Gry

Cereza and the Lost Demon – recenzja. Nie takiej Bayonetty się spodziewałem

Kamil Świtalski
Cereza and the Lost Demon – recenzja. Nie takiej Bayonetty się spodziewałem
0

Jest niewiele tak pewnych rzeczy na świecie, jak to, że gdy w grę wchodzi Platinum Games to czeka na gracza system walki z najwyższej półki. Angażujący, szybki i dający wiele frajdy w starciach przeciwko wyśmienicie zaprojektowanym, często ogromnym, bossom. W ten opis wpasowuje się idealnie Bayonetta, klasa sama w sobie. I z tymi oczekiwaniami włączyłem Cereza and the Lost Demon.

Dawno, dawno temu, istniały dwa klany, Mędrcy Światła i Wiedźmy Cienia. Wespół władali tajemniczą siłą… Intro od razu nadaje ton całej historii, który będzie towarzyszył aż do napisów końcowych. Przedstawia on krótko historię konfliktu, miłości i rozrywającego serce rozstania, a wszystko w baśniowym stylu. Stylu, który zachwyca już od pierwszego wejrzenia, wprowadzając do świata, który zaskakująco czerpie garściami z irlandzkiego folkloru. Czyli czegoś, czego fani Bayonetty raczej spodziewać się nie mogli. Jest to pierwszy z elementów, który przypomina, że to Cereza jest bohaterką. Nieśmiała, osamotniona, początkująca wiedźma, która dopiero się stanie postrachem demonów.

We śnie nawiedza ją biały wilk, który wskazuje, że w sercu lasu Avalon - królestwa wróżek – znajduje się moc, która pomoże Cerezie w uratowaniu jej mamy. Ta, mimo ostrzeżeń swojej nauczycielki, posłucha się wilka i wkracza w gąszcz lasu, wraz ze swoim pluszowym kotem, Cheshirem. Zabawne jest to, że gra jest tak niewiarygodnie śliczna, że wbrew logice serii, człowiek się bardzo ociąga, żeby rozkoszować oczy detalami. Widać ile włożono serca w konstrukcję świata, do tego wszystkiego towarzyszy piękna, orkiestrowa muzyka z irlandzkimi motywami, której na próżno szukać w poprzednich przygodach Bayonetty.

Wkroczenie do lasu jest równie niespodziewane, bowiem nim zacznie się walka, czekają łamigłówki do rozwiązania, które będą stawały się coraz bardziej skomplikowane – i jeszcze bardziej satysfakcjonujące – wraz z kolejnymi etapami historii. Będą takie gdyż w końcu dochodzi do ataku mieszkańców Avalonu i wtedy z pomocą przychodzi demoniczna siła, która opętawszy pluszaka Cerezy, rusza do walki.

Do tej pory w zasadzie cały czas używano lewego Joy Cona do wykonywania wszystkich akcji, wraz z wejściem Cheshire’a wszystko staje się jasne, rodem The World Ends With You, wszystkie walki będą grane dwoma postaciami na raz. Prawa strona dla demona, lewa dla Cerezy. Na początku jest to dosyć trudne i łatwo się potknąć. Można ruszyć z atakiem i tylko wciskać w koło ZR, aby ogłyszyć i dobić przeciwnika, lecz gdy stają się oni coraz bardziej skomplikowani, ta metoda już po prostu nie zadziała. Trzeba w tandemie wykorzystywać wiążące czary i ataki. Czasami trzeba pamiętać o atakach z dystansu i w odpowiednim momencie odeprzeć atak wycelowany w Cerezę. Walka jest zdecydowanie wolniejsza niż fani PG są przyzwyczajeni, lecz animacja jest tak doskonale wykonana, że nawet na Switchu Lite’cie czuć moc łap demona i potrzebę zastosowania wszystkich umiejętności.

Ten motyw główny jest przez twórców sprytnie wykorzystywany. Z każdym rozdziałem historii coraz bardziej czuć przywiązanie dwojga bohaterów. Cereza może przywoływać demona i odwoływać, w zależności od tego w jakiej formie go potrzebuje. Potężnymi łapami niszczy bariery, lecz jako elastyczny pluszak, świetnie się nadaje do wciągnięcia na inną platformę lub zebrania składników do warzenia eliksirów. Twórcy bawią się z graczem, zachęcając nawet takimi drobnymi rzeczami jak rozdzielenie schodów i umieszczenie różnych rodzajów przedmiotów. Jasne, można przejść Cerezą dokoła, ale czy będzie to tak przyjemne jak widok obydwu towarzyszy, śmiało i razem wspinających się po schodach?

Jeżeli wszystko to, nieśmiało przypomina Okami, to jest to dobry trop. Walki, eksploracja, baśniowa grafika, niewielkie dungeony, łamigłówki i przepiękne, dynamiczne walki z ogromnymi bossami. To wszystko jest właśnie tutaj, zamknięte w historii o początkach Bayonetty, która nim stała się pewną siebie, dojrzałą kobietą, była po prostu Cerezą. Odzwierciedleniem prawdopodobnie wielu fanów Platinum Games, gdy i oni sami dorastali i musieli się mierzyć z własnymi demonami, pokonując kolejne wyzwania przynoszone przez życie.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu