Felietony

Crescent Bay - kolejna odsłona Oculus Rift

Maciej Sikorski
Crescent Bay - kolejna odsłona Oculus Rift
Reklama

Weekend przyniósł nie tylko wielkie siatkarskie emocje, ale i pierwszą imprezę deweloperską Oculusa. Wydarzenie Oculus Connect 2014 przyciągnęło 1000 ...

Weekend przyniósł nie tylko wielkie siatkarskie emocje, ale i pierwszą imprezę deweloperską Oculusa. Wydarzenie Oculus Connect 2014 przyciągnęło 1000 deweloperów, co można uznać za naprawdę dobry wynik. Zwłaszcza, że na rynek nie trafiły jeszcze żadne gogle oferowane przez Oculus VR. Nie trafiły, ale zbliżamy się do tego momentu szybkim krokiem. Przynajmniej takie można odnieść wrażenie patrząc na Crescent Bay.

Reklama

Po przejęciu przez Facebooka Oculus nie próżnuje i nie zwalnia - zespół został rozszerzony, pojawił się zastrzyk gotówki, dzięki któremu możliwe są dalsze badania, tworzenie nowych prototypów okularów VR oraz rozbudowywanie ich możliwości. Efektem prac wspomniany we wstępie Crescent Bay - najnowszy prototyp urządzenia. Nadal nie jest to gotowy produkt, nie trafi on do sprzedaży, ale z doniesień płynących z imprezy wynika, że finał jest już blisko. Co poprawiono w nowym modelu?

Firma działała na kilku płaszczyznach. Po pierwsze, zmniejszono wagę produktu. To ma spore znaczenie - trudno sobie wyobrazić rozrywkę trwającą kilka godzin z ciężkim przedmiotem przyczepionym do twarzy. Musi być lekki i wygodny, by szybko nie trafił do kąta. A skoro do gry wkroczył Facebook, to priorytetem stanie się skłonienie użytkownika do długiego przebywania w świecie oferowanym przez Oculusa.


Po drugie, poprawiono śledzenie ruchów użytkownika. Nie jest tajemnicą, że im bardziej zostanie to dopracowane, tym większe wrażenie wywoła na kliencie. Jeżeli sprzęt będzie posiadał na tej płaszczyźnie poważne ograniczenia, to nadal widoczna będzie granica między światem wirtualnym a tym prawdziwym. To samo dotyczy kolejnego wątku, czyli dźwięku - Oculus pracuje przede wszystkim nad poprawą obrazu, ale bagatelizowanie roli dźwięku przestrzennego byłoby błędem. Firma nie chce go popełnić, więc szuka partnerów, technologii, wyciąga portfel. Poruszając motyw audio warto wspomnieć o dodaniu do nowych gogli słuchawek. Nie będzie to stały komponent - można je wymontować i skorzystać z własnych. Firma chce po prostu dopracować ten element, by całość była spójna.

Jestem ciekaw, jak wprowadzone zmiany sprawdzają się w praktyce, jak dużą różnicę robią w porównaniu do poprzednich wersji. Bawiąc się starszymi okularami zaliczyłem pewne rozczarowanie - spodziewałem się lepszego efektu, większego zaskoczenia. Nie twierdzę, że to produkt bez przyszłości, ale w dostępnej do tej pory formie zdecydowanie nie mógł trafić na rynek. Zastanawiam się teraz, czy progres jest już na tyle poważny, by użytkownik krzyknął "wow"?. A jeśli nie jest, to ile prototypów czeka nas jeszcze przed właściwą premierą?


Prowadzone prace pokazują, że decyzja o wejściu pod skrzydła Facebooka mogła być naprawdę dobrym posunięciem. Korporacja Zuckerberga wcale nie musi naciskać na szybką premierę, bo wie, że to się może źle skończyć. Z kolei zespół Oculusa ma czas, pieniądze, ludzi oraz kontakty, które powinny się okazać niezwykle przydatne. Bez tego prace ciągnęłyby się zapewne dłużej i nie wiadomo, czy doprowadziłyby co celu wyznaczonego przez twórców.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama