Przejęcie małej firmy przez dużą, nawet jeśli przebiega w przyjaznej atmosferze, raczej nigdy nie kończy się dobrze dla tej pierwszej i jej pracowników. Ta historia jest na to kolejnym dowodem.
AppSheet na początku był małym startupem oferującym narzędzia do tworzenia mobilnych stron internetowych bez konieczności pisania kodu. Działał od 5 lat, zanim w 2019 r. nie przejął go Google. W momencie przejęcia zebrał od inwestorów 17 mln. dol, a jego wycena giełdowa wynosiła 60 mln dol. Wartości transakcji nie ujawniono, firma miała nadal funkcjonować samodzielnie i zachować niezależność. Google miał zintegrować AppSheet z Google Cloud w segmentach finansowym, handlowym i rozrywkowym. Przyszłość dla obu strony rysowała się w jasnych barwach. Przynajmniej na pozór.
Szybki koniec sielanki
Bo właśnie skończył się 3 letni okres w którym Google gwarantował, że w przejętej firmie nie zajdą żadne zmiany, a wszyscy pracownicy mieli gwarancję zatrudnienia. A jedną z pierwszych osób które opuściły firmę jest Praveen Seshadri, jeden z założycieli AppSheet.
Opublikował on wpis na platformie Medium, w którym opisuje swoje ostatnie trzy lata pracy.
Zaczyna się on od dającego do myślenia cytatu z utworu Boba Dylana All Along the Watchtower, spopularyzowanego potem przez Jimiego Hendrixa.
„There must be some other way out of here, said the joker to the thief There’s too much confusion, I can’t get no relief”
Seshadri pisze, że on i jego zespół dołączyli do Google „z wielkim entuzjazmem”. Stopniowo jednak entuzjazm gasł, by na końcu nie zostało z niego już nic.
Przyznaje, że Google bardzo dobrze płaci swoim zdolnym pracownikom. Ale ci robią bardzo mało „z kwartału na kwartał, z roku na rok”. Są uwięzieni jak myszy w labiryncie, stwierdził przedsiębiorca, a labirynt składa się z zatwierdzeń, procesów uruchamiania, przeglądów prawnych, przeglądów wyników, przeglądów wykonawczych, dokumentów, spotkań, reorganizacji, planów i jeszcze większej ilości planów.
Pieniądz ważniejszy od idei
Jego zdaniem Google przekształcił się w biurokratyczny moloch. Szkoli się w nim pracowników tak by stłumić w nich swoje „niewłaściwe” pragnienia innowacji, uzyskania osobistej i zawodowej satysfakcji. Lub poczucia, że ich praca ma jakiś wpływ na cokolwiek. Jedynym celem ich pracy ma być awans bądź wysoka wypłata.
Jego zdaniem Google nie ma żadnej misji prócz zarabiania i jest źle zarządzany. Zarabia gigantyczne pieniądze dzięki reklamom, ale cała reszta biznesów jest źle prowadzona.
Opinia Seshadriego jest bardzo ciekawa, bo przed założeniem AppSheet pracował on w Microsofcie. Więc jak mówi, nie jest to jego pierwsze doświadczenie z powolnym rozpadem „dominującego imperium” w cyfrowym świecie.
Zjadliwy artykuł założyciela AppSheet nie jest pierwszą krytyką Googla ze strony byłych pracowników. Ze wszystkich wyłania się obraz firmy bez pasji, misji i dążenia do innowacji, gdzie głównym celem jest zarabianie.
Cały wpis znajdziecie tu.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu