Polska

Blackout coraz bardziej możliwy. Co się stanie, kiedy wystąpią niedobory energii?

Kacper Cembrowski
Blackout coraz bardziej możliwy. Co się stanie, kiedy wystąpią niedobory energii?
10

Blackout nie jest już wcale tak abstrakcyjną wizją. Coraz więcej doniesień sugeruje, że niedobory energii mogą wystąpić.

Warszawa otrzymuje sygnały dotyczące blackoutu. W stolicy zabraknie energii?

Warszawski ratusz dostaje sygnały na temat ewentualnych braków energii, co najbardziej mogą odczuć centra handlowe, biurowce i duże zakłady produkcyjne. Czas kryzysu oczywiście dotknie także budynków miejskich, jednak stołeczny ratusz zapewnia, że mieszkańcy na tym nie ucierpią.

Kryzys energetyczny jest w tej chwili sporym zagrożeniem, przez co należy przygotowywać się na braki w dostawie prądu. Robert Bański, dyrektor Biura Infrastruktury Urzędu m.st. Warszawy, przyznał, że sytuacja jest poważna i miasto przygotowuje się na różne scenariusze związane z ograniczeniami w poborze energii elektrycznej.

Źródło: Depositphotos

Jako pierwsze ucierpią centra handlowe i duże zakłady produkcyjne. Dlaczego?

Procedury są takie, że ograniczenia związane z ewentualnym brakiem energii na pierwszym miejscu dotkną największych odbiorców komercyjnych, takich jak wcześniej wymienione centra handlowe, wieżowce czy zakłady produkcyjne. Stoen Operator poinformował warszawski ratusz, że te instytucje mogą zostać dotknięte reglamentacją. Jak podaje Business Insider, dyrektor ratusza również zabrał głos w tej sprawie:

W ubiegłych latach – między innymi ze względu na susze i upały – nasze miasto doświadczyło już ograniczeń w dostawach prądu. Wówczas najbardziej odczuły to między innymi duże zakłady produkcyjne, takie jak huta ArcelorMittal, centra handlowe i biurowce. Wprowadzono wówczas ograniczenia czasu pracy, a także w oświetleniu czy działaniu klimatyzacji. Nasz operator dystrybucyjny sygnalizuje, że tak może być i tym razem.

Taka możliwość wystarczy, żeby przygotowywać się na najgorsze. Dyrektor ratusza przyznał również, że na bieżąco analizują raporty REMIT, które zawierają informacje o ograniczeniach produkcji energii, oraz możliwość wyłączenia jednostek wytwórczych w elektrowniach.

Źródło: Unsplash @ricardo4to

Trwa szukanie najlepszych rozwiązań tej sytuacji

Dyrektor Biura Infrastruktury Urzędu m.st. Warszawy przyznał, że przeprowadzana jest również analiza umów na dostawę energii elektrycznej do budynków i jednostek miejskich. W przypadku wprowadzenia ograniczeń, jednostki te powinny ograniczyć pobór energii pod groźbą kar - co oczywiście nie dotyczy jednostek wyłączonych spod tej regulacji, takich jak chociażby szpitale czy transport publiczny. Warszawa nie jest jednak jedynym miastem, które mierzy się z takim zagrożeniem - podobna sytuacja jest chociażby w Poznaniu. Chociaż miasto od wielu lat realizowało grupowe zakupy energii elektrycznej i gazu, co pozwalało na pewne oszczędności porównując z cenami rynkowymi, obecna sytuacja na rynku paliw i energii powoduje mnóstwo problemów.

Pomimo sporego zagrożenia, mieszkańcy mają nie poczuć szczególnej różnicy. Mnóstwo miast deklaruje, że nie ma zamiaru rezygnować z nocnego oświetlania ulic. Niezależnie jednak od kryzysu, miasta będą musiały sięgnąć głębiej do kieszeni - cała ta sytuacja wiąże się oczywiście z podwyżką cen energii. Redakcja Business Insidera podaje, że Robert Bański, dyrektor Biura Infrastruktury Urzędu m.st. Warszawy, wyliczył, iż wszelkie koszty w 2023 roku będą stanowić 280 procent obecnych opłat. Niemal trzykrotna podwyżka jest wręcz przerażająca. Mimo wszystko, taka sytuacja również ma nie dotknąć mieszkańców - dyrektor zapewnia, że nie ma planów obciążania Warszawiaków.

Poza problemami z dostawą energii, pod znakiem zapytania stoi także kwestia dostaw ciepła w sezonie grzewczym. Pierwszym krokiem będzie szukanie oszczędności w urzędach. Warszawa jednak zapewnia, że ogrzewanie będzie do momentu, kiedy będą surowce - nie pozostaje nam więc nic innego, jak trzymać kciuki za to, żeby te surowce były.

Źródło: Depositphotos

Co się stanie z telekomami podczas blackoutu?

Jak donosi Dziennik Gazeta Prawna, w razie blackoutu infrastruktura telekomów przejdzie na agregaty. Wojciech Jabczyński, rzecznik prasowy Orange, przyznał DPG, że centra przetwarzania danych firmy zużywają tyle energii elektrycznej, co około 40-tysięczne miasto. Emil Konarzewski, partner zarządzający Audytela, w Polsce największe centra danych pobierają ponad 20 MW mocy, a mniejsze od jednego do kilku MW. Takie dane przekładają się na to, że sektor nowych technologii odpowiada za od 5 do 9 procent światowego zużycia energii, i dodatkowo za ponad 2 procent całkowitej emisji CO2. Co gorsza, tendencja ta będzie tylko rosła.

Wojciech Stramski, prezes firmy Beyond.pl przyznaje, że prąd jest niezbędny, aby można było zapewnić dostęp do serwerów oraz macierzy. Wizja jego braku jest jednym z najczarniejszych scenariuszy dla firm korzystających z rozwiązań cyfrowych. Stramski dodaje również, że centra przetwarzania danych w obecnej chwili w istocie gwarantują ciągłość produkcji, handlu oraz bankowości krytycznych usług, przez co ograniczenie dostępu do energii elektrycznej ma bezpośredni wpływ na całą gospodarkę i nawet bezpieczeństwo kraju.

Rozwiązaniem na ten problem dla telekomów mają być jednak agregaty, które w razie utraty zasilania sieciowego przez centra danych, będą w stanie przetrwać od kilku godzin do „tak długo, jak będzie trzeba”. Jest to zatem dość optymistyczny scenariusz, który sugeruje, że pod tym względem nie ma powodu do obaw. Mimo wszystko, cała sytuacja zdecydowanie nie jest kolorowa.

Źródła: Business Insider, Dziennik Gazeta Prawna

Obrazek wyróżniający: Claudio Schwarz / Unsplash

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu