Dziś będzie nieco bardziej osobiście niż zwykle. Od jakiegoś czasu borykam się ze zbyt dużą liczbą otwartych jednocześnie kart w przeglądarce. Niestet...
Co zrobić z kartami w przeglądarce, których nie używasz? Przenieść do chmury
Dziś będzie nieco bardziej osobiście niż zwykle. Od jakiegoś czasu borykam się ze zbyt dużą liczbą otwartych jednocześnie kart w przeglądarce. Niestety, mam taką naturę, że lubię odkładać rzeczy na później, a w tym przypadku są to ciekawe artykuły do przeczytania, startupy, które warto opisać, źródła newsów itp. Zbiera się tego przeszło kilkadziesiąt sztuk dziennie. I wreszcie znalazłem coś, co wybawiło mnie z opresji!
Firefox ma wspaniałe grupowanie kart, którego Chrome i Opera mogą mu tylko pozazdrościć. Choć ta ostatnia nie wypada pod tym względem wcale tak źle, bo użytkownik również może w miarę sprawnie łączyć karty w zbiory i uzyskiwać do nich łatwy dostęp. Wszystko to sprawia, że internauta nie jest skazany na bałagan negatywnie odbijający się na efektywności. Co natomiast z Chrome? Google od jakiegoś czasu przymierza się do wprowadzenia skutecznego mechanizmu grupowania. Na razie jednak to tylko nic nie znaczące dodatkowe pozycje w menu kontekstowym, których użyteczność jest niemalże równa zeru.
Jaki jest mój cudowny lek na tę przypadłość? Rozszerzenie o nazwie TabCloud. Od razu na wstępnie trzeba zaznaczyć, że nie jest to gadżet, który mógłby przebić funkcje Firefoksa czy Opery - trudno rywalizować z natywnymi, zintegrowanymi z programem rozwiązaniami. Nie jest to też nowość, bo z tego, co zauważyłem jest dostępny w sieci od bagatela półtora roku. Nie zmienia to jednak faktu, że na chwilę obecną jest to dla mnie najlepsze remedium na wspomnianą przypadłość.
TabCloud trudno nazwać stricte funkcją grupowania kart. Bliżej mu bowiem to menedżera sesji przeglądarki. Rozszerzenie tradycyjnie dodaje ikonkę do paska narzędziowego Chrome. Klikając na nią wyświetlimy niewielką chmurkę z komunikatem dotyczącym logowania. Wbrew pozorom to nie wada, a ogromna zaleta, bo TabCloud integruje się z naszym kontem Google. W efekcie zapisane karty są umieszczane w chmurze i dostępne właściwie z każdego komputera z zainstalowanym Chrome (lub Firefoksem, bo jest też wersja dla programu Mozilli). Twórca poszedł o krok dalej i przygotował aplikację dla Androida, za pomocą której możemy otwierać zapisane witryny (pełni to więc też funkcję swoistego digesta). Mamy więc do czynienia z małym ekosystemem, w którym nasze karty są nie tylko łatwo dostępne, ale też pogrupowane.
A jeśli o grupowaniu mowa. TabCloud ma bardzo fajną funkcję tworzenia poszczególnych zbiorów kart i oznaczania ich unikatowymi nazwami. Wtyczka wyświetla je w formie ikonek, więc nie ma problemu z zarządzaniem grupami - wszystko odbywa się za pomocą wygodnej metody drag'n'drop.
Na chwilę obecną TabCloud w moim Chrome liczy kilka grup, do których wciskam ciekawe startupy, które chciałbym kiedyś opisać, źródła do materiałów przygotowywanych dla różnych serwisów, a nawet rozszerzenia dla Chrome, które warto w wolnym czasie wypróbować. Ot taka mała skarbnica wiedzy, do której mam dostęp z właściwie dowolnego komputera, tabletu lub smartfona. Ale, co najważniejsze - liczba otwartych w danym momencie kart w w przegląd arce spadła diametralnie. Teraz korzystam tylko z tego, co jest mi potrzebne w danym momencie, a reszta leci do chmury.
Zdaję sobie sprawę, ze TabCloud raczej nigdy nie miał być alternatywą dla mechanizmów grupujących karty, a mimo to nie potrafię go wykorzystywać inaczej. Jedyne co boli to nieco archaiczny (a być może wręcz ascetyczny) interfejs. Na Chrome, Firefoksie, Androidzie - TabCloud jest wszędzie brzydki. Gdyby twórca się postarał o jakieś wsparcie graficzne, to mogłoby to zdecydowanie pozytywnie wpłynąć na przyjemność korzystania z rozszerzenia.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu