O prezydencie USA — Joe Bidenie mówi się ostatnio sporo w kontekście nadchodzących wyborów oraz rezygnacji z wyścigu o reelekcję w konfrontacji z Donaldem Trumpem. Nas interesują kwestie naukowe, a zatem nie mogło umknąć naszej uwadze to, że za sprawą tego — legendarnego już (za sprawą stażu oraz udziału w różnych wydarzeniach) — polityka z ramienia Demokratów, w Gabinecie Owalnym pojawiła się próbka z Księżyca. I to nie byle jaka.
Biden dzieli obecnie Gabinet Owalny z próbką księżycową z oznaczeniem: "76015,143". Administracja Bidena poprosiła NASA o udostępnienie jej w wyrazie uznania ambicji i osiągnięć wcześniejszych pokoleń oraz wsparcia dla obecnych i przyszłych amerykańskich działań na rzecz eksploracji Księżyca i Marsa. Próbka waży 333 gramy i umieszczono ją na dolnej półce wnękowego regału obok portretu Benjamina Franklina i biurka Resolute — daru od królowej Wielkiej Brytanii, Królowej Wiktorii. To właśnie to biurko, przy którym na co dzień pracują prezydenci USA.
Próbka 76015,143 została zabrana z Księżyca przez załogę Apollo 17 w 1972 roku. Jest to fragment większego głazu pochodzący z doliny Taurus-Littrow. Jego wiek szacuje się na 3,9 miliarda lat i odłupano go przez astronautów: Eugene'a Cernana i Harrisona Schmitta, czyli ostatnich ludzi, którzy chodzili po Księżycu. Wraz z pilotem modułu dowodzenia Ronem Evansem, Cernan i Schmitt sprowadzili tę próbkę na Ziemię dokładnie 19 grudnia 1972 roku.
Po przybyciu do Lunar Receiving Laboratory w Johnson Space Center w Houston, skała o wadze 2,819 kg została podzielona na mniejsze fragmenty, w tym próbkę numer 143, która obecnie znajduje się w Gabinecie Owalnym. Wcześniej prezentowano ją w niemieckim Muzeum Techniki w Berlinie.
Warto jednak wiedzieć, że 76015,143 nie jest pierwszą próbką z Księżyca, która zawitała na dłużej w Białym Domu. W 1999 roku, z okazji 30. rocznicy pierwszego lądowania na Księżycu, prezydent Bill Clinton otrzymał od astronautów Apollo 11 próbkę z tej misji i została ona tam do końca jego prezydentury.
Clinton często korzystał z niej jako narzędzia do... łagodzenia napięć politycznych: przypominał politykom, że wszyscy jesteśmy we Wszechświecie jedynie gośćmi: księżycowa próbka starsza niż cokolwiek, co stworzył człowiek, świetnie się do tego nadawała. Tym samym, w trakcie rozmów z tymi "trudniejszymi" partnerami, wprowadzał spokój i starał się odpowiednio "sformatować" ich przebieg: tak, aby uzyskać jak najlepszy efekt. Czy to się udało — to pozostawiam pod rozwagę każdemu z Was — szczególnie jeżeli interesują Was najnowsze dzieje Stanów Zjednoczonych.
Co więcej, w 2017 roku, na tylko jeden dzień, wypożyczono fragment próbki 70215 podczas uroczystego podpisywania Dyrektywy Polityki Kosmicznej, która obligowała NASA do powrotu na Księżyc i późniejszą eksplorację Marsa, co stanowiło podstawę obecnego programu Artemis. Podpis pod dokumentem złożył ówcześnie urzędujący prezydent USA — Donald Trump. Trzeba przyznać, że prezydenci tego kraju mają ogromne możliwości w zakresie sprowadzania do swojego gabinetu naprawdę niesamowitych rzeczy. Bo któż z nas nie chciałby — przynajmniej na jeden dzień - mieć w swoim biurze, gabinecie... próbki z Księżyca? Ja bym chciał — i to bardzo!
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu