Recenzja

Burnout Paradise Remastered na Nintendo Switch to rewelacyjny port, od którego nie mogę się oderwać

Paweł Winiarski
Burnout Paradise Remastered na Nintendo Switch to rewelacyjny port, od którego nie mogę się oderwać
Reklama

Dawno, dawno temu marzyłem o tym żeby móc grać w świetne Burnout Paradise na przenośnej konsoli. Minęło 12 lat i marzenie się spełniło.

Burnout Paradise nie trzeba nikomu przedstawiać. Kiedy jednak gra trafiała w 2008 roku na sklepowe półki nie wszyscy byli pozytywnie nastawieni. Twórcy postanowili bowiem odświeżyć znaną i popularną formułę i zamiast zamkniętych torów zaoferować otwarte miasto, gdzie to od nas zależało na jakie wyścigi mamy ochotę. Jednocześnie gra nie straciła na swojej dynamice, a wypadki wirtualnych pojazdów wciąż pozostały niedoścignione i ostatecznie cieszyła się uznaniem oraz dużą popularnością. Spędziłem przy tym tytule bardzo dużo czasu na Xbox 360 i mam do niego ogromny sentyment. Świetnie bawiłem się również przy Burnout Paradise Remastered na PlayStation 4, ale jednak najbardziej czekałem na przenośną wersję dla Nintendo Switch. Japońska konsola kieszonkowa nie ma zbyt wielu dobrych wyścigów i Burnout Paradise wydawał się lekarstwem na tę bolączkę. I wiecie co? Dla mnie jest właśnie nim.

Reklama

Kilka słów wyjaśnienia dla tych, którzy jakimś cudem nigdy nie grali. Do naszej dyspozycji zostaje oddane duże miasto i masa różnego rodzaju pojazdów. Te jednak trzeba odblokowywać - najczęściej wyłapując je na ulicach i doprowadzając do wypadku. Wygrywając kolejne znajdowane na skrzyżowaniach wyścigi ulepszamy nasze prawo jazdy, co daje dostęp do kolejnych wyścigowych wyzwań. A tych jest kilka - od zwykłej, klasycznej podróży z punktu A do punktu B, przez ucieczkę od taranujących nas przeciwników, przejazdy kaskaderskie z nabijaniem punktów za triki aż do szaleńczego wyścigu, gdzie musimy spowodować jak najwięcej wypadków niszcząc pojazdy innych uczestników wyścigu. To wszystko w 60 klatkach, momentami absurdalnej prędkości i świetnej ścieżce dźwiękowej. A wypadki? Spektakularne z charakterystycznym slow motion gdzie możemy obserwować wgniatającą się karoserię.

Burnout Paradise na Switchu działa rewelacyjnie

Burnout Paradise Remastered na Switchu nie stracił niczego z oryginału. To też kompletna wersja zawierająca wszystkie wypuszczone dodatki, w tym motocykle. Co najważniejsze jednak, port jest świetny. Oznacza to stałe 60 klatek z naprawdę sporadycznymi przeważnie nieodczuwalnymi spadkami animacji w niektórych momentach. Wizualnie nie jest oczywiście tak dobrze jak choćby w wersji na PlayStation 4 i Xboksa One, ale na małym ekranie, szczególnie przy dużych prędkościach gra i tak potrafi wyglądać świetnie. Dla mnie najważniejsze jest to, że udało się zachować rozsądną równowagę między warstwą wizualną a płynnością działania gry, co często na Switchu kuleje. A Burmout Paradise z problemami animacji byłby niegrywalny. Optymalizacja przekładająca się na finalną frajdę z zabawy jest więc największą zaletą tej produkcji. Technicznie boli mnie trochę brak możliwości dozowania gazu, ale wynika to z konstrukcji spustów w Nintendo Switch, a nie błędów czy niedociągnięć producentów. I trochę szkoda, że nie pokuszono się o możliwość zmiany modelu sterowania - chętnie spróbowałbym dodawać gazu prawą gałką konsoli. Dziwi natomiast brak obsługi ekranu dotykowego.

Burnout Paradise wciąga tak, jak kiedyś. Masa wyścigów, aut do odblokowania i dodatkowych aktywności jak choćby rozbijanie 165 billboardów czy rozbijanie kilkuset bramek bezpieczeństwo. A frajdę daje nawet takie bezsensowne jeżdżenie po mieście - a wszystko dlatego, że sam model jazdy jest po prostu bardzo satysfakcjonujący.

Reklama

Czy warto kupić Burnout Paradise na Nintendo Switch?

Nie jestem fanem tak zwanego odgrzewania kotletów i w większości przypadków nie cieszę się, że kolejne hity z dawnych lat lądują na Switchu. Oczywiście nikt nie każe nikomu ich kupować, mam jednak wrażenie, że przykrywają trochę premiery wielu nowych, świetnych gier niejako wyciągając od ludzi pieniądze za coś, w co już grali. Z drugiej strony grali stacjonarnie, a mobilnie to zupełnie inne doświadczenie. I nie ukrywam, że kiedy lata temu zatapiałem się w świat Paradise City siedząc przez telewizorem i Xboksem 360, bardzo chciałem móc bawić się z tą produkcją mobilnie. Doczekałem się i...trudno mnie oderwać od Switcha.

Reklama

To bardzo udany port, który przede wszystkim działa zaskakująco dobrze. A to była moja główna obawa. Burnout Paradise działa na Switchu praktycznie bezbłędnie, trzymając stałe 60 klatek, co oczywiście przekłada się na świetną dynamikę rozgrywki. Mam jednak pewne obiekcje co do ceny tej produkcji, która wynosi około 170-180 złotych. I ja doskonale rozumiem, że gry na przenośną konsolę Nintendo nie należą do najtańszych, ale to może być główny powód przez który EA nie będzie w stanie pochwalić się świetnymi wynikami sprzedaży. Ale i tak port jest świetny - moim zdaniem to w tej chwili najlepsze wyścigi na Nintendo Switch, no może obok Mario Kart 8 Deluxe.

Ocena - mocne 8/10

ps. screeny łapałem na Nintendo Switch Lite. Zobaczcie jeszcze jak wygląda framerate gry (materiał VG Tech)

I materiał z kanału Jansn Benchmarks

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama