Rynek komputerów maleje. Producenci szukają wyjścia z patowej sytuacji, a dopiero przyciśnięci do ściany pokazują swoje prawdziwie odkrywcze koncepcje...
Czy hybryda laptopa i tabletu jest warta 6 tysięcy? - pierwsze spojrzenie na HP EliteBook Revolve
Rynek komputerów maleje. Producenci szukają wyjścia z patowej sytuacji, a dopiero przyciśnięci do ściany pokazują swoje prawdziwie odkrywcze koncepcje i decydują się na wprowadzenie ryzykownych innowacji do swoich sprzętów. Dzięki temu na światło dzienne wychodzą tak świetne hybrydy na najnowszy notebook od HP, przeznaczony dla klientów biznesowych. Zapraszam na pierwsze spojrzenie na HP EliteBook Revolve 810 G1.
HP straciło w ostatnim kwartale pozycję lidera na rynku producentów pecetów. W Gartnera ilość sprzedanych przez nich komputerów spadła o 5 %. W takich warunkach firma postanowiła przyłączyć się do coraz popularniejszego obecnie na świecie nurtu urządzeń hybrydowych łączących ze sobą cechy kilku różnych segmentów rynkowych.
EliteBook Revolve 810 G1 na pierwszy rzut oka wygląda jak zwykły 11,6 – calowy notebook o minimalistycznym, stonowanym designie, idealnie nadającym się dla niechcących wyróżniać się krzykliwymi kolorami klientów biznesowych. Wystarczy jednak bliższe spojrzenie na prezentowany model, aby odkryć jego największą zaletę – obrotowy ekran.
Dzięki niemu urządzenie może w kilka sekund zamienić się tablet, albo ułożyć się do tzw. konfiguracji prezentacyjnej, w przypadku której klawiatura znajduje się z tyłu, za ekranem. Mechanizm ten wśród wszystkich, którzy pierwszy raz mają do czynienia z takim „trickiem”, wywołuje głębokie „łał”. A i w praktyce sprawdza się on znakomicie.
W czasie przeglądania Internetu i pisania tekstów najczęściej korzystałem z „konfiguracji” ekran dotykowy + klawiatura i podświadomie zapominałem zupełnie o istnieniu gładzika, gdyż przewijanie ekranu palcem jest po prostu zdecydowanie wygodniejsze. Należy jeszcze dodać, że to nie pierwsza taka przygoda HP z „dotykowcami”.
W 2011 roku firma wypuściła bowiem na rynek 9,7 – calowy TouchPad, który okazał się zupełnym niewypałem, a najwięcej osób kojarzy jego istnienie z ogromną przeceną i wyprzedażą urządzenia po 99 $, przy pięciokrotnie wyższej cenie początkowej za najtańszą wersję 16 GB. Wyróżnikiem, niestety in minus, tamtego urządzenia był dość nieporęczny system operacyjny WebOS, zakupiony wraz z jego twórcą Palmem. Tym razem za to system operacyjny wybrany został o wiele lepiej.
Oczywiście Windows 8 Pro jest standardem jeśli chodzi o najnowsze laptopy, ale jeśli złożymy sprzęt HP i będziemy go używali jako tablet, to moim zdaniem nie ma obecnie na rynku lepszego rozwiązania niż system Microsoftu. O ile Andriod czy iOS na 10 – calowych matrycach sprawdzają się znośnie przy mało zaawansowanych zastosowaniach, o tyle kiedy już chcemy zrobić coś więcej niż wrzucić fotę na fejsa czy odpisać na maile to wyrastają przed nami schody.
Tymczasem dzięki Windowsowi 8 Pro w tej hybrydzie nawet tablet staje w pełni funkcjonalnym centrum roboczym. Kiedy rozłożymy go do pozycji notebookowej, ekran dotykowy dalej zapewnia nam świetny komfort korzystania z możliwości systemu. Dla mnie obsługa „ósemki” na tradycyjnych laptopach była wręcz katorgą. Od czasu „Okienek” oznaczonych numerkiem 98 jestem po prostu przyzwyczajony do klasycznego interfejsu i zwyczajnie niewygodne jest dla mnie przewijanie Metra za pomocą myszki.
Dopiero dzięki notebookom takim jak ten EliteBook, widać że Microsoft naprawę wiedział co robi projektując od zera, zupełnie nowe środowisko pracy. Można było od razu uniknąć całego tego narzekania i psioczenia na Windows 8 gdyby tylko producenci od razu zdołali dostarczać na rynek laptopy hybrydowe. W prawidłowym moim zdaniem kierunki podąża także Intel, który wymaga od ultrabooków najnowszej generacji obecności ekranu dotykowego.
Napisałem na razie bardzo dużo dobrego o ekranie, ale niestety nie jest on idealny. Jego rozdzielczość to tylko 1366 na 768 pikseli. Ale zaraz, dlaczego tak bardzo mi ona przeszkadzała, skoro w swoim „codziennym” 15 –calowym laptopie mam taką samą „rozdziałkę? Problem tkwi tutaj w zastosowaniu EliteBooka. Jeśli będziemy go używali przeważnie jako notebooka, to mała liczba punktów tworzących obraz nie będzie nam tak mocno nomen omen rzucała się w oczy.
Jednak wyświetlacze tabletów oglądamy najczęściej z bliższej odległości i urządzenia te przyzwyczaiły nas już do rozdzielczości przewyższających nawet FullHD. Oczywiście zastosowane HD+ nie kłuje nadmiernie w oczy, ale kiedy zestawimy HP np. z iPadem najnowszej generacji, to dopiero wtedy dostrzeżemy jak wielka jest różnica w stosunku do Apple’owskiej Retiny.
Zastosowana matryca z pewnością nie jest w stanie za to zmęczyć krzemowego serca notebooka, czyli intelowskiego procesora i7 trzeciej generacji (są też wersje z i3 i i5). Zapewnia on urządzeniu świetną wydajność, a zintegrowany układ graficzny pozwala nawet na grę w mało wymagające tytuły – najnowsze DLC do „The Walking Dead” ukończyłem na nim bez najmniejszej przycinki, a i immersja w tytuł dzięki ekranowi dotykowemu była jakby większa.
Na szczególną pochwałę zasługują jeszcze dwa elementy, które szczególnie wyróżniły się podczas tych kilku dni użytkowania. Pierwszym z nich jest bardzo krótki czas uruchamiania się urządzenia liczony w kilku sekundach (od momentu przesunięcia suwaka, po osiągnięcie pełnej funkcjonalności), osiągnięty dzięki zastosowaniu technologii Intel Rapid Start. Drugi natomiast to podświetlana klawiatura, bez której nie wyobrażam sobie teraz pracy nawet przy słabym oświetleniu.
Największą wadą urządzenia jest jednak jego cena. Bo czy hybryda od HP warta jest 6 tysięcy złotych jakie życzy sobie za nią producent? Za tę kwotę dostajemy szybki tablet, który przegrywa z konkurentami mniejszą mobilnością i elegancki notebook, jednak tylko ze zintegrowaną kartą graficzną. Na razie uważam, że cena została zdecydowanie ustawiona zbyt wysoko, choć moje zdanie może się jeszcze zmienić do czasu opublikowania na Antywebie recenzji (już niedługo), która przedstawi bardziej kompleksowe spojrzenie na urządzenie, wraz czasem działania na baterii i wydajnością, a tymczasem zapraszam do zadawania Waszych własnych pytań w komentarzach, na które postaram się odpowiedzieć bezpośrednio lub w przygotowywanym materiale.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu