Napisać, że gry mobilne tworzą dzisiaj wielki biznes, to nie napisać nic. Przybywa nie tylko firm tworzących rozrywkę na platformy mobilne, tytułów, w które można grać na tablecie czy smartfonie, ale też ludzi, którzy poświęcają im sporo czasu, w tym osób wydających na tę rozrywkę duże pieniądze. Na rynku IT wyrósł kolejny wielki interes. Nie powinno zatem dziwić, że gdy dochodzi tu do dużych transakcji, to na stole pojawiają się miliardy dolarów.
Supercell jest firmą młodą (powstała w 2010 roku w Finlandii), ale dość znaną. A jeśli ktoś nie kojarzy nazwy samego studio, powinien znać tytuły, jakie powstały pod ich dachem: Clash Of Clans, Boom Beach, Hay Day oraz Clash Royale. Każdego dnia gra w nie łącznie ponad 100 mln osób, a największą popularnością cieszy się pierwszy z wymienionych tytułów. Czy to przynosi zyski? Przywołam fragment swojego tekstu sprzed ponad roku:
Supercell w roku 2014 osiągnęło 1,55 mld euro przychodu. Rok wcześniej było to 519 mln euro. Zysk operacyjny wzrósł z kolei z 242 mln euro do 515 mln euro. Rezultat wypracowało kilka tytułów, najważniejszy to oczywiście wspomniany Clash of Clans. Te liczby pozwoliły firmie znaleźć się w gronie największych producentów gier mobilnych. Duże osiągniecie, zwłaszcza w przypadku przedsiębiorstwa, które powstało na początku bieżącej dekady i od tego czasu nie rozrosło się do rozmiarów małej korporacji. To ciekawy wątek dotyczący Supercell: w roku 2013 zatrudniali 138 pracowników, w ubiegłym roku przybyło 12 osób. Nie trzeba zatem poważnie rozbudowywać firmy, by mocno podkręcić wyniki – to przykład dla Rovio, które najpierw zwiększało zatrudnienie, by potem masowo ciąć etaty.[źródło]
Robi wrażenie, prawda? Jakiś czas temu w branży pojawiły się pogłoski, że firma zmieni właściciela - wtedy stało się jasne, że w grę będą wchodzić naprawdę duże pieniądze. W ramach potwierdzenia przywołać można transakcję, do jakiej doszło w ubiegłym roku:
Activision Blizzard kupił King Digital Entertainment za 5,9 mld dolarów. Gigant kojarzony głównie z rynkiem gier konsolowych i pecetowych przejął dużą firmę działającą w sektorze mobilnym.[źródło]
Tam było prawie 6 mld, tym razem doczekaliśmy się blisko 9 mld. Tyle chiński gigant Tencent i jego partnerzy zamierzają zapłacić za większościowy pakiet udziałów (84,3%), którym dysponuje japoński SoftBank. Ta ostatnia firma zrobi na tym niezły interes: w roku 2013 kupiła ona 51% udziałów za niewiele ponad 1,5 mld dolarów, potem dokupiła więcej udziałów, ale nie wiadomo ile za to zapłaciła. Wydaje się jednak bardo prawdopodobne, że inwestycja zwróci się z nawiązką. Supercell też nie może narzekać - stał się firmą wycenianą na ponad 10 mld dolarów. Tworząc gry mobilne, które nadal przez niektórych traktowane są po macoszemu.
Niektórzy zastanawiają się pewnie, kim jest nabywca, firma Tencent. To chińska korporacja działająca przede wszystkim na rynku internetowym. Jej marka trafiła na wysoką jedenastą pozycję w przywołanym niedawno rankingu brandów, a o samej korporacji pisałem m.in. przy okazji... innego przejęcia - to ten gracz wyłożył pieniądze na europejską firmę Miniclip posiadająca bogate portfolio gier mobilnych i online. A skoro już o tych ostatnich mowa - Tencent jest właścicielem Riot Games, za które na początku dekady zapłacił niecałe ćwierć miliarda dolarów. Niezorientowani powinni wiedzieć, że to studio stojące za LoLem.
Widać wyraźnie, że Tencent nie próżnuje i tworzy growe imperium. Przy tym zapewnia, że np. w przypadku Supercell nie zamierza się mieszać w funkcjonowanie firmy, ma ona funkcjonować po staremu, bo biznes dobrze się kręci. Po co przy tym majstrować i ryzykować, że zepsuje się dobrze działający instrument? Niech nadal zarabia i zwraca się nabywcom. Zarobione pieniadze pewnie przeznaczą na kolejne akwizycje. Bo na tym przejęciu branżowe zakupy pewnie się nie skończą.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu