Choroba lokomocyjna to nic przyjemnego. Jeśli wierzyć opiniom naukowców, automatyczne samochody nic na to nie zaradzą. Wręcz przeciwnie - kiepskie sam...
Choroba lokomocyjna nasili się w autonomicznym aucie? Kolejna bezsensowna teza naukowców
Choroba lokomocyjna to nic przyjemnego. Jeśli wierzyć opiniom naukowców, automatyczne samochody nic na to nie zaradzą. Wręcz przeciwnie - kiepskie samopoczucie może się w nich nasilić.
Komentarze wokół jeżdżących samodzielnie samochodów nie cichną. I cichnąć nie będą, bo to ważny krok w historii motoryzacji. Nie chcę wyjść na osobę negującą klasyczny sposób jazdy samochodem (uwielbiam być kierowcą), ale są chwile kiedy chciałbym móc pojechać z automatycznym pilotem, nie angażując w podróż drugiego kierowcy. Jeśli wierzyć naukowcom z University of Michigan’s Transportation Research, może się to okazać niezbyt dobrym pomysłem dla osób choć trochę cierpiących na chorobę lokomocyjną.
Ze złym samopoczuciem podczas jazdy jest tak, że często mija kiedy siądzie się za kierownicą. Jeśli zabierzemy takiej osobie możliwość wpływania na kierunek jazdy i zachowanie się auta na drodze, zmianę prędkości i typ podobne, wszelkie problemy związane z chorobą lokomocyjną wrócą. Rewelacyjne odkrycie! Przecież to logiczne - będziemy po prostu pasażerem.
Ale to nie wszystko - wspomniani naukowcy zapytali ponad trzy tysiące osób (mieszkańcy Stanów, Indii, Chin, Japonii, Wielkiej Brytanii i Australii) co robiliby podczas jazdy zautomatyzowanym samochodem. Większość z nich wskazała czytanie, pisanie w telefonie, oglądanie filmów, granie w gry i pracę. Mówiąc szczerze - powiedziałbym to samo. Zawsze to trochę wolnego czasu, który można w jakiś sposób wykorzystać. Niestety wszystkie te czynności, wykonywane podczas jazdy, potęgują zawroty głowy - szczególnie u osób z problemami podczas transportu. A co jest najlepsze na tego typu objawy? Rozmowa ze współpasażerem, odpoczynek albo drzemka. Pierwsze odpada, drugie i trzecie nie.
Mówiąc szczerze to trochę robienie burzy w szklance wody. Każdy, kto myśli o jeździe autonomicznym autem, chce mieć możliwość poruszania się pojazdem bez konieczności wpychania się do zbiorowej komunikacji. Chce jadąc własnym autem poczuć się jak pasażer. Po to pakuje się do aut automatycznych kierowców. Logicznym jest więc to, że jeśli ktoś ma chorobę lokomocyjną, to jazda z komputerowym kierowcą będzie podobnym doświadczeniem jak bycie pasażerem normalnego pojazdu. No może poza rozmową - choć Michael Knight rozmawiał z K.I.T.T.em. Może to dobry pomysł.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu