyzwoitych materiałów. Niewiele spotyka się już elementów z tzw. “twardych plastików”. Chociaż w najtańszych wersjach aut wciąż jest ich sporo. Zdecydowanie najwięcej - w najczęściej sprzedawanej w zeszłym roku Dacii - nie bez przyczyny jednym z najtańszych suvów na rynku.

Producenci nawet tych tańszych suvów na różne sposoby próbują zachęcić do zakupu drobiazgami typu inny kolor dachu niż reszty nadwozia czy sportową kierownicą (m.in. Peugeot 2008). Ma to sprawić, że użytkownicy mający auto dla mas, ale jednak inne niż wszyscy, poczują się wyjątkowo. W przypadku kolorowego dachu Suzuki Vitary czy Renault Kaptur to też ukłon w kierunku otwierania się na nowego, miejskiego odbiorcy auta o dotąd typowo terenowych właściwościach. Podobnie z określanym wręcz jako “zwariowany” Nissanem Juke - zdecydowanie kierowanym do młodszego, wielkomiejskiego i dysponującego niemałą gotówką odbiorcy. W kategorii premium wyróżnia się tu mały, kompaktowy Mini Countryman - oferujący chyba największe możliwości personalizacji, ale i dla najlepiej zarabiających.

4. “SUV - pojazd o właściwościach terenowych lekkiego czołgu zwiadowczego zjeżdża z asfaltu tylko na chodnik pod szkołą”

Większość użytkowników suvów myśli że ma auto terenowe, bo bez większych problemów wjedzie na krawężnik. Faktycznie - według Wikipedii - suv łączy cechy auta osobowego i terenowego, ale prawdę mówiąc pewnie promil użytkowników suvów w ogóle pomyśli o zjeździe nimi z asfaltu, a jeszcze mniej faktycznie spróbuje… Prawda jest taka, że do off-roadu suvowe właściwości terenowe to trochę mało. Dotyczy to zarówno napędu na cztery koła (Skody Yeti) czy poprzedniego “terenowego” hitu: Daci Duster. Chyba że, szarpniemy się na naprawdę terenowego, ale i jednego z najdroższych, suvów: Range Rovera czy Mercedesa klasy G.

Różnicy nie robi to naszemu wojsku, które w razie potrzeby może dokonać “poboru” auta w swoje szeregi. A potrzeba może być już niebawem, bo WKU rozesłało już do właścicieli - nawet kompaktowych suvów - zawiadomienia o możliwości pojawienia się obowiązku użyczenia wojsku auta na wypadek mobilizacji lub wojny.

A wracając do mema: suvy chwalone są też za przestronne wnętrza. Faktycznie w większości modeli ma się wrażenie większej swobody ruchów - o ile pasażerów z tyłu siedzi tylko dwóch. Bo już posiadacze karty dużej rodziny i małych dzieci odpadają. W suvach z tyłu dostępne są zazwyczaj tylko dwa zaczepy do fotelików.

Jak nie suv, to co?

Podobno zeszłoroczne problemy producentów z podzespołami zmusiły ich (w zależności od strategii) do produkowania najpopularniejszych lub najdroższych modeli. I faktycznie wzrosty sprzedaży zanotowały nie tylko popularne suvy, ale też auta marek luksusowych: Porsche, Ferrari i Lamborghini. A średniozamożni kierowcy zaczęli suvy wybierać, bo pojawiło się ich najwięcej na rynku.

Samonapędzanie się rynku suvów przyspiesza mimo że - jak pokazują memy - wszystko w nich jest “prawie”. Te auta prawie wszystkim się podobają. Prawie wszędzie da się nimi w mieście wjechać. Stać na nie prawie każdego i prawie każdy mechanik potrafi je naprawić. Dlatego też prawie wszystkie koncerny motoryzacyjne suvy produkują i zastępują nimi inne.

W Stanach Zjednoczonych w 2021 r. 80 proc. sprzedanych aut to suvy i pickupy. To że suvy zdominują Europę na najbliższych kilka lat to pewne. Pytanie pozostaje już tylko jedno: jaki rodzaj aut - zamiast amerykańskich pickupów - będzie u nas na drugim miejscu rankingu popularności…

 

Źródła:

https://www.theguardian.com/environment/ng-interactive/2019/oct/25/suvs-second-biggest-cause-of-emissions-rise-figures-reveal

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu