Biznes

Chiny kontynuują ofensywę przeciwko firmom technologicznym

Krzysztof Kurdyła
Chiny kontynuują ofensywę przeciwko firmom technologicznym
3

Pogodzenie rosnącej potrzeby kontroli z zostawieniem części atrybutów wolnego rynku, może być dla chińskiego rządu coraz trudniejszym zadaniem. Inna rzecz, że niektóre regulacje chroniące konsumentów przydałyby się nie tylko tam.

O ile jeszcze parę lat temu, pomimo formalnie panującego w Chinach komunizmu, firmy technologiczne cieszyły się dużą swobodą, to w ciągu ostatnich miesięcy rząd chiński zaczął im bardzo mocno dokręcać śrubę. Widać wyraźnie, że chiński rząd ma plan, który ma pogodzić względną swobodę prowadzenia działalności, ze ścisłą kontrolą tego, żeby te koncerny nie były w stanie osiągnąć pozycji takiej, jaką mają dziś na „zachodzie” np. Google czy Facebook.

Rząd w zarządzie

Według najnowszych informacji rząd zdecydował się na objęcie 1% udziałów w takich firmach jak Weibo (chiński odpowiednik Twittera) czy ByteDance / TikTok i wprowadził do zarządów tych firm swoich przedstawicieli. To wywołało już pierwsze reakcje w Stanach, gdzie jeden z senatorów wezwał Bidena do zakazania w Stanach działalności serwisu TikTok.

Jednocześnie na wspomnianą będącą od jakiegoś czasu na cenzurowanym Alibabę oraz koncern Tencent Holdings zostały nałożone wysokie kary finansowe za stosowanie praktyk monopolowych i łamanie praw konsumentów, w tym nielegalne wykorzystywanie powierzonym im prywatnych danych. W wyniku tych wszystkich działań ceny akcji większości chińskich gigantów zaliczyły spore spadki.

Nowe przepisy

Państwowa Administracja Regulacji Rynku (SAMR) pokazała też projekty nowych przepisów antymonopolowych i prokonsumenckich, które mają ograniczyć dominującą pozycję wspomnianych gigantów. Zgodnie z nimi firmy prywatne nie będą mogły już wykorzystywać algorytmów i danych klientów do wpływania na wybory użytkowników, choć na razie ciężko określić, co to w praktyce oznacza.

Pojawiły się też zapisy o zakaziach zachęcania klientów do pisania pozytywnych recenzji w zamian za bonusy, tworzenia recenzji sponsorowanych i stosowanie wielu innych popularnych narzędzi marketingowych mogących wprowadzać klientów w błąd. Nie będzie też można stosować zagrywek szkodzących wizerunkowi konkurencji. Pytanie oczywiście brzmi, czy jest to walka o dobro konsumenta, czy tylko zasłona dla stworzenia prostego w użyciu bata na zarządy gigantów.

Zapowiedziano też nowe przepisy dotyczące zwiększenia nadzoru nad operatorami krytycznej infrastruktury informatycznej. To może oznaczać jeszcze szerszą państwową kontrolę nad ruchem internetowym i danymi obywateli. Zapis, że operatorzy powinni priorytetowo traktować zakup „bezpiecznych i wiarygodnych produktów i usług sieciowych” brzmi w chińskim kontekście dość niepokojąco.

Tak czy inaczej, wiele wskazuje na to, że chińska partia, nie chce dopuścić do stworzenia konkurencyjnych, prywatnych ośrodków wpływu na społeczeństwo i zamierza głęboko przemodelować w tym celu swoje przepisy gospodarcze. Pogodzenie rosnącej potrzeby kontroli z zostawieniem części atrybutów wolnego rynku, może być jednak coraz trudniejszym zadaniem. Inna rzecz, że niektóre regulacje chroniące konsumentów przydałyby się nie tylko w Chinach.

Jak zareagują Stany Zjednoczone?

Chińskie posunięcia mogą też doprowadzić do kolejnych napięć na linii ze Stanami Zjednoczonymi. Firmy takie jak TikTok czy Tencent nie dość, że działają w Stanach, to jeszcze dość aktywnie skupują tam różnego typu start-upy. Brak przejrzystości audytowej chińskich firm jest już dziś dla amerykańskich regulatorów problemem, a co dopiero mówić po oficjalnym wejściu chińskiego rządu do ich zarządów.

Jeśli w wyniku tych posunięć administracja Biden wyrzuciłaby wspomniane firmy z amerykańskiego rynku, będziemy mieli kolejną eskalację, dziś tlącego się konfliktu. To z pewnością nie będzie dobre dla poobijanej światowej gospodarki, ale wcześniej czy później stawiam, że nastąpi...

Źródło: [1], [2]

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu