Felietony

Ciemna strona Siri, czyli jak patenty wykańczają drobnych przedsiębiorców

Michał Majchrzycki
Ciemna strona Siri, czyli jak patenty wykańczają drobnych przedsiębiorców
15

Układ ikonek w smartfonie, zaokrąglone rogi iPada, kształt i kolory opakowania. Łatwo jest naśmiewać się z Apple'a jako firmy dążącej do opatentowania wszystkiego, co znalazło się w jej rękach. Jeżeli przyjrzymy się temu bliżej, przestaje się robić śmiesznie. Okazuje się bowiem, że na wojnach patent...

Układ ikonek w smartfonie, zaokrąglone rogi iPada, kształt i kolory opakowania. Łatwo jest naśmiewać się z Apple'a jako firmy dążącej do opatentowania wszystkiego, co znalazło się w jej rękach. Jeżeli przyjrzymy się temu bliżej, przestaje się robić śmiesznie. Okazuje się bowiem, że na wojnach patentowych tracą nie tylko wielkie firmy (np. Samsung w sporze z Appple'em), ale przede wszystkim niewielcy producenci.

Przez ostatnie miesiące w centrum uwagi był spór Apple-Samsung o patenty dotyczące smartfonów. Na razie wygrał Apple, w dodatku całkiem sporą sumę, bo mld dolarów. Samsung oczywiście nie zgadza się z wyrokiem, ale nawet jeśli rzeczywiście będzie musiał zapłacić grzywnę, nie dozna wielkiego uszczerbku. Inaczej jest, niestety, z mniejszymi firmami, które cierpią przez prawo patentowe.

Świetnie pokazuje to historia firmy Vlingo, którą przedstawia na 7 stronach "New York Times". Spółka, której szefem był Michael Phillips, zajmowała się rozwojem technologii rozpoznawania głosu podobną do używanej w iPhonie Siri. Klientami Vlingo były takie firmy jak Google czy Apple. Niestety, weszła w drogę silniejszemu konkurentowi - Nuance. Efekt?

Mieliśmy lepszy produkt, ale nie miało to żadnego znaczenia, ponieważ system jest zupełnie zepsuty

- powiedział były CEO Vlingo, Michael Phillips. Oficjalnie wiadomo, że prawnicy Nuance pozwali do sądu Vlingo za naruszenie patentów. Następnie, w grudniu 2011 roku, Vlingo zostało zakupione przez Nuance, które wkrótce później zostało z kolei wchłonięte przez Apple'a. Jak było naprawdę, zdradził Phillips dla NYT.

Okazuje się, że Nuance już w 2008 roku przedstawiło konkurentowi propozycję nie do odrzucenia. Przejęcie albo proces sądowy. Phillips nie zgodził się na warunki, dlatego też wkrótce do sądu trafiło 6 pozwów o naruszenie patentów. Jednocześnie dotychczasowi klienci (Apple, Google) wycofali się ze współpracy. Nuance wspierane milionami dolarów z Cupertino miało znacznie lepsze warunki do wygrania w sądzie. Zamiast inwestować we własne technologie, twierdzi były CEO Vlingo, woleli wykończyć konkurenta, a następnie przejąć jego technologię. 3 mln dolarów wydane przez Phillipsa na proces okazały się zbyt dużym ciosem dla jego firmy.

Przedstawiciele Nuance oczywiście nie zdradzili szczegółów transakcji. Vlingo jest tylko jedną z wielu ofiar systemu patentowego w USA. Jak wielki jest to interes, pokazują sumy wydawane na patenty. Jedynie w ciągu ostatnich 2 lat na patenty wydano za Atlantykiem 20 mld dolarów.

W dodatku, jak pokazują analizy Stanford University, w ostatnim roku pieniądze wydawane na patenty przerosły kwoty inwestowane w rozwój i badania. Dotyczy to dwóch największych firm na rynku urządzeń mobilnych - Apple'a i Google'a. Takie praktyki przynoszą jednak zyski, czego najlepszym chyba dowodem jest niedawna wygrana firmy z Cupertino z Samsungiem w sprawie skopiowania iPhone'a.

Na razie nic nie wskazuje na to, aby sytuacja miała ulec zmianie. Wszyscy przyznają, że obecne prawo patentowe dotyczące IT jest przestarzałe i zamiast wspierać innowacyjność, często przyczynia się do jej hamowania. Nikt jednak nie pali się do zmian. Podejrzewam, że póki ktoś nie zaproponuje sensownej alternatywy dla obecnego prawa, będziemy tkwić w martwym punkcie. Najbardziej tracą jednak na tym nie wielcy producenci jak np. Samsung - ale mniejsze firmy, które mają problem z obroną swoich technologii.

Grafika: Glenn Halog

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu