Ostatnie dni przyniosły m.in. wypowiedź Thorstena Heinsa na temat tabletów. CEO BlackBerry stwierdził, iż sprzęt tego typu nie ma przed sobą przyszłoś...
Ostatnie dni przyniosły m.in. wypowiedź Thorstena Heinsa na temat tabletów. CEO BlackBerry stwierdził, iż sprzęt tego typu nie ma przed sobą przyszłości. Za kilka lat ponoć zapomnimy o tych urządzeniach, a ich miejsce zajmie coś zupełnie nowego. To dość odważna teza i chyba bardzo karkołomna, ale szef kanadyjskiej korporacji skłonił mnie do zastanowienia się nad losem innych gadżetów, o których ostatnio czytałem w Sieci. Mowa o sprzęcie mobilnym zmieniającym formę.
Thorsten Heins skazuje tablety na zapomnienie, choć większość analityków przewiduje dynamiczny wzrost tego rynku i pojawiają się bardzo bardzo optymistyczne prognozy dla opisywanego segmentu urządzeń. Analitycy co prawda niejednokrotnie się już mylili i nie można opierać się tylko na ich raportach, ale akurat w tym przypadku trudno spodziewać się, by ludzie nagle przestali kupować sprzęt będący ciekawym łącznikiem między sektorami telefonów i komputerów. Z drugiej strony, przewidywanie tego, co wydarzy się w tej branży za 5 czy 8 lat jest prawdziwą loterią. W tym czasie faktycznie może się pojawić jakieś rewolucyjne rozwiązanie i rynek ulegnie totalnej przebudowie. Ostatnio kilka firm i serwisów przekonuje, że ową rewolucją będą produkty zmieniające swoje kształty.
Koncepcja telefonu albo większego urządzenia elektronicznego zmieniającego swą formę w zależności od potrzeb użytkownika nie jest niczym nowym. Różne koncepty pojawiają się już od dobrych kilku lat i za każdym razem można się dowiedzieć, że twórcy są już o krok od ostatecznego triumfu i wprowadzenia do sprzedaży prawdziwego cudu techniki. Mijają jednak kolejne kwartały, a nawet lata, a w sklepach nie widać zapowiedzianych gadżetów. I pewnie jeszcze długo się nie pojawią. Wystarczy napisać o zmaganiach Samsunga z giętkimi ekranami – wspomina się o nich już o kilku lat, ale trudno stwierdzić, kiedy telefony tego typu trafią na rynek. Skoro potężna korporacja nie jest w stanie poradzić sobie z takim urządzeniami, to trudno uwierzyć w to, że mniejsi gracze stworzą produkty, które nie tylko doczekają się giętkiego wyświetlacza, ale całe będą się odznaczały dużą plastycznością formy.
Przy wizji giętkich smartfonów Samsunga (i każdej innej firmy, która chciałaby widzieć taki sprzęt w swojej ofercie) pojawia się sporo problemów, które trudno rozwiązać przy dzisiejszych możliwościach techniki. Całkowicie gibkie urządzenia umożliwiające ich zwinięcie, ułożenie w dowolny kształt niczym kartkę papieru wydają się zatem czymś oderwanym od rzeczywistości. Aby dopracować takie gadżety i osiągnąć zamierzony cel potrzeba zapewne jeszcze wielu lat prac, testów, zmian. Pojawia się jednak pytanie, czy w ogóle tego potrzebujemy? Po co właściwie zwijać swój telefon albo wyginać coś, co można nazwać następcą tabletu?
Oglądałem filmy, na których prezentowano zastosowania dla urządzeń zmieniających formę i jakoś mnie nie przekonały do tej koncepcji. Można oczywiście powiedzieć, że z czasem się to zmieni i producenci przestawią pakiet sensownych zastosowań dla swoich pomysłów. Nim to jednak nastąpi, może się okazać, że stały się one czymś przestarzałym, a ludzie korzystają masowo np. z hologramów i urządzenia mobilne zostały ograniczone do minimum. Nie oznacza to oczywiście, że firmy pracujące nad wspomnianymi urządzeniami powinny nagle porzucić swoje projekty – przy ich tworzeniu mogą przecież powstać rozwiązania, które zaczniemy masowo wykorzystywać. Samo poszukiwanie nowych dróg i niesztampowych idei jest słuszne. Urządzeniom zmieniającym formę nie wróżę jednak przyszłości.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu