Choć sam raz na dwa tygodnie nagrywam vloga Niezgrany, to jako widz wolę oglądać inne rodzaje materiałów na YouTube. Nigdy też nie potrafiłem przekonać się do tak zwanych codziennych vlogów, aż do teraz. Miesiąc temu Krzysztof Gonciarz rozpoczął na swoim kanale serię daily vlogów i to pierwsze takie materiały, które oglądam codziennie i codziennie wyczekuję nowego odcinka. Dlaczego? Bo są świetne.
Krzyśka Gonciarza przedstawiać nikomu nie trzeba. Niedawno jego materiały pojawiły się na łamach Antyweb, przy okazji świetnie zrealizowanych filmów stworzonych we współpracy z Intelem. Prowadzi program rozrywkowy “Zapytaj Beczkę”, stworzył w nim własnych bohaterów, wielokrotnie nagrywał też bardzo ciekawe materiały ze swoich licznych wyjazdów. Pod koniec kwietnia tego roku rozpoczął natomiast serię codziennych vlogów (w przeciwieństwie do materiałów z The Uwaga Pies, tym razem w języku polskim), w których po prostu vloguje. Robi to jednak w tak ciekawy sposób, że trudno przejść obok nich obojętnie. I jak się okazuje to nie tylko moje odczucie, po rozpoczęciu serii jego kanał zanotował znaczące wzrosty stając się jednym z najszybciej rozwijających się kanałów na polskim YouTube.
Gdzie leży sukces?
O ile fenomenu let’s playerów zrozumieć nie potrafię, podobnie jak przeklinających przy każdej możliwej okazji gwiazd polskiego YouTube, o tyle sukces materiałów Gonciarza łatwo wyjaśnić. Ogromne doświadczenie w tworzeniu wideo, bardzo dobra znajomość trendów rządzących internetem, kapitalny warsztat techniczny, ciekawa osobowość i umiejętność opowiadania - to tylko kilka cech charakteryzujących tego twórcę. Krzyśka znam od lat i to też po prostu bardzo fajny człowiek, z którym przyjemnie się rozmawia - czy to twarzą w twarz, czy gdzieś w sieci. Posiadając dużą publikę trudno nagle zacząć tworzyć materiały, które nie będą się oglądać, nie znaczy to jednak, że sukces daily vlogów był przesądzony.
To co w zasadzie przyciąga w tych materiałach? Jako osoba, która też tworzy wideo, jestem pod ogromnym wrażeniem wykonania - większości z nas vlog kojarzy się z kiepskim montażem, słabymi ujęciami, kiepskimi kadrami i przeciętnym dźwiękiem. Tu wszystko jest “tip-top” - zwykłe kadry, w których na pierwszym planie widzimy gadającą głowę wyglądają świetnie, co chwila widać przebitki pokazujące najładniejsze widoki miejscówek, które odwiedzają Krzysiek i Kasia. Co jednak ważniejsze - każdy odcinek naładowany jest ciekawą treścią. Oczywiście ma przedstawiać dzień Gonciarza i pomocnym jest to, że żaden z nich nie polega na bezmyślnym siedzeniu przed ekranem, czy obijaniu się. Znajduję tu jednak mnóstwo ciekawostek, chociażby tych dotyczących odwiedzanych miejsc. A to prawie, jakbym tam był.
Przez ten miesiąc towarzyszyłem Krzyśkowi zarówno w Japonii, jak i na Tajwanie, gdzie poleciał nagrywać kolejny duży materiał. Rozbiłem z nim drona, prawie poczułem smak tajwańskiego jedzenia, dowiedziałem się o tym, jak rzucił palenie i jak zmienił się z kanapowca w miłośnika biegania i ćwiczeń na siłowni. Tu też szukałbym sukcesu tej serii - bawiąc i opowiadając przekazuje dobre treści i nawyki. Wiem, że ogląda go młodsza niż ja publiczność, tym bardziej szanuję, że w przeciwieństwie do piętnowanej niedawno przez TVN jutubowej mowy nienawiści, chce i potrafi przekazać odbiorcy ciekawe treści.
Mówią, że kopiuje Caseya Neistata, ale przecież trudno we vlogowej formie odkryć Amerykę na nowo. Można jednak robić daily vlogi na najwyższym poziomie, chociażby technicznie wyprzedzając większość polskich youtubowych twórców. I to właśnie robi Gonciarz, najlepszego i najlepiej zrealizowanego vloga w polskiej sieci. No i gratulacje za zdobycie nagrody podróżnika online od polskiej edycji National Geographic.
PS. To nie jest pierwszy raz kiedy Krzysztof Gociarz wziął się za bary z daily vlogami. Na początku 2013 roku nagrał serię filmów “Miesiąc bez internetu”, a w połowie ubiegłego roku na anglojęzycznym kanale The Uwaga Pies publikował filmy codziennie, przedstawiając widzom (wraz ze swoją wspólniczką - Kasią) Japonię okiem “przyjezdnych”.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu