Niedawno Apple opublikowało wyniki sprzedaży za drugi kwartał bieżącego roku i wywołały one niemałe zamieszanie na rynkach – firma sprzedała mniej urządzeń, a co za tym idzie osiągnęła mniejszy zysk od wcześniej prognozowanego. Analitycy tłumaczyli to wyczekiwaniem klientów na kolejnego iPhone’a, a...
Redakcja serwisu BGR, powołując się na trzy niezależne źródła, twierdzi, że niższa sprzedaż smartfonów iPhone w salonach AT&T (mówimy o drugim co do wielkości operatorze na amerykańskim rynku) mogła być wynikiem polityki stosowanej przez tę firmę. Podobno sprzedawcy w poszczególnych salonach otrzymali dość dziwne dyspozycje od regionalnych menedzerów sprzedaży telekomu. Wynikało z nich, że klienci mają być "zniechęcani" do produktów Apple i namawiani do kupna słuchawek z platformami Android lub Windows Phone (w tym przypadku był to model Nokia Lumia 900, który w USA nie osiągnął sukcesu mimo zakrojonej na szeroką skalę akcji promocyjnej).
Wspomniana powyżej praktyka była podobno stosowana nawet wobec tych osób, które przychodziły do salonów zdecydowane na zakup iPhone’a 4 lub jego następcy – modelu 4S. Klienci mieli być po prostu "dobrze poinformowani" w zakresie alternatywnych systemów i urządzeń. Ponoć poważnie ograniczyło to sprzedaż sprzętu Apple i przełożyło się na kwartalne wyniki firmy. Co ciekawe, część pracowników AT&T nie mogła wybrać iPhone’a jako telefonu służbowego – zamiast tego musieli się decydować na gadżety z platformami Windows Phone i Android. Co na to AT&T?
Operator przesłał do redakcji BGR maila, w którym nazywa całą sprawę poważną nadinterpretacją. Tłumaczy jednocześnie, iż pracownicy starają się pomagać klientom, a iPhone jest jednym z ich najpopularniejszych modeli i nie ma mowy o zniechęcaniu klientów do tego produktu. Ludziom proponuje się po prostu wypróbowanie różnych gadżetów, by poznali alternatywę i smartfony, które można dzisiaj uznać za liderów tego rynku.
Cała sprawa wydaje się dość dziwna. Jeśli AT&T faktycznie dopuszczało się wspomnianych praktyk, to musiało mieć w tym jakiś interes, a tu należałoby się już doszukiwać wpływów Google oraz Microsoftu (wszak to ich platformy miałyby być promowane w salonach operatora). Na rozdmuchaniu całej sprawy może także zależeć Apple – mieliby świetną wymówkę dla gorszych wyników sprzedaży w II kwartale. Tylko czy taka gra byłaby warta świeczki?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu