Audacity to jeden z najpopularniejszych kombajnów do nagrywania i edycji plików audio. Darmowy, otwarty, projekt w ostatnim czasie zyskał nowego właściciela. Ten wprowadził do aplikacji nową politykę prywatności. Zmiana jest na tyle duża, że stawia pod znakiem zapytania dalsze zainteresowanie ze strony użytkowników — przynajmniej oficjalnej wersji Audacity
Nowy właściciel Audacity już narobił sobie wrogów. Czy będzie podsłuchiwał użytkowników?
Nowy regulamin i polityka prywatności w Audacity wprowadzone zostały przez Muse Group — nowego właściciela, który w swoim portfolio posiada kilka innych aplikacji muzycznych, np. MuseScore, Ultimate Guitar czy StaffPad. Zaktualizowane zapisy zakładają, że aplikacja będzie zbierać i wysyłać do twórców m.in. informacje pomagające organom ścigania w egzekwowaniu prawa i prowadzenia postępowań sądowych. Co to oznacza w praktyce? Tego regulamin nie zdradza. Wiadomo, że zbierane i przesyłane do twórców mają być informacje o samej aplikacji jak i takie, które są niezbędne dla służb. Muse Group nie wyjaśnia jednak, o co konkretnie chodzi. W polityce prywatności pojawiają się zapisy, że z Audacity mogą korzystać wyłącznie osoby w wieku powyżej 13 lat. A to stoi w sprzeczności z filozofią aplikacji open source i może być bardzo trudne do wyegzekwowania.
Zobacz też: Dlaczego open source notuje rekordowo duży poziom błędów?
Na odpowiedź społeczności nie trzeba było długo czekać. Na Github Audacity w sekcji Issues od kilku dni trwa żywa dyskusja na temat nowego regulaminu i polityki prywatności aplikacji. Choć w Audacity w wersji 3.0.2 w stabilnej wersji, nie doszukano się narzędzi do śledzenia użytkowników, tak część programistów sugeruje powrót do nieco starszej wersji aplikacji (2.4.2) dla własnego spokoju. Już teraz powstają forki Audacity, np. w postaci Audacium, w których w przyszłości będą usuwane wzmianki o telemetrii i innych mechanizmach monitorujących poczynania użytkowników.
Audacity z nowym właścicielem wzbudza kontrowersje. Szybka reakcja społeczności
Nie da się jednak ukryć, że ruchy nowego właściciela mogą zrazić do Audacity nowych, jak i starych użytkowników aplikacji. I choć regulamin oraz polityka prywatności są w większości kopią tego, co można znaleźć w Musescore (inna aplikacja muzyczna należąca do tej samej firmy) wcale nie musi oznaczać, że w najnowszej wersji Audacity pojawią się narzędzia śledzące. Tym bardziej, że mowa jest o takich, które pozwolą przesyłać informacje o tym, co robią na niej miłośnicy nagrywania i edycji plików dźwiękowych.
Zobacz też: Jak nagrywać dźwięk? Część 1: Microsoft Windows
Jeśli jednak korzystacie z tej aplikacji i zależy wam na prywatności, warto śledzić zmiany, jakie będą wprowadzane w przyszłości. Być może to tylko niepotrzebna panika wśród komentujących na Github. Z drugiej jednak strony lepiej dmuchać na zimne i reagować w porę. Trzeba będzie zdać się na pomoc społeczności programistów, którzy będą rozwijali ją pod inną nazwą. Bez obaw o bezpieczeństwo i prywatność. Alternatyw, a tym bardziej darmowych, dla Audacity nie ma tak wiele. A jeśli są, to często oferują dużo mniej zaawansowanych narzędzi, z których znana jest ta aplikacja.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu