Temat Internetu w Chinach zawsze wzbudza poważne dyskusje. Zazwyczaj mają one związek z cenzurowaniem tej sfery życia i wynikających z tego ograniczeń...
Chińska wyszukiwarka i lewe pieniądze czyli korupcja w Baidu. Do powtórzenia w innych krajach?
Temat Internetu w Chinach zawsze wzbudza poważne dyskusje. Zazwyczaj mają one związek z cenzurowaniem tej sfery życia i wynikających z tego ograniczeń, na jakie muszą się zgodzić zagraniczne firmy, by działać na tym rynku (choć sprawa jest dużo bardziej złożona i jak zwykle sporą rolę odgrywają tu pieniądze). Tym razem o Sieci w Państwie Środka zrobiło się głośno z powodu afery korupcyjnej w Baidu. Z jednej strony ciężko sobie wyobrazić tak scenariusz w Polsce, ale nie można też go definitywnie wkluczyć. Ciekawe, czy za jakiś czas będziemy pisać o wydarzeniach tego typu z rodzimego rynku?
Nim do tego dojdzie, warto wspomnieć, w czym "wyprzedzili" nas Azjaci. Zapewne kojarzycie nazwę Baidu. To największa wyszukiwarka na chińskim rynku i prawdziwy potentat w tamtejszym sektorze IT. Jedną z części tego giganta stanowi platforma Tieba, którą można określić mianem olbrzymiego forum internetowego. W poważnym stopniu kreuje ono trendy i opinie na wszelakie tematy, co z biznesowego punktu widzenia czyni z niego bardzo interesujące narzędzie. Jednocześnie należy podkreślić, iż użytkownicy forum nie mają możliwości redakcji lub usunięcia informacji zawartych na tej platformie. Wszystko można jednak załatwić "tylnymi drzwiami"…
Na chińskim rynku (ale nie odnosi się to tylko do tego kraju) szybko rośnie liczba firm specjalizujących się w monitorowaniu zasobów Sieci i usuwaniu treści o negatywnym wydźwięku z różnego typu platform. I nikogo to nie dziwi, ponieważ biznes jest bardzo dochodowy. Usunięcie konkretnego tekstu z blogów, for internetowych, czy wszelkiego typu serwisów może kosztować zainteresowanych nawet setki dolarów. Podmioty tego typu oferują także swe usługi w pakietach, z czego coraz częściej korzystają np. agencje PR. W takim przypadku kompleksowe usługi na przestrzeni jednego roku kosztują od 25 do 30 tys. dolarów. I właśnie tu pojawia się miejsce dla bohaterów niniejszej historii, ponieważ wspomniane firmy szukają wsparcia wśród pracowników takich gigantów jak Baidu.
Chiński gigant segmentu wyszukiwarek najpierw poinformował o wyrzuceniu z pracy czterech pracowników, a następnie o doprowadzeniu do aresztowania trojki z nich. Zwolnione osoby są podejrzewane o przyjmowanie sporych łapówek. Otrzymywali je za usuwanie negatywnych wpisów z forum Tieba. Korporacja przyznała się, iż do takich procederów dochodziło już wcześniej, ale tym razem w grę wchodziły duże sumy pieniędzy i to jest powodem zaangażowania w sprawę organów ścigania. Z anonimowych źródeł wiadomo, iż w grę wchodzą dziesiątki tysięcy dolarów. Przedstawiciele Baidu już poinformowali, iż firma zamierza ostro reagować na ewentualne kolejne wpadki tego typu. Zapowiedzi nie muszą iść oczywiście w parze z działaniem, ale chińska korporacja z pewnością nie będzie chciała dopuścić do nagłośnienia kolejnej sprawy tego typu, ponieważ poważnie zagroziłoby to wizerunkowi firmy o sporych aspiracjach.
Czy podobny scenariusz moglibyśmy przerabiać w Polsce? Z jednej strony znalezienie firm czyszczących Sieć z negatywnych informacji na konkretny temat jest stosunkowo proste i wystarczy wpisać w wyszukiwarkę kilka fraz. W związku z rozwojem Internetu biznes ten będzie pewnie rósł i zyskiwał na znaczeniu. Trudno mi jednak uwierzyć w potencjalne korumpowanie pracowników innych firm z tego sektora i aż tak daleko posunięte manipulacje. Do Chińczyków chyba nam trochę brakuje...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu