E-sport

Atakowali serwery Overwatch, a teraz staną przed sądem

Artur Janczak
Atakowali serwery Overwatch, a teraz staną przed sądem
12

Zachary Buchta oraz Bradley van Rooy należeli do dwóch grup – Lizard Squad i PoodleCorp – zajmująch się głównie atakami DDoS na różne infrastruktury sieciowe. Do niedawna czuli się władcami w internecie, teraz natomiast postawiono im zarzuty, za które mogą wylądować w więzieniu nawet na 10 lat. Najprawdopodobniej przyczynili się do paraliżu serwerów Sony, Microsoftu i Blizzarda, a także do wysyłania specjalnych wiadomości z pogróżkami do konkretnych odbiorców.

Chłopaki są młodzi, obydwaj po 19 lat, a istnieje spora szansa na to, że właśnie zniszczyli sobie życie. Szkoda, że nastolatkowie wkładają tyle energii w coś, co niszczy innych, zamiast spróbować coś naprawić, ulepszyć czy poprawić. Zamiast tego siedzą przed komputerami, infekując setki, jak nie tysiące komputerów, aby następnie wykonać szturm na konkretny serwer. Zapewne jednych to bawi, drudzy mają w tym jakiś cel zarobkowy, albo jeszcze coś innego. Nie mniej jednak postępują źle, co odbija się na wszystkich.

Przykład wiadomości od jednej z grup:

When you walk the fucking streets, Motherfucker, you better look over your fucking back because I don’t flying fuck if we have to burn your fucking house down, if we have to fucking track your goddamned family down, we will fuck your shit up motherfuck.

Dla graczy ataki DDoS to znajomy temat. To główny powód, przez który w danym dniu nie można zagrać w ulubiony tytuł, rozegrać poprawnie meczu na turnieju czy nawet włączyć jednej z platform typu Steam. Ludzie się denerwują, bo nie mają dostępu do swoich usług, na które wydaje się często sporo pieniędzy i jedyne co robią, to czekają, aż paraliż sieciowy przeminie. Często zapomina się o tym, że właśnie wtedy wykorzystywane jest wiele komputerów niewinnych użytkowników do tego typu ataków. Ludzie są nieświadomi, że ich sprzęt jest częścią jakichś zagrań internetowych, w których udział biorą wcześniej wspomniani nastolatkowie. Problemy zaczynają się później, gdy Policja puka do drzwi i przedstawia całą sytuację. Następuje przesłuchanie, pojawiają się nerwy i zapewne strach. Członków Lizard Squad i PoodleCorp to nie obchodzi, dalej robią swoje, ważne, aby ich działania trwały w najlepsze. Warto także powiedzieć o milionach strat, jakie poniosły firmy. Szkoda natomiast, że nikt się nie zastanawia, gdzie wcześniej były wykonywane ataki, bo nie chce mi się wierzyć, że na pierwszy ogień poszły grube ryby. Ich zabezpieczenia do najgorszych nie należą, bo nie ma dnia ani godziny, kiedy ich serwery nie są czyimś celem. Z mniejszymi zagrożeniami radzą sobie świetnie, niestety, na ten moment nie ma 100% ochrony przez DDoS. Zapewne kiedyś powstanie jednostka, która będzie umiała tak filtrować przesył danych, żeby obronić daną infrastrukturę, ale na razie nikt takiej nie stworzył.

Komunikat Blizzarda o DDoS

Postawienie zarzutów chłopakom to standardowa procedura i może się wydawać, że to pewien sukces, ale w rzeczywistości tak nie jest. Teraz albo może być trochę spokojniej albo wręcz odwrotnie. Lizard Squad i PoodleCorp mogą się zdenerwować i pokazać, co sądzą o zatrzymaniu ich „kolegów” oraz wykonać atak. Problem w tym, że nawet zlikwidowanie tych grup nie sprawiłoby, że nagle dane serwery będą bezpiecznie. Pojawią się kolejni, a po nich następni. Można pisać huczne tytuły, że złapano ludzi blokujących poprawne działanie gry Overwatch, ale lepiej by było, gdyby ludzie zadbali o swoje komputery. Nie wydaje mi się, że ktokolwiek wykonuje ataki DDoS z jakichś kilku potężnych maszyn. Najczęściej mamy do czynienia z botnetem, zarażonymi pecetami i jednym silnym atakiem w dany cel. Można się przed tym uchronić na wiele sposobów, ale ludzie nie chcą. Myślą, że ich to nie dotyczy, a może w czasie czytania tego tekstu ich sprzęt jest niczym zombie i wykonuje polecenia danej gruby oddalonej o tysiące kilometrów od ich domu. Gdyby indywidualnie zadbać o bezpieczeństwo to ataków DDoS byłoby po prostu mniej. Nie sądzę jednak, aby kiedykolwiek to nastąpiło. Każdy chce włączyć swój komputer, spędzić trochę czasu na oglądaniu filmów, seriali, przeglądaniu portali społecznościowych czy napisaniu jakiejś pracy w Microsoft Word. Miło, szybko i przyjemnie. Po co się trochę wysilić i upewnić się, czy wszystko jest w porządku? Prędzej powstanie jakiś ogólny system, który zadba o to za nas. Tylko, czy taki SkyNet w każdym domu to dobra droga?

Zapewne Zachary Buchta i Bradley van Rooy otrzymają zasłużoną karę. Na tym historia się zakończy, natomiast Lizard Squad oraz PoodleCor będą działać dalej. Ataki nie ustąpią. Dobrze natomiast, że może dzięki temu część osób nie będzie już dostawać wiadomości z pogróżkami. Bo o ile paraliż danych infrastruktur to jedno, tak zastraszanie ludzi wydaje się być jeszcze gorsze. Nie wiem skąd ten brak człowieczeństwa, ale chyba takie mamy czasy. Z jednej strony wspaniałe, z drugiej straszne i okrutne.

Grafika: 1, 2

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu