Z BlackBerry nie dzieje się ostatnio najlepiej. 28 czerwca firma opublikowała raport, w którym wykazała 67 milionów straty. Teraz natomiast, aby uchro...
Z BlackBerry nie dzieje się ostatnio najlepiej. 28 czerwca firma opublikowała raport, w którym wykazała 67 milionów straty. Teraz natomiast, aby uchronić się przed kompletną porażką przecenia swojego flagowca. To niechybnie oznacza nadejście jeszcze ciemniejszych czasów dla kanadyjskiego producenta. Ale czy mamy się temu dziwić? Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz.
BlackBerry w ciągu kilku ostatnich lat bardzo sumiennie zapracowało na swój obecny los. Firma jeszcze kilka lat temu, przed premierą iPhone’a (czyli tak naprawdę w poprzedniej erze mobile’u) dzieliła i rządziła na rynku smartfonów, trzymając się kurczowo swojej kluczowej niszy klientów biznesowych.
Dziś natomiast nie dość, że przynosi straty, to jeszcze wprowadzone w tym roku do sprzedaży urządzenia Q10 i Z10 nie znajdują zbyt wielu „amatorów jeżyn” i odpowiadają tylko za dwa z pięciu zakupionych przez klientów urządzeń tego producenta.
Co więc mogą zrobić Kanadyjczycy? Zaczęli oni od zwolnienia szefa działu sprzedaży w Stanach Zjednoczonych Richarda Piasentina, a teraz przeceniają swój flagowy telefon. W ofercie Amazonu pojawiła się możliwość zakupienia modelu Z10 za 49 $ przy umowie na dwa lata z jednym z operatorów: AT&T albo Verizonem. Wg rzecznika BlackBerry:
Jest to właściwy moment na dopasowanie cen
Coś nie wydaje mi się, aby cztery miesiące jakie upłynęły od debiutu telefonu na sklepowych półkach były właściwym okresem na obniżkę cen. Chyba że sytuacja BB jest tak ciężka, że muszą już sięgać po ostatnią deskę ratunku. Nieco ożywienia mogą im przynieść premiery nowych urządzeń: Q5 (tańszej wersji Q10) w Indiach i jeszcze nie zapowiedzianych oficjalnie A10 i 9720.
Trudno jednak spodziewać się jakiegoś drastycznego wzrostu popularności – na horyzoncie nie widać żadnej rewolucji, która zmusiłaby klientów do szybkiego zgarniania z wystaw „jeżyn”. Biznesowa nisza, w którą od lat celowali Kanadyjczycy po prostu już nie istnieje jako oddzielony od reszty rynku byt. Dziś firmy wolą się zaopatrywać w uniwersalne rozwiązania spod znaku Androida czy (co jest popularne w Polsce) Windowsa.
Nie widzę przyczyny, dla której klienci biznesowi mieli by się ograniczać się do droższych z reguły urządzeń BB, jeśli w zamian dostają tylko fizyczną klawiaturę, a sam system mimo pochlebnych opinii wśród użytkowników i developerów nie zapewnia należytego wsparcia w postaci aplikacji.
Wiele w ciągu kilku ostatnich lat mówiło się że BB przespało mobilną rewolucję, ale że teraz wreszcie wsiądzie na jej pokład. Tymczasem ja uważam zgoła odwrotnie – firma powtarza stare błędy. Jak na przykład z brakiem aktualizacji dla Playbooka, co jest po prostu olewaniem klienta, który zaufał w potencjał Kanadyjczyków.
Naprawdę nie wiem czy coś jest w tej chwili w stanie uratować BlackBerry przed pójściem na dno, choć przeczuwam, że trend jest już nie do odwrócenia. W tym roku zbiory jeżyn będą bardzo słabe.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu