Wyjeżdżając regularnie na 3-4 dni na różne premiery i targi borykam się z nieco trywialnym problemem – jak w jednym plecaku zmieścić ubrania i tonę elektroniki. Teoretycznie rozwiązanie jest proste – wepchnąć tam to wszystko. W praktyce już nie, bo laptop i inne sprzętu często wymagają odpowiedniego zabezpieczenia. Nikt nie chce, żeby jego drogi komputer ucierpiał z powodu dodatkowej pary skarpetek wciśniętej w sąsiadującą kieszeń. I tutaj przychodzi lekarstwo, jakim był dla mnie plecak Thule Subterra Travel.
Nietrudno jest się zachwycać plecakiem za 739 złotych. Tyle bowiem kosztuje opisywany model. Podejrzewam, że dla części z Was będzie to już wystarczający powód, aby nie czytać dalej. Pozostali, którzy są gotowi wydać takie pieniądze na plecak, powinni z czasem się przekonać, że była to jednak dobra inwestycja. Ale po kolei.
Subterra Travel to model 34-litrowy, który łączy w sobie kilka funkcji. Producent kategoryzuje go jako plecak do codziennego użytku oraz torbę podróżną. W moim przypadku o wiele lepiej spełniał się w tej drugiej roli. Pomieścił nie tylko ubrania na kilkudniowy wyjazd, ale też solidny zestaw gadżetów, które mam w zwyczaju ze sobą zabierać. A to już wystarczający powód, żeby go zarekomendować – większość używanych dotąd plecaków po prostu zmuszała mnie do kompromisów.
Thule Subterra ma dość nietuzinkową konstrukcję. Główna kieszeń jest zamykana na magnetyczne zamknięcie, które po prostu zawijamy niczym naleśnik, a następnie zapinamy po obu stronach. Nie jest to może takie proste w obsłudze jak suwak, ale bez wątpienia wygodne, efektywne i stanowi dodatkowe utrudnienie dla potencjalnych złodziei. Żeby jednak nie było – do tej samej kieszeni możemy się dostać za pomocą jednego z dwóch suwaków z boku. Producent reklamuje to rozwiązanie jako np. szybki sposób na wyjęcie bluzy w trakcie podróży. Suwak ciągnie się przez całą długość kieszeni, więc praktycznie daje nam dostęp do całej zawartości.
Co z drugim suwakiem? Tutaj otrzymujemy wzmocnioną komorę na laptopa. Ma ona pomieścić praktycznie każdy 15-calowy model, a dzięki dodatkowemu wyściełanemu pokrowcowi i konstrukcji SafeEdge zagwarantować mu należyty poziom bezpieczeństwa. I podobnie jak w przypadku poprzedniej kieszeni, do laptopa możemy uzyskać dostęp nie tylko z boku, ale też z góry – poprzez to magnetyczne zamknięcie.
Wewnątrz głównej kieszeni znajduje się jeszcze jedna niespodzianka – to wyjmowany pokrowiec „packing cube”, który został zaprojektowany w taki sposób, aby pomieścić nasze ubrania. Przewiewna siateczka gwarantuje odpowiednią cyrkulację powietrza, a dodatkowa rączka pozwala łatwo to wszystko wyjąć. To bardzo wygodne rozwiązanie. Docierając do hotelu po prostu wyjmowałem pokrowiec z plecaka i zostawiałem go w pokoju, a sam plecak i potrzebną mi elektronikę mogłem zabrać ze sobą dalej – np. na konferencję.
Tutaj główną rolę odgrywa druga komora, gdzie znajdziemy specjalną wyściełaną kieszeń na tablet lub czytnik ebooków, a także szereg mniejszych kieszonek na smartfona i mu podobne sprzęty. Na samym dole umieszczono natomiast zasuwaną kieszonkę PowerPocket, w której mamy przechowywać powerbanki. Stąd w prosty sposób, korzystając z dedykowanych uchwytów poprowadzimy kabelek do naszego smartfona lub iPada. Możemy zatem ładować urządzenia w plecaku, nie powodując przy tym bałaganu i chaosu w plecaku. Problem w tym, że kieszeń PowerPocket jest mało pojemna i trudno dostępna, bo suwaki mniejszej komory nie rozsuwają się do samego końca. Trochę to utrudnia korzystanie z niej.
Całość dopełnia jeszcze jedna kieszonka – umieszczona z boku. Teoretycznie mamy tu suwak, ale w praktyce ma ona służyć raczej do umieszczenia butelki z wodą lub termosu. W praktyce nigdy jej nie używałem, ale może to kwestia nawyków.
739 złotych za plecak wydaje się kosmiczną kwotą. Sam Thule Subterra Travel natomiast kosmiczny nie jest – to po prostu solidny plecak, który łączy w sobie cechy torby podróżnej i codziennego plecaka na laptopa, gadżety i elektronikę. To trochę irytujące, że dopiero w tym segmencie cenowym pojawiają się takie rozwiązania, a wszystkie tanie plecaki albo nie gwarantują odpowiedniego stopnia ergonomii, albo zupełnie nie sprawdzają się, jeżeli chodzi o pakowanie ubrań. Na tym polu opisywany model można nazwać wyjątkowym. Tylko ta cena… Ale z drugiej strony marka Thule przyzwyczaiła nas do tego, że za jej produkty się płaci sporo. W zamian jednak otrzymujemy solidne torby i plecaki – Subterra takie też sprawia wrażenie i zdecydowanie nie jest modelem na zaledwie 2-3 sezony.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu