Nie znam dwóch prawników, którzy tak samo interpretowali by zapisy tej samej umowy. Dlatego też nie dziwię się, że wypowiedzi np: Olgierda Rudaka praw...
Olgierd jak to bywa z prawnikami zaczął punktować i sprawdzać czy wszystko o czym piszą autorzy serwisu jest zgodne z prawdą. Zweryfikował klika haseł reklamowych jak np: partnerstwo z PWPW i drąży temat dalej schodząc do poziomu poszczególnych paragrafów i zapisów prawa.
Bloger może oceniać i wyrażać opinie? Może. Bierze za nie odpowiedzialność? Oczywiście. Można go nawet pozwać jeśli widzimy, że jest to jedyne rozwiązanie prowadzące nas do pokazania prawdy. Jednak od pierwszego postu na temat Authalia do pozwu są jeszcze pewnie dziesiątki sposobów na wybrnięcie z takiego konfliktu.
Tymczasem firma Authalia wybrała moim zdaniem najgorsze rozwiązanie czyli straszenie konsekwencjami prawnymi. Tak się rozpędziła w chęci udowadniania swoich racji, że nie poprzestała na straszeniu pozwem Olgierda ale również Sławka, który na swoim blogu relacjonuje całą sytuację.
W konsekwencji cała dyskusja trafiła na wykop, a blogerzy zaczynają udowadniać (i chyba skutecznie), że cały system jaki sprzedaje ta firma chyba nie działa i zaczyna się też dogłębne analizowanie statusu firmy.
Kto w sporze ma racje tak naprawdę trudno jest jednoznacznie powiedzieć. Bloger natomiast zawsze będzie miał za sobą sympatię internautów w sporze z firmą, która starszy go pozwem za opinie jakie wyraża. Do tego Olgierd podchodzi do sprawy dość emocjonalnie (moim zdaniem aż za bardzo bo przy okazji nazywa innego bloger przekupnym i nie wiarygodnym - chodzi o blog dymecki.pl) i na tyle się rozpędza, że moim zdaniem przesadza w swoich zapędach do zadawania kolejnych ciosów - nawet jeśli są celne.
Sprawa nabiera takiego rozpędu, że aż robi się to wszystko niesmaczne (w moim odczuciu). Ciekawy jestem czy dobry PR-owiec potrafił by wybrnąć z takiej sytuacji i co by doradził?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu