Felietony

Blaski i cienie polskiego rynku ebooków

Robert Kostka
Blaski i cienie polskiego rynku ebooków
21

Nieraz małe rzeczy prowadzą do wielkich zmian. Kto jeszcze parę lat temu przypuszczał, że pojawienie się tak niewielkiego urządzenia, jak Kindle zrewolucjonizuje cały amerykański rynek wydawniczy? Według raportu Pew Internet & American Life 23% dorosłych Amerykanów deklaruje czytanie ebooków. Da...

Nieraz małe rzeczy prowadzą do wielkich zmian. Kto jeszcze parę lat temu przypuszczał, że pojawienie się tak niewielkiego urządzenia, jak Kindle zrewolucjonizuje cały amerykański rynek wydawniczy? Według raportu Pew Internet & American Life 23% dorosłych Amerykanów deklaruje czytanie ebooków. Dane AAP (Association of American Publishers) pokazują, że ebooki stanowią nawet do 25% całkowitej sprzedaży na amerykańskim rynku książki.

Czy polski rynek książki cyfrowej kiedyś osiągnie taki poziom? Na razie sprzedaż publikacji elektronicznych stanowi w naszym kraju gdzieś około 1% wartości rynku książki ogółem.

Jednak coraz częściej możemy zobaczyć osoby, które czytają za pomocą e-czytników, a w mediach mówi się i piszę o książce elektronicznej. Ale wciąż jesteśmy na początku drogi. Niektórzy wręcz uważają, że o jakimkolwiek rynku ebooków w Polsce trudno wręcz mówić, jeśli jego wartość szacuje się na poziomie kilkunastu milionów złotych. Polski rynek ebooków przypomina bardziej poligon doświadczalny, czy wydzielony teren, który jest wciąż poddawany bacznej obserwacji.

Bariery, czyli to, co trzyma nas w miejscu

Wysoki 23% VAT na ebooki. Ebooki według klasyfikacji funkcjonują, jako usługa stąd tak wysoki podatek. Pozostawiając kwestie definicji trudno jednak zrozumieć dlaczego nowa rzecz, jaką są ebooki obłożona została tak wysokim podatkiem. Wiele opinii także tych płynących ze strony czytelników pokazuje dobitnie, że kto przekonał się do czytania książek elektronicznych ten zaczyna czytać więcej książek w ogóle. Logika, którą stosuje tu prawodawca jest zatem istnie kuriozalna, bo tak wysokie stawki podatku od razu przygniatają coś co się dopiero rodzi, rozwija. Zamiast to pielęgnować rzucamy temu kłody pod nogi.

Ebooki to domena specjalistów IT a nie wydawców. Większość ebooków przygotowywanych jest przez firmy IT lub dystrybutorów, a nie wydawców. Czy to nie dziwne? Jednak wynika to z takiego, a nie innego procesu wydawniczego. Wydawcy nadal skoncentrowani są na książce drukowanej. Praktycznie każdy manuskrypt ogląda światło dzienne w postaci PDF-a gotowego do druku. Aby przygotować książkę cyfrową potrzebny jest dodatkowy proces (konwersja), czyli tak naprawdę przygotowanie edycji książki od nowa już przeznaczonej na rynek cyfrowy.

Jakie są tego konsekwencje? Po pierwsze, słaba jakość ebooków. Oczywiście sytuacja cały czas ulega poprawie, ale czytelnicy nieustannie skarżą się na zlepione wyrazy, dziwne znaki, podwójne spacje itd. Nie mówiąc już o nawigacji po treści (na przykład spis treści linkowany tylko w jedną stronę).

W przypadku książek o prostym składzie można dość łatwo utworzyć e-booka dzięki konwersji, ale co z książkami o skomplikowanym składzie, co z dokumentami, które zawierają wiele kolumn, książkami akademickimi, przewodnikami turystycznymi, których przepływ tekstu zawiera wiele ilustracji, tekstów w ramkach, tabel, przypisów?

Po drugie, taki model wydawniczy oznacza, że to dystrybutorzy mają kontrolę na treścią, a nie wydawcy. Oczywiście każdy wydawca jest pełnym dysponentem praw autorskich i może decydować o cenie i o tym, jak mają być sprzedawane jego ebooki. Może także skontrolować ich jakość. Ale można podejrzewać, że nie wszyscy wydawcy skrupulatnie oglądają każdego ebooka z lewa i prawa, a raczej jest tak, że po skończonej pracy nad przygotowaniem wersji drukowanej całą sprawę oddają w ręce dystrybutorów lub dedykowanym firmom IT.

Magiczna liczba 5 tysięcy! Tytułów dostępnych w wersji elektronicznej jest wciąż mało. Szacunki nadal krążą wokół magicznej liczby 5 tysięcy tytułów. Mimo, że zdarzają się już sytuacje, iż na rynek wychodzi najpierw książka cyfrowa, a potem drukowana to wydawcy bardziej koncentrują się na bieżących wydaniach. Najczęściej są to książki znanych autorów lub bestsellery. Mamy do czynienia praktycznie z zupełnym brakiem dostępu do backlisty (tytuły, które zostały wydane dawniej). Mimo tego, że niektórzy wieszczą już w Polsce prawdziwą rewolucję ebookową to na podstawie rozmów z wydawcami, właścicielami praw autorskich można odczuć, że nadal zdarzają się sytuacje zaniechania decyzji o wydaniu wersji elektronicznej.

Blaski, a raczej światełka w tunelu

Rezygnacja z DRM. Większość wydawców udostępniania książki, które zabezpiecza znakiem wodnym, co jest o tyle wygodne, że czytelnicy mogą swobodnie dysponować zakupioną książką. Jednak trzeba pamiętać, że nie wszyscy wydawcy zrezygnowali z tak uciążliwej formy zabezpieczeń, jakim jest DRM. Niektórzy czytelnicy nadal skarżą się na ten problem szczególnie widoczny w przypadku książek naukowych, czy prawniczych.

Dostępność w trzech formatach. Jeszcze dwa lata temu mało kto słyszał o takich formatach, jak EPUB, czy MOBI stricte przeznaczonych dla książki elektronicznej. Dominował PDF. Teraz czytelnik może nabyć książkę od razu w trzech formatach i to zwykle w jednej cenie.

Eksperymenty z nowymi modelami sprzedaży. Po zbyt może szybkim starcie, a przez to mało spektakularnym serwis Legimi rozpoczął sprzedaż ebooków w modelu abonamentowym. Teraz wystarczy opłacić raz abonament aby móc ściągać dowoli elektroniczne publikacje. Czekamy na następne takie inicjatywy ze strony pozostałych dystrybutorów.

Obok dość agresywnych promocji polegających na okresowej sprzedaży bo bardzo niskiej cenie możemy także teraz dostać ebooka za darmo po zakupie książki drukowanej (Helion), możemy kupować książki elektroniczne w pakietach, na serwisach zakupów grupowych, korzystać z okazjonalnych wyprzedaży. Wszystko to na pewno zachęca i stymuluje z jednej strony do szukania wciąż nowych modeli sprzedażowych, a z drugiej przekonuje coraz większą rzeszę czytelników do książki elektronicznej.

Podsumowując, z jednej strony ebooki stały się już chyba stałym elementem polskiego rynku książki − może jeszcze bardzo małym, czasem nawet niewidocznym gołym okiem, ale obecnym. To nie ulega wątpliwości. Dystrybutorzy wyspecjalizowani w sprzedaży formatów cyfrowych nie ustają w wysiłkach aby promować i rozwijać popularność zarówno książki elektronicznej, jak i rozmaitych urządzeń przeznaczonych do czytania treści cyfrowych (e-czytników). Szukają nowych możliwości sprzedaży i chyba tak naprawdę udaję im się sprzedawać coraz więcej.

Z drugiej strony istnieją silne bariery, które dość mocno hamują rozwój polskiego rynku ebooków. Obok wysokich podatków, co jest oczywiste, poważną barierą wydaje się być sam model wydawniczy, który skupiony jest na książce drukowanej i koncentracja wydawców na wydawaniu bądź, co bądź nadal głównie nowości.

Jest to zrozumiałe, bo poziom sprzedaży ebooków obecnie nie uzasadnia jakiś poważnych inwestycji w zmianę tego modelu, a wydawanie tytułów pochodzących z backlisty również wiąże się z kosztami (zakup praw autorskich na wydania cyfrowe, koszty związane z przygotowaniem publikacji do wersji cyfrowych). Jednak oznacza to mimo wszystko znacznie wolniejszy rozwój niż w przypadku gdyby polski rynek wydawniczy byłby bardziej otwarty na innowacje.

Rzecz najtrudniejsza – przewidywania

Wszyscy jesteśmy wpatrzeni w Stany Zjednoczone i zmiany, które odbywają się tamtejszym  rynku książki. Nie ulega wątpliwości, że jest to kraj, który nadal można traktować, jako swoisty barometr przyszłych zmian na naszym rodzimym rynku. Według ostatnich przewidywań Pricewaterhouse Coopers światowy rynek ebooków będzie wart w 2016 roku 21 miliardów dolarów, z czego 50% będzie przypadać właśnie na amerykański rynek książki.

Dane pokazują też jeszcze coś innego, że w ciągu trzech następnych lat dystans amerykańskiego rynku ebooków wobec innych rynków będzie rosnąć, a nie maleć. Cóż obok silnej bazy technologicznej, wolnego rynku, dużej liczby potencjalnych czytelników liczy się widocznie również coś innego – swoisty, charakterystyczny dla Amerykanów pragmatyzm. Dla nich każda innowacja to ułatwienie życia, a nie zagrożenie lub spisek.

Jak długo będziemy zmuszeni czekać w Polsce na podobne eldorado na rynku ebooków, jakie obserwujemy w USA? Czy będą to 2-3 lata, czy może 5-7 lat? Za pewnie nikt z nas nie chciałby aby to wyglądało, jak w przypadku trendu związanego z rozwojem popularności surfingu, którego popularność dynamicznie zaczęła rosnąć dopiero po dwunastu latach od momentu narodzin.

Fota

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu