Felietony

Bo Inbox pokazuje pazurki na smartfonie moi drodzy. Zapomniałem już o Gmailu

Konrad Kozłowski

Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...

65

Przed weekendem, Tomasz dał wyraźnie do zrozumienia, że innowacyjny projekt, który wyszedł spod rąk zespołu odpowiedzialnego za Gmaila, nie okazał się na tyle udany, by mógł zastąpić standardową skrzynkę mailową od Google. I przyznam mu rację. Ale tylko połowicznie. Zgodzę się w jednym - w przegl...

Przed weekendem, Tomasz dał wyraźnie do zrozumienia, że innowacyjny projekt, który wyszedł spod rąk zespołu odpowiedzialnego za Gmaila, nie okazał się na tyle udany, by mógł zastąpić standardową skrzynkę mailową od Google. I przyznam mu rację. Ale tylko połowicznie.

Zgodzę się w jednym - w przeglądarce odczuwalna jest ociężałość Inboxa i dotarcie do wielu wiadomości jest bardziej czasochłonne niż po otwarciu Gmaila, który posiada wyższy stopień personalizacji niż Inbox. Mowa tu o ogóle, czyli począwszy od wyglądu skrzynki odbiorczej aż po wszystkie filtry i etykiety. Jak jednak mówi samo Google - Inbox ma być skrzynką odbiorczą pracującą dla nas, więc nic dziwnego, że jak na razie nie nałożono nacisku na rozwój i implementację takich rozwiązań jak filtry i etykiety właśnie. Gdy siedzę przy komputerze, te wszystkie narzędzia są mi potrzebne i bardzo chwalę sobie wszystkie reguły, które utworzyłem w Gmailu. Inbox nie dysponuje nawet obsługą funkcji drag&drop przy załączaniu plików, co doprowadza do szewskiej pasji za każdym razem, gdy próbuję dodać zdjęcie czy dokument. Inbox w przegądarce nie dojrzał jeszcze na tyle, by mógł zastąpić Gmaila…

...ale...

...w mojej ocenie sytuacja nie przedstawia się aż tak wyraźnie, jeśli chodzi o aplikacje mobilne. Z początku również nie byłem przekonany do Inboxa, a największą obawą było oczywiście był strach przed przegapieniem istotnej wiadomości, o której Inbox zdecyduje mnie nie powiadomić. Na przestrzeni kilku tygodni okazało się jednak, że Inboxowi nie zdarzyło się ani razu nie powiadomić mnie o mailu, który był dla mnie ważny. Co więcej, Inbox oferuje mi większą swobodę przy określaniu, o których wiadomościach będę powiadamiany. Podczas gdy Gmail ma do zaoferowania jedynie trzy możliwości (cała poczta, tylko główne, nic; dotyczy aplikacji na iOS), aplikacja Inboxa pozwala mi decydować o powiadomieniach dla każdej grupy wiadomości, które są obecne na moim koncie. Po kilku dniach z Inboxem po prostu nie mogłem wrocić do tego, co proponuje mi aplikacja Gmaila.

Kolejną sprawą jest sama obsługa skrzynki na telefonie. W Gmailu zmuszony jestem przeskakiwać pomiędzy kategoriami, by móc przeczytać maila z ofertami ze sklepów (czasem trafiają się fajne promocje;) czy odczytać wiadomości z sekcji “Powiadomienia” oraz “Społeczności”. W Inboxie nie ma takiej potrzeby - takowe wiadomości są grupowane w głównym widoku i po rozwinięciu listy mogę przejrzeć wszystkie maile przypisane do danej kategorii. Jednym gestem mogę też pozbyć się ich wszystkich, a to doprowadza nas do kolejnej przewagi Inboxa nad Gmailem.

Obsługa godna smartfona

To, czym zachwycał Mailbox, jest nareszcie dostępne od Google. Jedno “machnięcie” wystarczy, by cała sterta wiadomości lub jeden pojedynczy mail zniknęły ze skrzynki. To, że nie są usuwane, lecz archiwizowane jest dla mnie zaletą, bo poprzez swoją nieuwagę lub pospiech nie usunę czegoś istotnego (do kosza co prawda, ale po pewnym czasie i stamtąd zniknie). By tak się stało, muszę z pełną świadomością wejść w podmenu wiadomości i ją usunąć. Inny gest pozwala odkładać wiadomości na później - choć dostęp do poczty z poziomu smartfonu jest czymś rewelacyjnym, to przecież nie zawsze w momencie otrzymania maila możemy się z nim zapoznać lub skupić na nim całą uwagę. Bywają przypadki, gdy wiem, kiedy dokładnie będę musiał wywiązać się z tego zadania czy w którym momencie będzie mi ta wiadomość potrzebna - ustawianie przypomnień i sprowadzanie maili do roli dosłownych zadań jest więc bardzo pomocne, a tego nie dostanę w Gmailu.

Niezwykle przypadło mi też do gustu przemianowanie wymiany maili w zwykłą rozmowę, niczym z komunikatora. Po tapnięciu na “odpowiedz” nie jest otwierana zupełnie nowa wiadomość, lecz pole na tekst znajduje się pod otrzymanym mailem, a przycisk służący do wysłania odpowiedzi znajduje się w tym samym miejscu, gdzie w innych komunikatorach. Miłym dodatkiem jest podkategoria “przypięte”, z której korzystam częściej niż początkowo sądziłem, że będę korzystał.

Więc tak, w moim przekonaniu Inbox jest lepszą pocztą w wydaniu mobilnym od Gmaila. Zarządzanie nią jest znaczniej sprawniejsze, wygodniejsze i naturalniejsze. Jak już zaznaczyłem, na desktopie Inbox nie może się równać z Gmailem, ale to chyba kwestia czasu - nie sądzę bowiem, by Inbox miał zostać tak szybko porzucony. Być może Googlersi przecenili swoje możliwości, co mogłoby uwidocznić się w zachęcaniu do przełączenia się do Inboxa podczas wizyty w Gmailu. Może też istnieć inny powód, o którym Google nie musi nas informować, a wewnętrzne dane, którymi się z nami nie podzieli, mogą wskazywać na coś innego niż zwykłe zapomnienie przez użytkowników o Inboxie. To jedynie nasze przypuszczenia. Ja jestem zadowolonym użytkownikiem Inboxa na smartfonie i jestem wdzięczny zespołowi Gmaila za ten eksperyment

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

Gmailhotmobile