Felietony

Chcesz zostać internetowym wilkiem morskim? Zarejestruj zupełnie za darmo domenę .pirate

Tomasz Popielarczyk
Chcesz zostać internetowym wilkiem morskim? Zarejestruj zupełnie za darmo domenę .pirate
8

Pamiętacie religię kopistów? To ci od CTRL+V i CTRL+C, dla których nadrzędną życiową wartością jest kopiowanie. Między innymi oni stoją oni za nową inicjatywą, która ma służyć wolności w sieci. W ramach projektu OpenNIC każdy może za darmo zarejestrować domenę pierwszego stopnia .pirate, a także wie...

Pamiętacie religię kopistów? To ci od CTRL+V i CTRL+C, dla których nadrzędną życiową wartością jest kopiowanie. Między innymi oni stoją oni za nową inicjatywą, która ma służyć wolności w sieci. W ramach projektu OpenNIC każdy może za darmo zarejestrować domenę pierwszego stopnia .pirate, a także wiele innych odnoszących się do społeczności geeków czy Open Source.

OpenNIC jest rodzajem alternatywnej sieci serwerów DNS, które mają być przeciwwagą dla internetu, który znamy obecnie i w którym warunki dyktuje m.in. ICANN. Jak zatem nietrudno się domyślić przekłada się to na pulę alternatywnych adresów www. W ramach OpenNIC możemy zatem otrzymać takie końcówki pierwszego stopnia, jak:  .geek, .free, .bbs, .parody, .oss, .indy, .fur, .ing, .micro, .dyn czy .gopher. Nie są to może tak atrakcyjne domeny, jak znane wszystkim .com, .eu, .org i inne. Niemniej z pewnością wyróżniają się na tle innych.

Teraz pula końcówek poszerzyła się o jeszcze jedną, jakże wymowną i symboliczną. W ramach projektu dotPirate, za który odpowiedzialny jest (podobnie z resztą jak za OpenNIC) Travis McCrea, lider kanadyjskiej Partii Piratów, internauci mogą rejestrować adresy z sufiksem .pirate.

Zapytacie "co to ma na celu"?  Otóż cały projekt OpenNIC jest inicjatywą wymierzoną przeciwko rządom i funkcjonujących przy nich lobby, które, zdaniem organizatorów, niebawem może poważnie zagrozić wolności i suwerenności globalnej sieci. Przykłady tego mieliśmy nie tak dawno (SOPA, ACTA), a jak pokazuje praktyka na tym nie koniec. Niezależna, prowadzona przez społeczność sieć DNS-ów ma być ratunkiem wobec ewentualnych prób blokowania pewnych witryn lub treści.

Niestety, niesie to za sobą szereg konsekwencji i utrudnień. Żeby móc swobodnie korzystać ze stron umieszczonych w systemie OpenNIC, niezbędne jest ręczne ustawienie adresów DNS w systemie. W przeciwnym wypadku zobaczymy widok taki, jak poniżej.

Raczej trudno oczekiwać, że kiedykolwiek będzie prościej, zwłaszcza, że sama inicjatywa jest przecież wymierzona w sam ICANN. Instrukcje dotyczące zmiany DNS-ów można znaleźć oczywiście na stronach projektu. Wbrew pozorom nie jest to wcale nic trudnego i większość geeków już kiedyś to robiła (chociażby korzystając z OpenDNS). Warto tutaj dodać, że nie jesteśmy skazani wyłącznie na adresy OpenNIC. Kilka dni temu obsługę systemu wdrożyło również BlockAid.

Alternatywne DNS-y są coraz popularniejsze. Dla niektórych motorem do zmian jest większa wydajność, dla innych prywatność, a dla jeszcze innych bezpieczeństwo. Chyba jako najpopularniejsze rozwiązanie można wskazać OpenDNS, który działa już ładny kawałek czasu i z powodzeniem przekonuje internautów do zmian. Ale czy rzeczywiście pozostanie przy oficjalnych rozwiązaniach niesie za sobą takie zgubne w skutkach konsekwencje? Cóż, działania te na pewno mają też wymiar PR-owy i symboliczny, co ma skupić uwagę całego internetu na hipotetyczne zagrożenia płynące ze strony koncernów dbających o swoje interesy.

Domenę .pirate możecie zarejestrować na stronie dotPirate. W chwili obecnej część adresów odnoszących się do popularnych stron została już zarejestrowana (np. thepiratebay.pirate). W ten sposób dostęp uzyskać mogą mieszkańcy krajów, gdzie zostały one zablokowane. Co sądzicie o takim sposobie walki z internetową cenzurą?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

domenypiractwoICANNDNS