Recenzja

Baseus i Bose? Tego jeszcze nie grali… Oto słuchawki Baseus Inspire XH1

Tomasz Popielarczyk
Baseus i Bose? Tego jeszcze nie grali… Oto słuchawki Baseus Inspire XH1
Reklama

Baseus wypuszcza na rynek słuchawki zaprojektowane we współpracy z marką Bose. Czy w rezultacie powstał produkt w cenie typowej dla chińskiej marki, ale grający tak, jak topowe headsety dla audiofilów?

Marka Baseus dotąd była znana głównie ze stosunkowo niedrogich akcesoriów i urządzeń, które jednak cechowały się względnie przyzwoitą jakością i parametrami. Daleko jednak było im to określeń takich, jak „high-end” czy „premium”. Tym bardziej zaskakiwać może, że najnowsze słuchawki tej marki zostały skonstruowane we współpracy z… Bose.

Reklama

Baseus Inspire XH1 to słuchawki za 549 zł, ale są sprzedawane w zestawie, którego nie powstydziłyby się headsety za tysiąc i więcej złotych. W solidnym, sztywnym pudle znajdziemy duże etui ze słuchawkami oraz dwoma przewodami – USB-C (do ładowania) i minijack 3,5 mm. Te ostatnie ukryto w zamykanej na rzep kieszonce z siateczki, więc nie walają się luzem po futerale.

Sam headset zaskakuje swoją piórkową wagą – ledwie czuć go w dłoniach, a co dopiero na głowie. Konstrukcja przy tym wydaje się względnie przyzwoita, choć dominuje tutaj tworzywo sztuczne. W każdym razie na pewno bym na niego uważał podczas codziennego używania.

Dla odmiany pałąk wykonano z aluminium. Mamy tutaj przyzwoity zakres regulacji, choć rozsuwanie pałąka odbywa się płynnie, a nie skokowo, czego osobiście nie jestem wielkim fanem. Od wewnętrznej strony pałąka zastosowano przyjemną w dotyku piankę pamięciową. Całość, po obu stronach pokryto ekoskórą.


Muszle mają zaskakująco duży zakres regulacji – zarówno w osi X jak i Y. Możemy je złożyć do środka, a także obracać w zakresie do ok. 100 stopni. Ułatwia to dopasowanie słuchawek do kształtu głowy i być może przyda się w transporcie (choć, na marginesie, nie wiem czemu ktoś miałby przewozić złożone słuchawki luzem, kiedy ma do tego wygodny futerał – a ten składania nie wymaga, więc sam mechanizm wydaje mi się tutaj kompletnie zbędny).


Jednocześnie trzeba przyznać, że same muszle są dość duże, w rezultacie słuchawki będą dość mocno odstawały od głowy. Na lewej umieszczono przyciski power, ANC oraz port minijack i złącze USB-C. Na lewej mamy guziczek do play/pause oraz dwustopniowy przycisk do regulacji głośności oraz przełączania utworów. Producent co prawda na niektórych z nich umieścił żłobienia/wypukłości, by były łatwo rozpoznawalne bezwzrokowo, są jednak one na tyle subtelne, że trudno mi było je wyczuć podczas codziennego słuchania.

Reklama


Nauszniki są niewymienne. Zastosowano tutaj tę samą piankę pamięciową i ekoskórę co w przypadku pałąka. Ich kształt oraz rozmiary nie odstają on rynkowych standardów, a to sprawia, że ergonomia Inspirte XH1 stoi na naprawdę przyzwoitym poziomie. Nawet po wielu godzinach słuchania nie męczą one naszych uszu, choć, jak przystało na zamkniętą konstrukcję, w środku lubi się zrobić dość ciepło. Na osłodę dodam jednak, że idzie to w parze z bardzo dobrą pasywną redukcją dźwięków otoczenia. Już samo założenie headsetu całkiem nieźle odcina nas od hałasu wokół.

Reklama

Czy jest tutaj magia Bose?

Za brzmienie odpowiadają tutaj dynamiczne przetworniki o średnicy 35 mm z wysokoczułą membraną z biocelulozy. Rezultaty są zaskakująco przyzwoite. Dźwięk jest soczysty, szczegółowy i dobrze zbalansowany. Góra nie „syczy”, a dół nie przytłacza reszty. Słychać zadowalającą klarowność, a nawet trochę głębi i przestrzeni (tu przydaje się wbudowane Dolby Audio, ale osobiście nie jestem fanem włączania go do muzyki – wolę DTS). Muszę przyznać, że pod tym względem Baseus Inspire XH1 nieźle mnie zaskoczyły. To naprawdę nieźle grający headset. Oczywiście nie zrozumcie mnie źle – to dalej nie jest poziom XM6 czy analogicznych modeli ze stajni Bang&Olufsen czy podobnych. Jest jednak zaskakująco przyzwoicie, jak na tę półkę cenową (i markę).


Słuchawki posiadają aż 5 wbudowanych mikrofonów, które są dynamicznie wykorzystywane do redukcji dźwięków otoczenia oraz prowadzenia rozmów. W tej drugiej roli spisują się średnio. W idealnych warunkach – mieszkaniu, cichym biurze jest ok, choć nasz głos bywa nieco stłumiony. W hałaśliwym otoczeniu, a więc na ulicy, siłowni czy w galerii handlowej jest jednak już dużo gorzej i nierzadko musiałem przełączyć się z powrotem na mikrofon w słuchawce smartfona, żeby mój rozmówca mnie mógł wyraźnie usłyszeć. Nie jest to najmocniejszy aspekt tych słuchawek.


ANC jest zaskakująco przyzwoite, co pewnie po części wynika też z bardzo dobrej pasywnej redukcji hałasu, o której wspominałem wcześniej. Baseus mówi tutaj o redukcji na poziomie – 48 dB. Nie spodziewajcie się jednak jakości klasy Sony czy choćby samego Bose. Jest jednak nieźle – na tyle, by śmiało zabierać te słuchawki ze sobą do samolotu (co sam zrobiłem i nie pożałowałem tego). Mamy tutaj aż 5 poziomów redukcji, kilka wbudowanych presetów, tryb automatycznego dostosowywania intensywności ANC (który działa całkiem nieźle) i oczywiście też tryb transparentny. Słowem nie zabrakło niczego. Aby jednak uzyskać dostęp do tych wszystkich ustawień potrzebujemy – zgadza się – aplikacji.

Reklama


Ta niestety ma zaledwie „polskawy” interfejs – wiele poleceń i przełączników zostało tutaj w bardzo dziwny sposób przetłumaczonych przez jakiś automat. Chyba czas najwyższy, żeby chińscy producenci przestali korzystać z tych wątpliwej jakości translatorów i dali się wykazać AI w tłumaczeniu interfejsów swoich programów.



Abstrahując jednak od samego interfejsu. Sam program nie grzeszy zbytnio funkcjonalnością. Jest tutaj jednak wszystko to, co niezbędne. Jest equalizer z kilkoma presetami (przy czym oczywiście domyślnie ustawiono preset Bose – miejmy nadzieję, że to nie tylko do tego sprowadzała się współpraca między obiema markami), mamy  też ograniczone możliwości dostosowania sterowania przyciskami. W aplikacji też możemy aktywować kodek Hi-Res (wymaga kompatybilnego urządzenia i nie jest nim żaden iPhone), Dolby Audio, tryb niskiego opóźnienia oraz podbicie basów. Wisienką na torcie jest funkcja SoundFit, która w teorii ma analizować kształt naszego ucha i dostosowywać ustawienia brzmienia tak, by były jak najlepsze.

Wrażenie robi też czas pracy na baterii. Producent deklaruje 100 godzin z wyłączonym ANC i ok. 65 godzin z aktywną redukcją szumów. Patrząc, jak powoli spadają procenty w aplikacji, jestem w stanie uwierzyć w te deklaracje. Co istotne, mamy tutaj też szybkie ładowanie. W rezultacie 10 minut pod kablem daje nam 12 godzin słuchania. Naładowanie akumulatora do pełna zajmuje natomiast ok. 1,5 godziny.

Zaskakujące

Nie ukrywam, że nie spodziewałem się po tych słuchawkach cudów. Niemniej logo Bose na pudełku (ale też i na samym pałąku) mocno nurtowały. Jest to bez wątpienia bardzo egzotyczne połączenie marek z dwóch przeciwnych biegunów. Ostatecznie jednak Inspire XH1 okazują się zaskakująco przyzwoitym produktem.

Jasne, nie oczekujcie od nich jakości wykonania typowej dla headsetów za 1500 i więcej złotych. Nie mamy tutaj również niektórych wodotrysków, a sama aplikacja nie grzeszy funkcjonalnością i ma interfejs w języku „polskawym”. Z drugiej jednak strony XH1 grają zaskakująco nieźle. Mają też bardzo przyzwoity ANC, obsługę Dolby Audio, a nawet wsparcie dla kodeków Hi-Res (LDAC), którego często brakuje nawet w dużo droższych słuchawkach. Jest tutaj nawet wielopunktowy Bluetooth 6.1 pozwalający na podłączenie dwóch urządzeń i płynne przełączanie transmisji.


Baseus Inspire XH1 to słuchawki, które udowadniają, że „wystarczająco dobrze” często znaczy po prostu świetnie. Gdy giganci każą płacić fortunę za kolejne iteracje flagowców, te słuchawki za ułamek ceny oferują jakość i wygodę, które w codziennym użyciu w pełni wystarczą większości osób. Owszem, nie dorównają najnowszym „tysiączkom” od Sony, ale umówmy się - większość użytkowników i tak nie zauważy różnicy, bo pewnie słucha muzyki ze Spotify lub podcastów z YouTube. XH1 od Baseusa naprawdę nie mają powodu, by chować się w cieniu droższej konkurencji.

Baseus Inspire XH1
plusy
  • Cena
  • Zaskakująco przyzwoicie grają
  • ANC daje radę
  • Świetny czas pracy na baterii
minusy
  • Trochę plastikowe wykonanie (ale są przynajmniej lekkie)
  • Niewymienne nauszniki
  • Przeciętna aplikacja (i interfejs w języku "polskawym")

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama