Przeczytałem wczoraj wieczorem wspomnienia Grzegorza dotyczące rozpoczęcia przygody z Neostradą i wzięło mnie nie tyle na wspominki, co na zadanie sobie pytania o to, ja wyglądałby świat bez tego medium, jak prezentowałaby się nasza rzeczywistość, gdyby Sieć nie powstała lub przybrała zupełnie inny charakter? Przecież nie byliśmy na nią skazani i historia mogła się potoczyć zupełnie inaczej, do dzisiaj człowiek nie zdawałby sobie sprawy z potencjału tego narzędzia. Dla młodszych ludzi to już brzmi, jak scenariusz filmu SF. Ale podobnie może być w przypadku starszych - nawet tych, którzy z Internetu nie korzystają zbyt często.
Brak Internetu może być dzisiaj problemem - nawet bardzo dużym. Niektórzy odchodzą od zmysłów, gdy przez kilka minut pozostają poza Siecią i nie mogą sprawdzić kont społecznościowych. Takie zachowanie można uznać za przesadę, rodzaj uzależnienia. Ale na sprawę trzeba spojrzeć szerzej: liczna grupa ludzi nie może dzisiaj wykonywać swojej pracy bez Internetu i dla nich to jest problem. Jeżeli z powodu awarii nie mam dostępu do Sieci przez kilka godzin, to zaczynam się denerwować, bo można to porównać z sytuacją, gdy taksówkarz stoi w szczerym polu bez kropli benzyny, a spawaczowi sprzęt odmawia posłuszeństwa. Traci się narzędzie umożliwiające zarabianie.
Odcięcie od Internetu może być bolesne i nie należy na to patrzeć wyłącznie przez pryzmat rozrywki. Z tym medium powiązanych jest dzisiaj wiele sfer naszego życia, sporo sektorów gospodarki. Awaria na dużą skalę i trwająca dłużej mogłaby wywołać wielki chaos. Stworzyliśmy alternatywną przestrzeń, która czasem jest jedynie uzupełnieniem tej podstawowej, ale w niektórych przypadkach zaczyna nad nią dominować lub wręcz ją zastępować. Kusi, by zadać sobie pytanie o to, jak wyglądałby świat, gdyby historia potoczyła się inaczej, gdyby ta forma komunikacji nie zaistniała?
Najprostszą odpowiedzią będzie: obejrzyj starsze filmy, pogadaj z rodzicami, ewentualnie sięgnij pamięcią wstecz, jeśli nie ukończyłeś właśnie gimnazjum. Jestem już w takim wieku, że mogę napisać/powiedzieć: pamiętam świat (Polskę) bez Internetu. Przynajmniej bez wszechobecnego Internetu. Pamiętam czasy, gdy w ogóle się o nim nie mówiło i nie myślało, uśmiech na twarzy pojawia się na myśl o koledze, który naście lat temu chodził do kafejki internetowej, by siedzieć na stronie Daewoo. Jednak sam powrót pamięcią do tamtych lat nie wystarczy - myślę o współczesnym świecie, w którym nie mielibyśmy Sieci: 2016 rok i brak Internetu.
Jestem ciekaw, jak rozwijałyby się technologie bez zaistnienia globalnej wioski? Prawdopodobnie nie mielibyśmy smartfonów - bo i po co? Przecież podstawowym zadaniem tego urządzenia jest łączenie człowieka z Siecią. Może i powstałyby telefony komórkowe z dużymi wyświetlaczami, lecz twórcy mogliby do tego dojść zupełnie inną drogą. W efekcie możliwe, że nie mówilibyśmy dzisiaj o wielkim Apple, a o Google czy Facebooku nigdy byśmy nie usłyszeli. Wszak postały one i funkcjonują w przestrzeni, która by nie istniała - przypominam: brak internetu.
Rozwój technologiczny prawdopodobnie by zwolnił, ale nie oznacza to, że stanąłby w miejscu - nie można wykluczać, że w niektórych sektorach gospodarki historia potoczyłaby się mniej dynamicznie, ale ciekawie. Dotyczy to np. mediów, handlu czy bankowości. Pojawia się pytanie o bezrobocie: byłoby wyższe niż obecnie czy wręcz przeciwnie: brak Internetu sprawiłby, że więcej ludzi byłoby potrzebnych do wykonywania wielu zadań? A co z różnicami w rozwoju technologicznym poszczególnych miast i państw? Byłyby większe niż obecnie czy mniejsze? Nie czytalibyśmy dzisiaj o podłączaniu do globalnej wioski milionów (nawet miliardów) ludzi w Azji, Afryce oraz Ameryce Południowej, ale czy to oznacza, że miejsca te ugrzęzłyby w rzeczywistości, która trwała tam przez wieki? Ich rozwój był/jest uzależniony wyłącznie od tego, czy pojawi się tam Sieć?
Pytania, na które nigdy nie poznamy odpowiedzi, bo nie wystarczy stwierdzić: pojedź do wioski w Sudanie i zobaczysz, jak wygląda brak Internetu. Zastanawiam się, jak wyglądałby Nowy Jork w XXI wieku, gdyby nie powstała Sieć. I chociaż taki scenariusz uznaję za możliwy, to jednocześnie intryguje mnie, czy ostatecznie i tak powstałaby ta druga, cyfrowa rzeczywistość? Może byliśmy na nią skazani i jeśli nie wyszłoby w scenariuszu A, to inną, możliwe, że okrężną drogą, doszlibyśmy do tego samego lub bardzo podobnego punktu? Nad silnikiem parowym, akumulatorami czy maszynami liczącymi pracowano już w starożytności i chociaż wtedy nie doczekały się wdrożenia na masową skalę, to w końcu ludzkość zaczęła z nich korzystać. Dlaczego z Internetem miałoby być inaczej? Możliwe zatem, że brak Internetu nie był nam pisany, świat prędzej czy później by do niego dotarł. Pofantazjować jednak zawsze można - dzisiaj pisałbym tekst na komputerze, ale od chwili postawienia ostatniej kropki do momentu publikacji opłynęłoby trochę więcej czasu niż obecnie...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu