Felietony

Co w Intelu piszczy (I) - wywiad z Juliuszem Kornaszewskim PR Managerem

Karol Kopańko
Co w Intelu piszczy (I) - wywiad z Juliuszem Kornaszewskim PR Managerem
Reklama

Długo zapowiadany Haswell wreszcie pojawił się na rynku. Intel wypuszczając ten układ chce wreszcie mocniej postawić stopę na rynku urządzeń mobilnych...

Długo zapowiadany Haswell wreszcie pojawił się na rynku. Intel wypuszczając ten układ chce wreszcie mocniej postawić stopę na rynku urządzeń mobilnych. Postanowiłem, że to świetny czas, aby porozmawiać z Managerem PR tejże firmy, Juliuszem Kornaszewskim, którego część z Was może kojarzyć jako redaktora naczelnego magazynu "PCWorld". Zapraszam więc do przeczytania pierwszej części zapisu rozmowy, z której dowiecie się między innymi dlaczego Haswell nazywa się tak, jak się nazywa, kiedy przejdziemy na 14 nm, z czego wynikają podobieństwa Intela do Microsoftu, jak przedstawiają się tendencje na rynku układów scalonych, a także o przenikaniu się klasyfikacji inteligentnych urządzeń.

Reklama

Karol Kopańko, Antyweb.pl: Skąd się wzięła nazwa Haswell?

Juliusz Kornaszewski, Intel PR Manager:Każdej premierze procesorów towarzyszy jakaś nazwa kodowa, która zwykle odnosi się do nazwy miejscowości zlokalizowanych gdzieś w Krzemowej Dolinie, niedaleko siedzib dużych firm. Natomiast od pewnego czasu, tych nazw zaczęło brakować i akurat „haswella” zaczerpnięto od niewielkiego, liczącego sobie kilkudziesięciu (dokładnie 65)  mieszkańców, miasteczka w Kolorado.

Jednak za tymi określeniami nie kryje się jakieś „drugie dno” – to po prostu nazwy kodowe, które ku nieszczęściu działu marketingu, na tyle zagłębiają się w głowach ludzi, że potem przeniesienie tego na „Intel Core czwartej generacji”, która jest oficjalną nazwą, jest trudne. I prasa i użytkownicy przyzwyczajają się do „Haswella”, który już funkcjonuje.

Tym razem Intel nie zdecydował się na przejście na 14 nm, co jest związane ze strategią TIC-TOC. Na czym ona polega?

Intel już od wielu lat realizuje strategię wprowadzanie nowości technologicznych w dwóch etapach. W jednej fazie wprowadzamy nową mikroarchitekturę (tock), a w kolejnej proces technologiczny (tick). Działa to jak w szwajcarskim zegarku. Nasi partnerzy i klienci wiedzą dokładnie czego się spodziewać jeśli chodzi o kolejne generacje. Ta regularność pozwala na opracowywanie bardzo ciekawych rozwiązań.


W takim razie jakie zmiany wprowadzicie wraz z Haswellem?

Haswell od początku projektowany był z myślą o urządzeniach mobilnych, nawet najwydajniejszych tabletach. Będzie to pierwsza mikroarchitektura, która znajdzie zastosowanie w tak szerokiej gamie produktów. Będzie ona równolegle koegzystowała z mikroarchitekturą Silvermont, którą znajdziemy w Atomach (Bay Trail). Pojawią się one na rynku w III kwartale tego roku i będą w szerokiej dostępności na gwiazdkę.  Tak naprawdę te dwie mikroarchitektury będą się uzupełniały, a w niektórych przypadkach będą dość blisko siebie. Atom znajdzie się w smartfonach i tabletach, a Haswell w najmocniejszych tabletach, laptopach, Ultrabookach i desktopach. W tabletach będą to układy serii Y, chłodzone pasywnie.

Wydaje mi się, że strategię Intela można porównać do tej stosowanej przez Microsoft – jednym produktem chcecie połączyć różne kategorie urządzeń, tak samo jak robi to Windows 8.

Widać pewne cechy wspólne. Powiedziałbym, że działamy nawet szerzej. Intel to nie tylko układy do PC, ale także do tzw. Internetu rzeczy – do wszystkiego co nas otacza. Procesory są przecież w sygnalizacji świetlnej, automatach vendingowych czy digtal signage (ilustracja w grafice głównej - przyp. red.), gdzie Haswell tez znajdzie swoje zastosowanie.

W takim razie kiedy nastąpi przejście na 14 nm? Czy nie jest tak, że porównując Wasze plany z ich wykonaniem okazuje się, że wejścia kolejnych generacji są opóźniane?

W Irlandii powstała już pierwsza Europie fabryka gotowa doprodukcji procesorów w 14 nanometrów. Dwa pozostałe „14-nanometrowe” fabryki znajdują się w Oregonie i Arizonie. Już pod koniec tego roku takie procesory trafią do produkcji, tak aby pierwsze urządzenia mogły się pojawić w 2014 roku. Wydaje mi się jednak, że następowanie kolejnych generacji wręcz przyspiesza – widać to najlepiej po Atomach, które nie były z początku włączone do strategii TIC-TOC, a teraz kolejne modele wychodzą jeszcze szybciej – pierwsze procesory w 14 nm najprawdopodobniej będą przeznaczone właśnie do urządzeń mobilnych.

Reklama


Czy można więc powiedzieć, że wyprzedzacie Prawo Moore’a?

Nadążamy za nim. Wraz ze zmniejszaniem się procesu technologicznego pojawiają się kolejne problemy, ale tak było zawsze. Od kilkunastu lat cały czas słychać głosy, że w końcu stajemy przed barierą technologiczną, którą ciężko będzie przeskoczyć, a za rok okazuje się, że jakoś dajemy sobie radę. Spośród 100 tys. inżynierów Intela, znaczna część pracuje nad nowymi materiałami i procesami produkcji.

Reklama

Jak na wytwarzanie procesorów wpłynie zwiększenie wafli, z których się je uzyskuje?

W tym momencie, aby uzyskać procesor stosuje się wafle krzemowe o średnicy 30 cm, z których wycina się określoną liczbę jednostek. Intel pracuje nad tym, aby w najbliższych latach wprowadzić wafle 45 – centymetrowe, pozwalające uzyskać dwa razy więcej procesorów.

Produkcja będzie tańsza?

Tak, oczywiście. Trzeba jednak pamiętać, ze wdrożenie nowej technologii, to gigantyczne koszty idące w dziesiątki miliardów dolarów.


Często można jednak spotkać się z zarzutem, że wielkość procesu produkcyjnego jest nadużywana przez dział marketingu, gdyż wydajność w większej mierze zależy od szeregu innych czynników.

Wydaje mi się, że wręcz przeciwnie, że proces technologiczny jest wręcz niedoceniany, a niesie przecież ze sobą korzyści widoczne gołym okiem. Najlepszą odpowiedzią na to pytanie jest postęp jaki wykonał Intel. Wymogiem pierwszej generacji Ultrabooków z procesorami Sandy Bridge była praca  na baterii przez minimum 5 godzin, teraz przy Haswellu podnieśliśmy poprzeczkę do 8 godzin. To samo przy urządzeniach mobilnych. Np. tablety pracujące na 32-nanometrowych procesorach pozwalały nawet na 32 godziny pracy i to nie w stanie uśpienia, tylko przy zapalonym ekranie i włączonym WiFi. Przy kolejnej generacji to mają już być całe dni pracy.

Zmniejszenie procesu technologicznego pozwala na duże zmniejszenie poboru energii, ale także zwiększenie wydajności. Trzeba wziąć pod uwagę także, że dodanie do procesora kolejnego układu, np. regulatora napięcia, zwiększa liczbę tranzystorów.

Reklama

Procesor staje się powoli jednostką SoC.

Tak, dokładnie. Bail Trail do tabletów będzie jednostką SoC, a procesory do komputerów czeka ta sama ścieżka rozwoju. Oczywiście cały czas napotykamy na trudności w integrowaniu kolejnych jednostek, jak np. z modułu radiowego, co związane jest z interferencją, ale jak wiemy i tę barierę udało się już przezwyciężyć.

Asus niedawno zapowiedział Ultrabooka o wadze prawie 2,5 kilograma, czy to nie zbyt dużo jak na tę kategorię.

Wagi nie ma akurat w wymaganiach stawianych Ultrabookom przez Intela. Oprócz prędkości startu (7s), czasu pracy na baterii jest za to grubość – przy modelach do 14 cali jest to 18 mm, a powyżej 14 cali 21 mm. Zazwyczaj ten wymóg determinuje niższą wagę urządzeń. W przypadku Ultrabooków z Haswellem do wymagań dochodzi także ekran dotykowy i obsługa technologii Intel Wireless Display, która pozwala na przesyłanie obrazu z laptopa do telewizora. To ile będzie ważył dany Ultrabook zależy od inwencji producenta. Duży Ultrabook z metalową obudową i ekranem Gorilla Glass może ważyć 2,5 kg, albo 1 kg jak najnowszy 13-calowy model Sony VAIO Pro 13.


Na rynku są już Jaguary i Steamrollery od AMD, mimo że wykonane w 28-nanometrowym procesie, mają one szanse powalczyć z Haswellem.

Cały czas konkurujemy z AMD na wielu polach, jednak wierzymy w to, że nasze produkty są o wiele wydajniejsze, nawet na polu zintegrowanych układów graficznych, które do tej pory były domeną AMD.

Wraz z Waszym wejściem na rynek mobilny, stawiacie czoła kolejnym konkurentom o dość ugruntowanej pozycji. Jednak i ARM chce zaistnieć w przyszłości na rynku pecetowym wraz z procesorem A57.

Konkurencja się zacieśnia, ale wynika to z tego, że zmieniają się kategorie produktów. Coraz trudniej powiedzieć jest, co jest smartfonem, tabletem, a co pecetem. Mimo to nie obawiamy się konkurencji ze strony ARM, z tej przyczyny, że nasze procesory wykonane są w architekturze x86, która jest znana od lat i już teraz równie energooszczędna co ARM. Natomiast w momencie premiery procesorów Bail Trail będą one o wiele wydajniejsze i będą pobierały mniej energii. Nie bez znaczenia jest też kompatybilność z całą biblioteką aplikacji napisanych pod x86.


Wspomniałeś o tym, że coraz trudniej sklasyfikować urządzenia.

Tak, obecnie komputery zmieniają się w hybrydy bardzo wydajnych tabletów, do których można opcjonalnie doczepić klawiaturę. Z naszych badań wynika, że obecnie taki typ produktu jest najbardziej pożądany przez klientów.

Skoro jest tak jak mówisz i Intel dysponuje przewagą wydajnościową, to dlaczego ARM ciągle rządzi na urządzeniach mobilnych?

Wprowadzenie mikroprocesorów w architekturze x86 do urządzeń mobilnych wymaga czasu. Jeszcze półtora roku temu nie było na rynku żadnego smartfona z procesorem Intela, natomiast teraz mamy ich już 30 modeli. To będzie cały czas przyspieszało i uwidaczniało się także w tabletach opartych o Bail Trail, które pod koniec roku zaleją rynek, a pracowały będą zarówno na Windows 8, jak i Androidzie.

Intel jest też obecnie jednym z największych kontrybutorów w Google’a w rozwoju Androida. Tysiące naszych inżynierów optymalizuje Androida pod kątem architektury x86. To widać, choćby w prędkości działąnia smartfonów z procesorami Atom. Na przykład wyświetlanie stron internetowych w smartfonach z 1-rdzeniowym Atomem odbywa się szybciej niż w 4-rdzeniowych produktach z ARM. Współpracujemy też z Samsungiem przy okazji systemu Tizen, który nie tylko ma szansę trafić do smartfonów ale także np. do systemów samochodowej rozrywki pokładowej, gdzie Intel chce grać pierwsze skrzypce.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama