Google

Czy Google ma problem o którym nie mówi, czy po prostu mam pecha? Jak straciłem uwierzytelnianie dwuczynnikowe i zakładki

Jan Rybczyński
Czy Google ma problem o którym nie mówi, czy po prostu mam pecha? Jak straciłem uwierzytelnianie dwuczynnikowe i zakładki
28

Nie ma usług niezawodnych. Wszystkim zdarzają się mniejsze, bądź większe trudności i chwilowe braki w dostępności. Im rzadziej, tym oczywiście lepiej, ale uniknąć się tego całkiem nie da. Najgorzej jednak jest, kiedy coś nie działa i nie wiadomo dlaczego, ani nie wiadomo czy w ogóle zacznie działać...

Nie ma usług niezawodnych. Wszystkim zdarzają się mniejsze, bądź większe trudności i chwilowe braki w dostępności. Im rzadziej, tym oczywiście lepiej, ale uniknąć się tego całkiem nie da. Najgorzej jednak jest, kiedy coś nie działa i nie wiadomo dlaczego, ani nie wiadomo czy w ogóle zacznie działać poprawnie, bo nie wiadomo czy jest to problem dotyczący jednego konta, czy szerzej zakrojona awaria. Ja spotkałem się z takim problemem w miniony weekend i nadal nie mam jasności co poszło nie tak.

Wszystko zaczęło się od problemów z zalogowaniem na telefonie

Wszystko zaczęło się od tego, że przesiadając się z powrotem z telefonu testowego na prywatny chciałem wyczyścić swój telefon, który działał bez większych zarzutów, ale trochę był zabałaganiony. Przywróciłem więc ustawienia fabryczne, zalogowałem się do swojego konta Google i już chciałem zadzwonić i zainstalować aplikacje, kiedy okazało się, że nie mam kontaktów, bo nie pobrały się z serwera Google. Próba instalacji aplikacji skończyła się fiaskiem, gdyż okazało się, że wystąpiły problemy z logowaniem. Telefon nie chciał się zalogować i proponował aby spróbować później.

Najpierw odczekałem kilka godzin, bo pomyślałem, że to może być chwilowy problem z łącznością z serwerami. Później zrobiłem jeszcze kilka restartów na twardo, resetów do ustawień fabrycznych, ale dalej bez efektów. Wreszcie zacząłem kombinować z ustawieniami daty, logowaniem się do konta Google nie w kreatorze pierwszego uruchomienia telefonu, ale już po przejściu do ekranu głównego, z różnych miejsc: z poziomu ustawień i dodawania nowego konta, z poziomu różnych usług Google, takich jak mapy, Gmail itp. Zero efektów. Tak minęła cała sobota. Kiedy po nocy, w niedzielę sytuacja nie uległa poprawie spróbowałem zalogować się innym kontem Gmail, na którym czasem testuje telefony, ale nie mam na nim żadnych danych - zaskoczyło od razu. Moje prywatne konto dalej bez efektów.

Zacząłem się zastanawiać co różnic te dwa konta Google? Doszedłem do wniosku, że na swoim prywatnym koncie mam uwierzytelnianie dwuczynnikowe, za pomocą hasła i jednorazowego kodu generowanego przez aplikację, a na drugim koncie mam tylko hasło. Jak dotąd uwierzytelnianie dwuczynnikowe nigdy nie sprawiało mi problemów, a logowałem się do dziesiątek telefonów i urządzeń, ani tym bardziej nie było z nim problemów na telefonie z którego od dawna korzystam prywatnie. Nie bardzo chciało mi się wierzyć, że to rozwiąże problem, ale nie miałem już innych pomysłów, więc spróbowałem wyłączyć uwierzytelnianie dwuczynnikowe. Ku mojemu zaskoczeniu od razu pomogło. Telefon zalogował się i zaczął pobierać aktualizacje, a kontakty pojawiły się w książce adresowej. Dla upewnienia się zrobiłem kolejny reset do ustawień fabrycznych i znowu bez cienia problemów. Z niewiadomego powodu uwierzytelnianie dwuczynnikowe, po latach korzystania z niego, nagle zaczęło stwarzać problem.

Skąd wiem, że wina leży raczej po stronie Google i jak straciłem również zakładki?

Oczywiście nie mam 100% pewności co stanowiło problem. Teoretycznie mógł to być sam telefon, chociaż ostatnio nie otrzymał żadnej aktualizacji, a wcześniej logowałem się do niego bez najmniejszego problemu. Na tym jednak nie skończyła się moja przygoda. Ponieważ wyłączenie jednorazowych kodów wywróciło do góry nogami moje aktywne sesje i logowania - wszędzie musiałem ponownie logować się do usług Google, pomyślałem, że to dobry moment na czyszczenie Chromebooka, to w końcu zajmuje tylko chwilę, a po wszystkim moje dane automatycznie zassają się z sieci. Jak pomyślałem tak zrobiłem i tym razem zostałem zaskoczony. Po zalogowaniu się do systemu, na pasku przeglądarki nie pojawiły się moje zakładki. Sprawdziłem w telefonie, tam też nie mam dostępu do zakładek z komputera.

Mogła to być wina synchronizacji w tym całym zamieszaniu. Google mógł pomyśleć, że skasowałem zakładki i to skasowanie zsynchronizował. Zalogowałem się do panelu zarządzania swoim kontem, gdzie widać ile jakich danych przechowują różne usługi Google. Okazuje się, że moje zakładki znajdują się na swoim miejscu, podobnie jak hasła i dane autowypełniania, ale nie synchronizują się z przeglądarką. Zainstalowałem Chrome na czystym Windows i dalej to samo - synchronizacji brak.

Zdaje sobie sprawę, że dane synchronizowane z Chrome są szyfrowane osobno, zwykle tym samym hasłem co hasło do całego konta, ale można to zmienić. Teoretycznie wyłączenie weryfikacji dwuetapowej mogło spowodować niepoprawne rozszyfrowanie i stąd brak synchronizacji. Po pierwsze byłoby to jednak złe rozwiązanie - nie po to istnieje opcja wyłączenia weryfikacji dwuetapowej, żeby po jej uaktywnieniu stracić dostęp do części swoich danych bez żadnego ostrzeżenia. Po drugie, jak kiedyś zmieniałem hasło na koncie Google, to podczas pierwszego uruchomienia Chrome poinformował mnie, że nie może rozszyfrować zakładek i to był jasny komunikat. Tym razem nie otrzymałem żadnego komunikatu dotyczącego szyfrowania czy jakimkolwiek innym problemie. Panel zarządzania kontem pokazuje, że zakładki są, ale nie synchronizują się z żadnym moim urządzeniem, a ja nie wiem dlaczego. Ciężko mi uwierzyć, że całkowicie przypadkowo zbiegło się to w czasie z problemami zalogowania do konta z telefonu.

Dodatkowo właśnie zauważyłem, że hasła zsynchronizowały się i jak ręcznie wpiszę adres strony do przeglądarki np. Facebooka, to mogę skorzystać z autologowania, ale zakładek dalej jak nie było tak nie ma. Siłą rzeczy rozszyfrowanie danych z Chrome działa...

Wnioski jakie można z tego wyciągnąć

Przede wszystkim nie ufaj zewnętrznym serwisom i zawsze trzymaj lokalną kopię danych, które trzymasz na serwerze. To truizm, niby wszyscy o tym wiedzą i tak dalej, ale odpowiedzcie sobie sami, czy macie lokalną kopię wszystkich swoich maili, kontaktów, zdjęć, dokumentów i innych rzeczy trzymanych w sieci? Podejrzewam, że w ogromnej większości nie macie, bo ja doskonale zdaje sobie sprawę z konieczności robienia kopii bezpieczeństwa wszystkiego, mam do tego celu specjalny dysk w komputerze, plus dysk zewnętrzny i jego kopię, ale jeśli miałbym wskazać w którym miejscu mój backup kuleje najbardziej, jest najbardziej niekompletny, to właśnie w przypadku usług dostępnych on-line. Skoro nie mam tych plików lokalnie, ani na komputerze, ani na żadnym innym urządzeniu, rzadko myślę o ich skopiowaniu. Dlatego warto o tym przypominać do znudzenia.

Zastanawiam się, czy jestem jednostkowym przypadkiem, który miał pecha i zapewne nigdy nie zostanie do końca wyjaśniony, czy może Google ma jakieś problemy o których na razie jeszcze nie mówi, lub sam o nich jeszcze nie wie, bo mają np. zasięg lokalny i objawiają się w szczególnych przypadkach, np. podczas próby weryfikacji dwuetapowej na telefonie. Nie widzę powodów do paniki, nawet moje straty, nie licząc czasu poświęconego temu problemowi, są do przełknięcia. Z drugiej strony, zrobienie kopii bezpieczeństwa swoich rzeczy z pewnością nie zaszkodzi.

Trzeci wniosek jest taki, że najbardziej irytujący nie jest sam fakt, że coś nie działa, lecz całkowity brak informacji dlaczego nie działa i brak pewności czy zacznie działać w przyszłości. Komunikat "spróbuj później" za którymś razem zaczyna niezmiernie irytować, bo nigdy nie wiadomo czy czekać kolejną godzinę, a może kolejny dzień, czy próbować do skutku innych rozwiązań. Dlatego powiedzenie wprost o ewentualnych problemach swoim użytkownikom jest najlepszym wyjściem, o ile w ogóle firma wie, że ma problem oraz o ile problem leży po stronie firmy, a tego nie mogę być do końca pewny, chociaż wiele na to wskazuje.

Wreszcie, mimo tego, że staram się nie wyciągać pochopnych wniosków ani nie reagować przesadnie nerwowo, to nie da się ukryć, że mam trochę kwaśną minę, jak patrzę na miniony weekend. Jest to kolejna kropla goryczy, którą uraczył mnie Google w ostatnim czasie i powoli zaczynam się dystansować od firmy z Mountain View.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu