Zwrot 100% na voucher? Tak, ale po spełnieniu szeregu warunków, o których Biedronka nie informowała w komunikatach medialnych. UOKiK nie zezwala na takie sztuczki.
Od kilku miesięcy trwa regularna wojna na reklamy i promocje między Lidlem a Biedronką, która awansowała już do rangi internetowego mema. Obie firmy stają na głowie, by zachęcić klientów do zakupów, posuwając się niestety do niezbyt uczciwych taktyk. UOKiK w końcu postanowił zrobić z tym porządek, biorąc na początek pod lupę dwie akcje promocyjne Biedronki, które sieć sklepów zarządzanych przez Jeronimo Martins zorganizowała na początku roku. Żeby dobrze je zrozumieć, trzeba się naprawdę natrudzić, a tego według Prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów oczekiwać od klientów nie można. Biedronce grozi spora kara.
Afera voucherowa – Biedronka nie uczy się na błędach
Cofnijmy się do początku bieżącego roku. Biedronka zorganizowała wtedy jednodniowe akcje promocyjne „Specjalna Środa” i „Walentynkowa Środa”, które kusiły klientów zwrotami 100% na voucher. Z reklam w mediach społecznościowych, radiu i aplikacji mobilnej wywnioskować można było, że osoby biorące udział w akcji będą mogły wymienić voucher na dowolny asortyment, ale… Biedronka chciała być sprytniejsza. Okazało się bowiem, że ograniczenia i zasady były sformułowane w taki sposób, by jak najbardziej utrudnić klientowi czerpanie korzyści z promocji.
Aby dobrze to zrozumieć, przytoczmy przykład podany przez UOKiK w oficjalnym oświadczeniu:
Przykładowo, za zakup trzech czekolad konsumenci otrzymywali voucher o wartości 13,99 zł na kosmetyki – o ile zrobią zakupy z tej kategorii za 29,99 zł. Kupno parówek uprawniało do uzyskania vouchera na owoce i warzywa, ale znów – pod warunkiem wydania ustalonej minimalnej kwoty, przewyższającej wartość przyznanego wcześniej vouchera.
Takich kombinacji było więcej i klienci, którzy zobaczyli hasło reklamowe „Zwrot 100% na voucher”, nie mogli tego wiedzieć. Te haczyki miałyby duże znaczenie podczas oceny atrakcyjności promocji gdyby Biedronka od razu komunikowała je jasno w przekazach medialnych. W praktyce jednak zaczerpnięcie tych informacji wymagało dokładnego przestudiowania regulaminu promocji na firmowej stronie internetowej lub – co jeszcze bardziej absurdalne – na voucherze wydawanym przy kasie już po zrobieniu zakupów.
Widmo kary do 10 proc. obrotu – na celowniku znalazły się też konkurencyjne markety
UOKiK słusznie zauważa, że przedsiębiorcy mają obowiązek przekazywać konsumentom we właściwym czasie czytelne, jednoznaczne informacje – bez tego nie ma mowy o świadomym podjęciu decyzji zakupowej. Ograniczenie jedynie od do wyeksponowania korzyści narusza prawa klientów, co zmusiło UOKiK do interwencji – co ciekawe wcale nie pierwszej.
Biedronka już wcześniej musiała tłumaczyć się z niejasnego sposobu informowania klientów o akcjach promocyjnych – po akcji „Magia Rabatów” (ponownie związanej z voucherami) Biedronka została zobowiązana do wypłaty poszkodowanym 150 zł rekompensaty.
Wybór treści reklamowych i sposób ich prezentowania nie może wprowadzać konsumentów w błąd. Przekaz marketingowy powinien zawierać informacje najważniejsze z punktu widzenia konsumenta. Klienci Biedronki kupili produkty wskazane przez sklep z myślą o tym, że realnie zaoszczędzą na produktach, które sami będę mogli wybrać – Prezes UOKiK Tomasz Chróstny
Reklama
Jeśli zarzuty się potwierdzą, to na sieć sklepów może zostać nałożona kara w wysokości do 10 proc. obrotu. To, że Biedronka jest na świeczniku, nie oznacza wcale, że konkurencja może spać spokojnie. Urząd przygląda się też reklamowym kampaniom Lidla i Eurocash.
Stock image from Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu