Tydzień rozpocząłem wpisem na temat HTC, a właściwie smartfonu M7, który ma wszystkim przywrócić wiarę w tajwańskiego producenta. Minęło zaledwie kilk...
Tydzień rozpocząłem wpisem na temat HTC, a właściwie smartfonu M7, który ma wszystkim przywrócić wiarę w tajwańskiego producenta. Minęło zaledwie kilka dni i wracam do tej korporacji. Powodem nie jest nowy sprzęt, ogłoszenie raportu kwartalnego, czy zmiany personalne w firmie. Od jakiegoś czasu zastanawiam się po prostu, jak to możliwe, że wystarczyło kilka kwartałów, by dynamicznie rozwijająca się firma wpakowała się w takie problemy i nie potrafiła znaleźć sensownego rozwiązania dla swoich bolączek.
Rok 2011 można chyba uznać za złoty okres w historii azjatyckiego producenta. Firma przypominała Forresta Gumpa, który usłyszał run Forrest, run! i ruszył przed siebie. Nie zważali na nic i na nikogo – robili swoje i robili to bardzo dobrze. Bili kolejne rekordy sprzedaży, prezentowali świetne wyniki finansowe, uwodzili analityków, akcjonariuszy, blogerów, recenzentów i przede wszystkim klientów. Nagle jednak potknęli się o jakiś wystający z ziemi korzeń i zaliczyli wywrotkę. Diagnoza: złamana noga – potrzebna rekonwalescencja i kilka miesięcy przerwy.
Seria One miała być wielkim powrotem i udaną kontynuacją kariery. Coś jednak poszło nie tak – HTC albo nie przypominało samego siebie sprzed kontuzji albo nie potrafiło przekonać publiczności, że wszystko jest już w porządku. Rok zastoju raczej nie przysłużył się korporacji i wiele osób zastanawiało się, czy oglądamy tego samego gracza. Teraz wypada już zadać inne pytanie: czy przy upadku po szaleńczym biegu zawodnik nie uszkodził sobie przypadkiem głowy (w gruncie rzeczy, wmieszałem w to Forresta Gumpa, a to może wyjaśniać całą sprawę)?
Jeszcze kilka kwartałów temu decydenci HTC zapewniali, że nie interesuje ich niższa półka smartfonów i będą produkować modele klasy średniej i premium. Wcześniej im to wychodziło, Apple i Samsung pokazują, że można sprzedawać droższe smartofny w olbrzymich nakładach i wydawało się, że decyzja HTC jest słuszna. Teraz firma zmienia strategię i prawdopodobnie wypuści tanie modele, które mają trafić głównie na rynek chiński. Dobry pomysł? Raczej szaleństwo.
Nie od dziś wiadomo, że na tańszych modelach nie zarabia się kokosów. Żeby konkurować z lokalnymi producentami (zarówno gigantami, jak i mniej znanymi markami) należy zaproponować albo jeszcze niższą cenę albo dobrą jakość/interesujące bonusy w porównywalnej cenie. HTC będzie miało bardzo duży problem z realizacją tych założeń i można chyba śmiało napisać, iż przypominają trochę kłusownika z zanikami pamięci – zastawiają sidła i za chwilę mogą sami w nie wpaść.
Nikt nie powiedział, że zmiany decyzji są zabronione i można z nich jedynie szydzić – jeżeli są to rozsądne i przemyślane zmiany, to należy je przyjąć z uznaniem. HTC sprawia jednak wrażenie firmy, która kieruje swoim losem pod wpływem chwili oraz impulsów. Hitem ostatnich kwartałów okazały się tabfony, więc decydenci azjatyckiego producenta zamierzają rozwijać korporację w tym kierunku. Nokia pokazała, że rozwinięte moduły fotograficzne w aparatach zainteresowały rynek, więc HTC zamierza uzbroić M7 (lub inny model – trudno to określić, ale z udostępnionej przez firmę infografiki wynika, że pracują nad sferą foto) w jakiś "niezwykły aparat".
HTC już od dłuższego czasu powtarza, iż jednym z głównych powodów ich kiepskiej sytuacji jest/była presja ze strony konkurencji. W pewnym stopniu należy tę tezę uznać za prawdziwą, ale firma ma chyba większy problem – brak jednolitej, przemyślanej i sensownej strategii rozwoju. Być może kilka lat dynamicznego rozwoju na dłuższą metę okazało się przekleństwem: firma po prostu zbyt szybko znalazła się na szczycie i nie potrafiła udźwignąć własnego sukcesu. Trudno powiedzieć, czy w końcu wrócą na właściwe tory i pokażą jak się robi biznes, ale z pewnością warto porządnie przeanalizować ten przypadek i odpowiedzieć na jedno krótkie pytanie: co poszło nie tak?
Źródła zdjęć: kochamwies.pl, arabnews.com
Stock Image from Depositphotos.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu