Rozpoczął się grudzień, a ten miesiąc kojarzy się przede wszystkim ze świętami. Różnie pojmowanymi i celebrowanymi, ale nadal świętami. W naszej kultu...
Rozpoczął się grudzień, a ten miesiąc kojarzy się przede wszystkim ze świętami. Różnie pojmowanymi i celebrowanymi, ale nadal świętami. W naszej kulturze jednym z symboli tego okresu jest choinka. Ozdobiona choinka. Nowe technologie musiały dotrzeć i do tego elementu rzeczywistości. W tym przypadku nie będę jednak narzekał, bo propozycja zmian przypadła mi do gustu.
Ubieranie choinki to naprawdę fajna sprawa, tradycja, która powinna być kultywowana. Podejrzewam, że w niektórych domach ozdoby choinkowe wyszły już z piwnicy/strychu/schowka i czeka je przegląd, by w ostatniej chwili nie okazało się, że większość jest zniszczona albo nie działa. To ostatnie tyczy się przede wszystkim lampek choinkowych. Z nimi zawsze jest problem. Chociaż lubię widok świecącej choinki, to rozwijanie, a potem zakładanie sznurów lampek, szukanie i naprawianie ewentualnych usterek potrafi wyprowadzić z równowagi. Bombki pięknie wiszą, wszelkie ozdoby z przeróżnych materiałów czy łańcuchy też i tylko nad lampkami człowiek rozkłada ręce w geście rozpaczy. Bo jeszcze chwilę temu, przed założeniem świeciły, a teraz ciemno. Rozwiązanie? Odważni mogą wrócić do korzeni i korzystać ze świeczek. Możliwe, że za jakiś czas pojawi się jeszcze jedna opcja, a zwie się Aura.
Aura nie będzie hitem nadchodzących świąt - pieniądze dopiero są zbierane na Kickstarterze, towar szykowany jest z myślą o roku 2015. Prawdopodobnie doczeka się realizacji, bo wpłacono już połowę wnioskowanych środków, a do zakończenia zbiórki zostało jeszcze sporo czasu. O co chodzi? W wielkim skrócie można napisać, że o miks lampek choinkowych i bombek. Inteligentny miks, bo to przecież epoka smart urządzeń. Na drzewku wiesza się bombki, które zawierają lampki LED zasilane... bezprzewodowo. Znika konieczność rozplątywania, nawijania, izolowania itd. Pod choinką lub między jej gałęziami umieszcza się obręcz, element o nazwie Aura Power Ring i podłącza go do sieci - to on zapewnia energię bombkom. To chyba atrakcyjniejsze rozwiązanie.
Projekt nie byłby smart, gdyby nie obecność dedykowanej aplikacji (trzy największe platformy mobilne), z pomocą której można decydować, co świeci, jak i kiedy. Polecenia przesyłane z poziomu sprzętu mobilnego za pośrednictwem sieci Wi-Fi. Bombki mają być długowieczne, dostępne w różnych wersjach (nie chodzi tylko o kolory). Zestaw 12 lampek (plus obręcz) bez Wi-Fi w cenie około 70 dolarów, za opcję z Wi-Fi trzeba będzie zapłacić 100 dolarów. Co ciekawe, za zestaw z pięcioma pudełkami lampek-bombek (po 12 sztuk) w wersji z Wi-Fi, trzeba na Kickstarterze zapłacić 169 dolarów. Całkiem atrakcyjna propozycja, jeśli ktoś lubi choinkę gęsto obwieszoną świecącymi elementami.
W teorii pomysł naprawdę ciekawy i byłbym skłonny zapłacić za taki zestaw. Sęk w tym, że mówimy o projekcie. Nie wiadomo, czy zapowiedzi twórców zostaną zrealizowane. Jak będzie się sprawdzało zasilanie bezprzewodowe, czy obręcz faktycznie można łatwo założyć na drzewko i ukryć między gałęziami, co z poborem energii elektrycznej, jak przedstawia się kwestia odporności bombek na uszkodzenia oraz ich ewentualnego naprawiania. Czy elementy elektroniczne nie będą psuły wyglądu bombki... Jest kilka zagadnień wartych weryfikacji przed zakupem. Niestety, zweryfikują to ludzie (za rok), którzy wyłożą teraz pieniądze na Kickstarterze. Jak może się skończyć cała sprawa? Jeszcze dzisiaj przedstawię wersję mniej optymistyczną na przykładzie innego gadżetu z serwisu finansowania społecznościowego. Miało być pięknie, a wyszło... Sami zobaczycie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu