Motoryzacja

Auta z wysoką emisją CO2 będą droższe we Francji, nawet o 20 000 euro

Kamil Pieczonka
Auta z wysoką emisją CO2 będą droższe we Francji, nawet o 20 000 euro
19

Francja na dobre bierze się za samochody emitujące duże ilości CO2 do atmosfery, od 1 stycznia 2020 roku rejestracja takiego pojazdu może dodatkowo kosztować nawet 20 000 euro. Do tej pory najwyższa stawka podatku ekologicznego wynosiła 12 500 euro i dotyczyła aut emitujących ponad 184g CO2/km.

20 000 euro zapłaci tylko ułamek nabywców

Karanie za wysoką emisję CO2 kwotami idącymi w dziesiątki tysięcy euro świetnie wygląda na nagłówkach w portalach, ale warto zwrócić najpierw uwagę na kilka istotnych faktów. Po pierwsze podatek ekologiczny nie dotyczy tylko SUVów, o czym możecie przeczytać w źródłowym tekście Bloomberga, ale wszystkich samochodów i zależy tylko od emisji CO2. SUVy są piętnowane, bo z racji swojej wysokiej bryły nadwozia i zazwyczaj większej masy, zużywają więcej paliwa, a co za tym idzie emitują więcej szkodliwych substancji. Wierutną bzdurą są jednak doniesienia, że nabywca każdego SUVa zapłaci dodatkowo 20 000 euro, taka stawka będzie obowiązywała samochody emitujące ponad 184 g CO2/km według normy NEDC. Według statystyk, we Francji w zeszłym roku sprzedano takich aut nieco ponad 16 000, co stanowi niespełna 1% rynku nowych samochodów.

Francuzi już od kilku lat naliczają podatek ekologicznych, w tym roku dotyczył on wszystkich samochodów emitujących ponad 117 g CO2/km, a od 1 stycznia 2020 wartość ta spadnie do 110 g CO2/km. Stawka jest progresywna, więc im wyższa emisja, tym wartość podatku rośnie szybciej. Kupując auto emitujące 111 g CO2/km trzeba zapłacić tylko 50 euro, za 130 g CO2/km trzeba już zapłacić ponad 1000 euro, za 150 g CO2/km jest to już blisko 4000 euro, a za 170 g ponad 10 000 euro. W zeszłym tygodniu francuski parlament przegłosował ustawę, która dodaje kolejne 12 poziomów tego podatku od 173 do 184 g CO2/km, gdzie za przekroczenie tej najwyższej wartości trzeba będzie zapłacić przy rejestracji właśnie 20 000 euro.

źródło: AutoVista

Dodatkowo od 1 marca 2020 stara norma NEDC, zostanie zastąpiona normą WLTP, a wszystkie wymienione wyżej wartości odpowiednio wzrosną. Regulator zakłada, że norma WLTP oznacza emisję większą o 28 g CO2/km, więc od marca najwyższa kara będzie obowiązywała za 212 g CO2/km według normy WLTP, a najniższa od 138 g CO2/km.

Większy silnik, dodatkowe opcje = wyższy podatek

Zmiana normy emisji z NEDC na WLTP ma też inny aspekt. W tym drugim przypadku zużycie paliwa, a tym samym emisja CO2 uzależniona jest też nie tylko od silnika, ale również wyposażenia. Może to oznaczać, że decydując się na konkretne dodatkowe opcje wyposażenia, Francuzi zapłacą za nie podwójnie, producentowi auta i w podatku. To może mieć ciekawy wpływ na decyzje zakupowe, a także będzie z pewnością promować auta elektryczne, hybrydy, a także silniki diesla, które emitują mniej CO2 i mogą wrócić do łask.

Francja to oczywiście tylko jednostkowy przypadek, ale można oczekiwać, że jej śladem podążą również inne państwa Europy Zachodniej. Coraz częściej mówi się, że metoda kija (karania) przynosi lepsze efekty, niż metoda marchewki (dopłat za zakup aut elektrycznych) i pozwala dodatkowo zarobić, zamiast wydawać pieniądze podatników. Kolejne lata dla branży samochodowej mogą być bardzo ciężkie, bo poza lokalnymi podatkami, są jeszcze opłaty za emisję jakie odgórnie nakłada UE, a które płaci producent samochodu, doliczając je oczywiście do końcowej ceny auta.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu