Gry

Ciężkie życie miłośnika pudełkowych wersji gier

Paweł Winiarski

Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...

Reklama

Uwaga! Poniższy artykuł nosi znamiona znienawidzonego sloganu „kiedyś było lepiej”. A tak zupełnie poważnie - jeśli chodzi o pudełkowe wersje gier, kiedyś faktycznie było lepiej. Może to najwyższy czas, by dystrybutorzy zaczęli się starać o klienta?

Lata temu otwieranie zwykłej pudełkowej wersji gry było małym rytuałem. Do dziś pamiętam, jak z drżącymi rękami wracałem ze sklepu do domu lub odbierałem paczkę. Za folią czekało bowiem pudełko z grą - pudełko, w którym poza samą płytą zawsze było coś ciekawego do obejrzenia, a i sam zapach dla wielu osób był czymś wyjątkowym. Wiem, że dziwnie to brzmi, ale miało to swój urok. A dziś? W grach na PC-ta znajdujemy kody do wersji cyfrowych, a w konsolowych pudełkach płytę z grą - w najlepszym przypadku karteczki z reklamami nadchodzących dodatków.

Reklama

Po co kupować gry w wersjach pudełkowych?

Jestem wielkim miłośnikiem fizycznych nośników i jeśli chodzi o gry, kupuję przede wszystkim takie wersje. Powód jest prosty - lubię stawiać je na półce. Wiem, że to staromodne, pudełka się kurzą, zabierają miejsce, a chęć włączone innej gry na konsoli oznacza konieczność wstania z kanapy i wymiany płyty w napędzie. Bezapelacyjną przewagą wersji pudełkowych gier (znów konsole) jest możliwość ich odsprzedania. Za każdym razem gdy piszę na Antywebie o cenach gier, gdzieś w komentarzach pojawia się ciekawe podejście - niektórzy z Was kupują gry na premierze (czasem w zamówieniach przedpremierowych), przechodzą ją, a następnie wystawiają na serwisie aukcyjnym. Raz na jakiś czas zdarza się nic nie stracić, czasem ktoś kupi drożej, w najgorszym wypadku gracz jest „w plecy” 10-20 złotych, a tytuł ma odhaczony. Są oczywiście sytuacje, w których można nieźle zarobić, nawet na niezafoliowanej grze. Sam kupiłem w taki sposób Red Dead Redemption na Allegro - gra w wersji na Xboksa 360 była w Polsce była słabo dostępna, premierowe egzemplarze rozeszły się od razu i trzeba się było ratować albo aukcyjnymi biznesmenami, którzy w zamówieniach przedpremierowych kupili kilka kopii, albo polować na osoby niezadowolone z produkcji. Wiecie, to te aukcje w opisie których sprzedający rozfoliował pudełko, a następnie sprawdził tylko czy gra działa. Chęć zagrania w Red Dead Redemption bez zwłoki kosztowała mnie dodatkowe 50 zł - oczywiście było warto, to fantastyczna produkcja.


Niższa cena wersji pudełkowych jest czymś, czego mimo tłumaczeń wydawców i dystrybutorów nie jestem w stanie do końca rozumieć. Zdrowy rozsądek podpowiada, że skoro kupujemy grę bez udziału dystrybutora, w dodatku bez pudełka, okładki i fizycznej płyty, powinniśmy zapłacić mniej. W przypadku konsol ta teza kompletnie się nie sprawdza, szczególnie kilka tygodni po premierze gry. Wystarczy spojrzeć na Overwatch Origins Edition, która w PlayStation Store kosztuje 289 zł, podczas gdy porównywarki cenowe tej samej wersji w pudełku pokazują rozstrzał cen od 199 do 229 złotych. Do tego trzeba oczywiście doliczyć koszty przesyłki, ostatecznie jednak gry w wersjach pudełkowych są tańsze. Czasem sklepy decydują się na własne obniżki - tak na przykład kupiłem za 199 złotych Diablo 3 w wersji na PS4, w dniu premiery.

Wygoda

Cyfrowe wersje gier to jednak ogromna wygoda i kompletnie nie dziwię się temu, że ludzie chcą poświęcić te kilkanaście/kilkadziesiąt złotych więcej za możliwość szybszego pogrania, niebawienia się w sklepy i kurierów. Kilka wciśnięć przycisku i gra zaczyna pobierać się na dysk. Nie ma obawy, że płyta się uszkodzi, nie ma konieczności zmieniania nośnika przy chęci zagrania w inny tytuł, nie ma zabierającego miejsce w pokoju pudełka. Zdarzają się również oferty, w których dodawane są DLC, starsze produkcje dostają promocje czy to w konsolowych sklepach, czy na Steamie. Ostatecznie jednak cały czas wybieram pudełka, pchając się w digital tylko podczas naprawdę konkretnych promocji. Nie bez znaczenia jest dla mnie również przywiązanie gry do konta - wbrew pozorom uszkodzenie konsoli wymaga trochę zachodu przy ustawieniu nowego sprzętu jako domyślny, niedawno na reddicie opisywano problem jednego z użytkowników PlayStation Network, któremu administracja postanowiła wlepić wiecznego bana w związku z obraźliwą ich zdaniem nazwą profilu. I uwierzcie mi, nie było łatwo wytłumaczyć im, że Jihad to jego prawdziwe imię.

Za każdym razem gdy kupuję pudełkową wersję gry mam jednak wrażenie, że dostaję do bólu biedne opakowanie. Poza płytą nic w nim nie ma - ja rozumiem ochronę środowiska, że cierpią lasy, ale kiedyś była chociaż instrukcja, krótki opis gry, informacje o rozmieszczeniu przycisków na padzie. A może to celowe działanie, które ma zachęcić do kupowania droższych edycji kolekcjonerskich? Tam przecież właśnie dodatkowa zawartość stanowi o wartości wydania - i nie mówię tu tylko o figurkach, przecież w kolekcjonerkach są bluzy, pocztówki, steelbooki, albumy z obrazkami czy ścieżki dźwiękowe na płytach. Ostatecznie gdyby zrównały się ceny, a fizyczne pudełka przestały mi się podobać, nie widziałbym żadnego powodu do kupowania gier w opakowaniu, nie dostaję bowiem kompletnie nic za swoją niewygodę - zamawianie, odbieranie przesyłki, wycieczkę do sklepu. Powiecie, że nikogo to nie interesuje. Otóż interesuje - dystrybutora, bo to on zarabia na fizycznej wersji gry i jeśli ja oraz pozostali miłośnicy pudełek stwierdzą „kończę z tym”, to właśnie dystrybutorzy będą musieli zastanowić się nad swoją przyszłością (chyba, że całkowicie skupi się na platformie PC i swoim własnym sklepie cyfrowym - jeśli oczywiście go posiada).

Tylko jak?

Fizyczna wersja gry podpowiada, by bonus też był fizyczny. Skoro do wersji kolekcjonerskich dodawane są gadżety, można wyprodukować ich więcej i dołączać jakieś drobiazgi do zwykłych edycji pudełkowych gier. Jest cała masa materiałów promocyjnych - długopisów, smyczek, gumowych opasek na nadgarstek. Wiem, że to drobiazgi, ale pokazałyby, że jest sens inwestowania w pudełkowe odsłony, bo poza samą płytą dostajemy coś więcej, nawet mały przedmiot - dla kolekcjonerów to często ważniejsze od samej gry. Tymczasem mam wrażenie, że któregoś dnia zamiast kolorowych pudełek, dostaniemy płyty w folii lub papierowej kopercie, a nadruk na krążku będzie na tyle minimalistyczny, że prawie niewidoczny.

grafika: 1, 2

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama