Krzysztof Rojek opisał ostatnio historię z wyłudzeniami kredytów, która niestety bezpośrednio go dotknęła. W tekście pojawiła się kilka razy nazwa BIK, o której w dzisiejszych czasach warto dowiedzieć się nieco więcej.
„Proszę poczekać na weryfikację w BIK” - takie słowa słyszała większość osób biorących jakiś kredyt. Części osób wydaje się, że to jakaś rządowa baza, inni jej zwyczajnie nie lubią za problem przy ustalaniu maksymalnej wysokości rat, relatywnie niewiele osób wie, że ta organizacja może pomóc nam w kontrolowaniu naszego „kredytowego” życia i uchronić nas przed takimi sytuacjami, jakie spotkały mojego kolegę z Antyweba.
Czym jest BIK
Zacznijmy od tego, czym BIK w ogóle jest. Biuro Informacji Kredytowej S.A. jest firmą założoną przez polskie banki i Związek Banków Polskich. Głównym celem tej, formalnie firmy, ale bardziej organizacji, jest gromadzenie danych o zaciąganiu i spłacaniu zobowiązań kredytowych. BIK zbiera dane o pożyczkach z banków, SKOK-ów oraz od niedawna także od większości pozabankowych firm pożyczkowych.
Dzięki temu podmioty korzystające z ich bazy mogą weryfikować czy klient starający się o pożyczkę nie ma zbyt wielu kredytów na głowie, a także czy swoje dotychczasowe zobowiązania uczciwie spłaca. Jeśli pożyczkodawca mówi nam, że sprawdza naszą wiarygodność, to znaczy, że czeka na odpowiedź z tego właśnie biura.
Nie tylko dla Banków
Ta część działalności BIK dotyczy jednak firm, a nas interesuje to, jak ta platforma może pomóc kontrolować swoją sytuację zwykłemu człowiekowi, i czy warto z jej usług skorzystać. BIK oferuje kilka płatnych usług, z których szczególnie jedna w mojej ocenie jest warta swojej ceny. Za 24 zł rocznie można wykupić usługę „Alerty BIK”, która powiadomi nas za każdym razem, gdy do bazy wpłynie zapytanie o naszą sytuację kredytową.
Osobiście opłacam ten abonament od kilku lat i choć dotychczas nie było żadnej próby wyłudzenia, uważam, że warto. Wielokrotnie w poprzednich latach moje dokumenty były kserowane, a historia taka jak Krzyśka Rojka nie jest jedyną jaką znam, te 24 zł powodują, że większość zagrożeń (nie każda firma pożyczkowa współpracuje z BIK) jestem w stanie zdusić w zarodku. Z serwisu można korzystać tak przez stronę www.bik.pl, jak i aplikację mobilną.
Inne opcje
Czy inne opcje są równie ciekawe? To już zależy od waszego, nazwijmy to, stylu kredytowego i klientów. Jeśli bierzecie dużo rzeczy na kredyt i chcecie nad tym panować, BIK może być dość wygodnym narzędziem do zapanowania nad ratami. Ja osobiście nie korzystam, kredytów konsumenckich staram się unikać, a współpracuję raczej z osobami, które znam.
Niemniej, sporo rzeczy da się w BIK sprawdzić, choć trzeba się liczyć z relatywnie wysokimi jednorazowymi opłatami. Jeśli zależy nam na naszym statusie kredytowym, można skorzystać z w miarę korzystnego cenowo pakietu BIK za 89 zł (daje nam choćby możliwość wygenerowania 6 raportów w ciągu 12 miesięcy), w przypadku sprawdzania kontrahentów korzystnych pakietów już nie znajdziemy.
Tak na marginesie, choć te 24 zł nie jest wygórowaną kwotą, to tego typu ostrzeżenia powinniśmy otrzymać od banków za darmo. To przecież system naczyń połączonych i bankom równie mocno powinno zależeć na wyłapywaniu oszustw, co nam na nie byciu oszukanym. Pozostaje mieć nadzieję, że za jakiś czas udziałowcy tej organizacji, lub twórcy prawa, dojdą do podobnego wniosku.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu