Bezpieczeństwo przede wszystkim. A najwyraźniej już bezpieczniej niż w nas samych się nie da -- dlatego to właśnie tam coraz więcej osób decyduje się przechowywać zgromadzone przez siebie kryptowaluty.
Że gdzie, przepraszam, najlepiej przechowywać kryptowaluty?!
Gdy pojawia się temat kryptowalut, tam automatycznie wkracza za nim wątek ich bezpieczeństwa. Regularnie słyszymy o rozmaitych napaściach i kradzieżach, nie mówiąc już o wątpliwościach związanych z samą wartością walut kryptograficznych, których kurs potrafi skakać z minuty na minutę. I mowa tutaj o naprawdę o ogromnych zmianach, na szczęście wśród nich nie notowane są nie tylko spadki, ale też spore wzrosty. Ale jak się uchronić przed złodziejami kryptowalut? Martijn Wismeijer na co dzień zajmujący się kryptowalutami zawodowo, znalazł sposób, który może budzić sporo kontrowersji, ale... działa. I to — jak sam twierdzi — naprawdę skutecznie.
Bitcoiny zaszyte we własnym ciele
Martijn Wismeijer został już kilka razy okradziony z Bitcoinów. I szukając idealnego zabezpieczenia, zdecydował się na... zaszycie niewielkich czipów we własnym ciele -- w ten sposób dostęp złodziei do jego majątku jest dużo trudniejszy. Chociaż mimo wszystko nie pokuszę się na stwierdzenie, że jest niemożliwy -- bo w takie rzeczy to już nie wierzę.
Mogę śmiało powiedzieć, że większość Bitcoinów, ponad 80 procent, straciłem z powodu włamań, kradzieży, wymiany i innych problemów. Gdybym miał chip w 2010 roku, prawdopodobnie byłbym już bardzo bogatym człowiekiem.
Czipy o których mowa są naprawdę malusieńkie -- to obiekty mierzące od dwóch, do dwunastu milimetrów średnicy -- w praktyce zatem są wielkości mniej-więcej ziarna ryżu. Są one wytwarzane ze szkła i mają być zupełnie bezpieczne dla organizmu — zaś ich wszczepianie zostało przeprowadzone w studiu przekłuwania ciała. A co z bólem przy takim zabiegu? Podobno nic w tym strasznego — Martijin przyrównał go do wstrzykiwania kroplówki dożylnej, dodając przy tym, że wszczepianie czipa było mimo wszystko bardziej komfortowe.
Zrobiłem to, ponieważ chciałem eksperymentować z silnym Bitcoinem za pomocą podskórnych implantów, ponieważ to właśnie jego uważałem za Świętego Graala bezzwrotnych płatności
Jak użyć Bitcoinów, które zaszyte są w naszym ciele?
To nie jest tak, że zaszyte pod skórą czipy działają jak słoik z pieniędzmi zakopany w ogródku na czarną godzinę. Wismeijer codziennie korzysta ze zgromadzonych tam środków przy codziennych zakupach: za pomocą smartfona skanuje czip, który odbiera i odszyfrowuje tamtejsze klucze. Bez konieczności fizycznego kontaktu z płytką można usuwać i nadpisywać tamtejsze wartości, zaś dzięki szyfrowaniu zwyczajne zeskanowanie dłoni przez potencjalnych złodziei na nic się zda.
Może brzmieć to desperacko i brutalnie, ale to nie jest tak, że Wismeijer jest jedynym, który zdecydował się na taki krok. Jak twierdzi — sam zna około 50 osób zamieszkujących tylko jedną dzielnicę Pragi, które zdecydowały się pójść w jego ślady. Może i przyszłość jest teraz, może i jest to najbezpieczniejszy portfel jaki można znaleźć, ale — przynajmniej na tę chwilę — dla mnie to jednak odrobinę za dużo. Poza tym w takich przypadkach już nigdy nie musiałbym zostawiać wózka pełnego zakupów orientując się, że zapomniałem z domu portfela — więc co to w ogóle za frajda?
Źródło: Cryptofakty
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu