Amerykański sąd jednoznacznie orzekł, że celnicy mogą przeszukać smartfony tylko z odpowiednim nakazem.
Smartfony to najbardziej osobiste urządzenia elektroniczne z jakich ludzkość korzystała... kiedykolwiek? Ilość informacji które te przechowują na nasz temat jest zatrważająca - i jeżeli coś się w ostatnich latach w temacie zmieniło, to niekoniecznie w kierunku, o którym wielu by marzyło. Bo smartfony coraz skuteczniej zastępują nam portfel (dokumenty, pieniądze), dziennik, są formą kontaktu z rodziną, przyjaciółmi i współpracownikami itd.
Polecamy na Geekweek: Zorze nad Polską. W nocy z wtorku na środę warto spojrzeć na niebo
Dlatego walka o to co przedstawiciele prawa mogą, a czego nie mogą, w związku z naszymi smartfonami jest tak istotna z perspektywy dbania o naszą prywatność i bezpieczeństwo. Ostatnio bardzo głośno w temacie odbiła się jedna z amerykańskich spraw, która trafiła do sądu i tamtejszy wymiar sprawiedliwości wydał precedensowe orzeczenie: agenci celni i graniczni nie mają prawa przeszukiwać smartfonów bez odpowiednich nakazów.
O co chodzi w sprawie Kurbonaliego Sultanova i skąd ta wielka dyskusja?
Kurbonali Sultanov został zatrzymany przez agentów granicznych wracając do Stanów Zjednoczonych na tamtejsze lotnisko JFK. Po wylądowaniu agenci celni zażądali od niego przekazania smartfona oraz hasła do urządzenia. W trakcie przeszukania urządzenia odkryto materiały związane z krzywdzeniem dzieci, co ostatecznie doprowadziło do postawienia mu zarzutów. Sultanov obrał dość niecodzienną linię obrony. W sądzie upierał się, że dowody które są wykorzystywane przeciwko niemu zostały pozyskanie nielegalnie — i nie mogą być dopuszczone w sprawie. Twierdził, że agenci nie posiadali odpowiedniego nakazu ani uzasadnionego podejrzenia. I choć wymiar sprawiedliwości później posiadał już odpowiednie nakazy, to oskarżony starał się unieważnić te dowody, twierdząc, że trafiły one w ręce wymiaru sprawiedliwości nielegalnie.
Potyczka sądowa była zacięta — i faktycznie. Sąd odrzucił wniosek Sultanova o unieważnienie dowodów, uznając, że agent działał w dobrej wierze, a materiały znalezione podczas początkowego przeszukania nie były jedyną podstawą do wydania nakazu. Nie zmienia to jednak faktu, że ten sam organ jednoznacznie stwierdził, że do przeszukania telefonu konieczny jest nakaz sądowy.
Walka o prywatność trwa. Decyzja sądu spotkała się z ogromnym entuzjazmem
W tym konkretnym przypadku bardzo trudno jest współczuć osobie, której smartfon został przeszukany bezprawnie - bo miała dużo na sumieniu. Jednak warto mieć na uwadze, że mogło trafić na każdego. I myślę, że wszyscy niewinni podeszliby do tematu nieco inaczej — i walcząc o swobodę i prawa obywatelskie warto mieć na uwadze, że decyzja sądu wydaje się być bardzo na miejscu.
Knight First Amendment Institute na Uniwersytecie Kolumbii i Reporters Committee for Freedom of the Press (pl. Komitet Reporterów na rzecz Wolności Prasy) złożyły w tej sprawie opinię przyjaciela, argumentując, że bezpodstawne przeszukania telefonów podróżnych naruszają pierwszą poprawkę do konstytucji, która chroni wolność prasy, słowa i stowarzyszeń, a także czwartą poprawkę do konstytucji, która chroni przed nieuzasadnionymi przeszukaniami i konfiskatami.
Mimo wszystko to jedna z debat, która nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale i całym świecie, toczy się od kilku dobrych lat. W przypadku obywateli USA wracających do kraju temat jest o tyle problematyczny, że gdy odmówią oni zgody na przeszukanie — wciąż muszą zostać wpuszczeni do kraju. Całej reszcie można po prostu tego odmówić — i najbliższym samolotem odesłać ich do domu.
Nie mam złudzeń, że to kwestia o której usłyszymy jeszcze nie raz i nie dwa — i to z różnych części świata. Walka o prywatność jeszcze nigdy nie była trudniejsza i bardziej zacięta. A wyrok amerykańskiego sądu w stanie Nowy Jork może być prawdziwym przełomem.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu