1 sierpnia świat astronomii stanął w obliczu nieprzyjemnego incydentu, gdy teleskopy w Chile i Stanach Zjednoczonych padły ofiarą cyberprzestępców. Stacje, które służą do zgłębiania tajemnic kosmosu, zostały czasowo unieruchomione w wyniku skoordynowanych ataków hakerskich.
National Science Foundation's National Optical-Infrared Astronomy Research Laboratory (NOIRLab) stało się celem tych ataków. W wyniku incydentu, laboratorium podjęto decyzję o czasowym wstrzymaniu działalności teleskopów Gemini North na Hawajach oraz Gemini South w Chile. Mniejsze obiekty obserwacyjne na Cerro Tololo w Chile również ucierpiały w wyniku ataku.
NOIRLab utrzymuje, że współpracuje z czołowymi ekspertami ds. cyberbezpieczeństwa, aby przywrócić teleskopy do działania i by zapewnić ochronę własnej infrastruktury: takie stanowisko można przeczytać na stronie internetowej laboratorium. To właśnie stamtąd do świata nauki wypłynęła smutna informacja wskazująca na atak hakerski. Muszę przyznać, że wolę, gdy hakerzy gnębią Rosjan, a nie teleskopy. Możliwe, że cała akcja została przeprowadzona właśnie przez nich.
Właśnie. To jest istotny wątek. Nadal nie wiadomo, kto stoi za tymi cyberatakami ani jaka jest ich prawdziwa motywacja. NOIRLab powstrzymuje się od udzielania szczegółowych informacji, ponieważ śledztwo wciąż trwa. W kolejnych publikacjach dotyczących ataków wskazała, że nie może udzielać na razie pełnych informacji, ale z pewnością będzie działać transparentnie i gdy tylko będzie można, na pewno odpowie na wszystkie nawarstwiające się pytania.
To był jeden z gorszych momentów na atak cybernetyczny
Ten atak nie mógł wydarzyć się w gorszym momencie. Kilka dni przed nim, National Counterintelligence and Security Center wydało ostrzeżenie dla amerykańskich firm kosmicznych i instytucji badawczych. W nim znalazła się informacja o... potencjalnym zagrożeniu cyberatakami i szpiegostwem. Wygląda na to, że wywiad miał naprawdę dobre informacje i sądząc po tym, kto był celem ataku... można zaryzykować stwierdzenie, że mogą to być Rosjanie. Analizy po tym ataku wskazują, że hakerzy dostrzegają ogromne znaczenie kosmicznego przemysłu komercyjnego dla gospodarki i bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych. Infrastruktura kosmiczna staje się celem, a potencjalne skutki jakiejkolwiek aktywności hakerów są ogromne - nawet, gdy atak nie jest na pierwszy rzut oka szczególnie dotkliwy. Niemniej, ogromne pieniądze zainwestowane w przemysł kosmiczny powodują, że nawet niewielki atak jest kosztowny dla ofiary.
To nie pierwszy raz, gdy obserwatoria astronomiczne są atakowane przez hakerów. W październiku 2022 roku hakerzy zakłócili pracę Atacama Large Millimeter/submillimeter Array (ALMA) w Chile. NASA również wielokrotnie padała ofiarą cyberataków - wtedy ustalono, że hakerzy byli mocno zainteresowani utrudnieniem funkcjonowania agencji NASA. Po tym można było zauważyć istotną intensyfikację działań w obszarze cyberbezpieczeństwa wśród różnych amerykańskich agencji badawczych. Ustalono wtedy, że hakerzy byli prawdopodobnie powiązani z Rosją.
Wyścig kosmiczny przybiera przedziwny obrót: zamiast strzelać do siebie na orbicie (co przewidywali niektórzy), bitwy toczą się wirtualnie. Naukowcy, poza głowieniem się na temat tajemnic kosmosu, mają jeszcze problemy w postaci aktywności hakerów. Czym bardziej Rosja jest pognębiona na polu bitwy w Ukrainie, tym mocniej stara się uprzykrzyć życie wszystkim wkoło. Zdecydowanie wolę czytać o tym, że ataki hakerskie przydarzają się Rosjanom: ale trzeba sobie powiedzieć jasno - Moskwa sporo nauczyła się przez mocniejsze zainteresowanie nią wśród zarówno przygodnych, jak i motywowanych przez opozycyjne nacje, hakerów. Nie dość, że jest lepiej przygotowana do obrony swoich interesów, to dodatkowo dalej jest niebezpieczna i nie waha się w kontekście użycia swojego wirtualnego potencjału.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu