Jeśli teraz zapytalibyśmy przeciętnego internautę, o to z czym kojarzy mu się marka BlackBerry to zapewne w odpowiedzi uzyskaliśmy przywiązanie do kla...
Jeśli teraz zapytalibyśmy przeciętnego internautę, o to z czym kojarzy mu się marka BlackBerry to zapewne w odpowiedzi uzyskaliśmy przywiązanie do klawiatury QWERTY i niszę biznesową, w którą firma stara się trafić. Lecz w ostatnich miesiącach byliśmy świadkami dużych zmian w kanadyjskim koncernie. Musiały one nastąpić jeśli firma chciała powrócić ponad finansową kreskę. Czy ujawnione wczoraj 94 miliony zysku oznaczają, że BlackBerry powoli wychodzi na prostą? A może jest to tylko chwilowy progres, na co wskazywać może postępujące uszczuplenie liczby abonentów?
Jak wynika ze sprawozdania finansowego korporacji za kończący się kwartał, wprowadziła ona na rynek 6 milionów urządzeń, z czego niecały milion to najnowsze dziecko firmy, czyli model Z10, wyposażony w 4,2-calowy ekran o rozdzielczości 1280 na 768 pikseli i dwurdzeniowy procesor. Nie jest to może wysoka liczba (zwłaszcza w porównaniu do liderów branży), jednak trzeba w tym miejscu wziąć pod uwagę, że smartfon ten, swą premierę miał w połowie kwartału i to w krajach takich jak Kanada, Wielka Brytania czy Indie, które są dużymi, lecz nie największymi rynkami zbytu. Natomiast jego wprowadzenie do sprzedaży w Stanach Zjednoczony nastąpiło dopiero w zeszłym tygodniu. Jeśli chodzi nasz rodzimy rynek to telefon znalazł się już w ofercie 4 największych operatorów.
Po raz pierwszy od dawna BlackBerry (wcześniej RIM) zakończyło okres rozliczeniowy na plusie, w tym wypadku wynoszącym 94 miliony $ zysku (przy przychodach 2,7 mld $). Dla kontrastu warto podać, że analogiczny okres roku ubiegłego zamknięto z wynikiem 125 mln $ straty. Reakcja giełdy na takie doniesienia mogła być tylko jedna – akcje spółki podskoczyły, aż o 10 %, do poziomu niecałych 15 $.
Jednak nawet w tej beczce miodu znajdzie się łyżka dziegciu. Na nieszczęście dla Kanadyjczyków, jest to całkiem pokaźna chochla. Chodzi mianowicie o ponad 3-milionową utratę liczby światowych abonentów (z 79 na 76 mln). Ta strata może być dla BlackBerry bolesna, zwłaszcza, że nie została pokryta przez wynoszącą 6 milionów sprzedaż urządzeń.
Mimo to, uważam, że BB może choć trochę pozytywniej patrzeć w przyszłość, jednak na pewno zbyt wcześnie jest jeszcze na świętowanie ucieczki spod ostrza gilotyny. Koncentrację nad doskonaleniem produktu bardzo dobrze oddają słowa CEO firmy Thorstena Heinsa:
Zobaczycie BlackBerry wkraczające na rynek z różnymi produktami. Nasz model serwisowy ciągle ewoluuje, jednak cały czas chcemy pozostać sferze usług biznesowych, dlatego właśnie budujemy strategię pozwalającą nam na wspieranie naszych inicjatyw w przyszłości.
Wywrócenie portfolio do góry nogami i wprowadzenie szeregu nowych urządzeń w celu zapełnienia wszystkich półek cenowych może się wydawać ryzykownym posunięciem, gdyż tym samym firma naraża się na konkurencję że strony Apple czy Samsunga, czyli graczy obecnych w branży od dawna. Jednak rozszerzając perspektywę, wydaje się to jedynym słusznym wyborem, ponieważ dotąd BB przeważnie biernie gapiło się na wzrost popularności smartfonów, trzymając się swojej kurczącej się niszy biznesowej. Teraz jednak firma staje do boju z największymi mobilnego rynku i nawet jeśli polegnie w tej walce, to zostanie zapamiętana jako ta, która nie bała się podnieść rzuconej rękawicy. Na koniec przytoczę jeszcze słowa analityka IDC, Al Hilwy rysującego przyszłość BlackBerry w umiarkowanie pozytywnych barwach:
Nikt raczej nie oczekuje, że Black Berry zdominuje rynek, tak jak Apple czy Samsung. Jednak może przetrwać, a nawet zacząć odnosić sukcesy, posiadając od 5 do 10 % udziału w rynku, jeśli będzie odpowiednio zarządzana.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu