Filmy

Nie pamiętam, kiedy Disney stworzył coś aż tak beznadziejnego. Artemis Fowl – recenzja

Weronika Makuch
Nie pamiętam, kiedy Disney stworzył coś aż tak beznadziejnego. Artemis Fowl – recenzja
21

Disney w wielu aspektach potrafi być wyznacznikiem jakości. Niestety, jak się okazuje, czasami staje się też najgorszym z możliwych przykładów.

Artemis Fowl, jeden z nowszych filmów Disneya, dostępny dla polskich widzów stał się właściwie dzięki HBO. Ostatecznie film nie trafił do kin, za granicą pojawił się natomiast na platformie Disney+. My musieliśmy cierpliwie poczekać. Szkoda tylko, że nie było na co. Przyznaję, że nigdy nie czytałam serii książek autorstwa Eoiona Colfera, na podstawie których stworzono film. Słyszałam o nich, wiem, że swego czasu cieszyły się sporą popularnością. Po obejrzeniu Artemisa Fowla z ciekawości zajęłam się szybkim researchem, aby dowiedzieć się, o czym właściwie jest ta powieść. Cóż... nie do końca o tym, co przedstawia film. Domyślam się, że fani książki i serii za którą odpowiada Eoin Colfer i którzy czekali na tę ekranizację, mogą być mocno zawiedzeni.

Artemis Fowl - fabuła

Opowieść skupiająca się na historii tytułowego Artemisa Fowla (Ferdia Shaw), dwunastoletniego geniusza wywodzącego się z rodziny o długich przestępczych tradycjach, który za wszelką cenę próbuje odnaleźć swojego uprowadzonego ojca. Aby spełnić żądania porywacza, Artemis musi przeniknąć do starożytnej podziemnej cywilizacji - niezwykle zaawansowanego świata wróżek - i zdobyć pewien nadzwyczaj potężny i pożądany magiczny przedmiot. Chłopak obmyśla więc przebiegły i niebezpieczny plan działania, który okazuje na tyle niebezpieczny, że Artemis z czasem zostaje wciągnięty w sam środek groźnej wojny z wszechmocnymi magicznymi istotami.

Opis pochodzący ze strony HBO GO brzmi zachęcająco. Uwagę widzą mogą przyciągnąć też aktorzy — m.in. Colin Farrell, czy Judi Dench. Choć znani i lubiani, nie ciągną tego filmu sami. Główne role otrzymały mniej znane nazwiska. Główną rolę otrzymał Ferdia Shaw, dla którego była to pierwsza rola — i niestety widać, że młody aktor nie miał wcześniej większej styczności z tym światem, choć jest wnukiem Roberta Shaw, który za swoją rolę Henryka VIII w filmie Oto jest głowa zdrajcy (A Man for All Seasons) z 1966 roku otrzymał nominację do Oskara i Złotego Globu.

Widowiskowy film przygodowy zrealizowany na podstawie popularnej powieści Eoina Colfera pod tym samym tytułem. Twórcą obrazu jest Kenneth Branagh (Morderstwo w Orient Expressie), wielokrotnie wyróżniany nominacją do Oscara aktor, który od wielu lat zajmuje się również reżyserią. W obsadzie znaleźli się: Ferdia Shaw, Lara McDonnell (Love, Rosie), Josh Gad (Piękna i Bestia), Tamara Smart (serial Hard Sun. Przed Apokalipsą), Nonso Anozie (serial Dracula), Josh McGuire, Nikesh Patel i Adrian Scarborough. Towarzyszą im na ekranie zdobywca Złotego Globu Colin Farrell (Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj) oraz laureatka Oscara Judi Dench (Notatki o skandalu).

Artemis Fowl nie maluje się w pozytywnych barwach

Artemis jest bogaczem i geniuszem z pewnymi problemami. Jego ojciec zostaje porwany, porywacze żądają okupu i to właśnie Artemis chce go ocalić i wyrusza w podróż. Przy okazji dowiaduje się o istnieniu innego świata, będącego światem magii, w którym żyją mityczne stworzenia pokroju elfów czy wróżek. Jak łatwo się domyślić, rusza na przeciw magicznym stworzeniom, chcąc z nimi walczyć, mimo że to nie do końca one powinny być jego wrogami. W trakcie seansu otrzymujemy całkiem sporą dawkę informacji na temat świata przedstawionego, która i tak błyskawicznie wylatuje nam z głowy.

Trudno jest się tak naprawdę wkręcić w to uniwersum, kompletnie go wcześniej nie znając i nie wiedząc w jakie kategorie go wpisać. W przyzwyczajeniu się nie pomagają nam również bohaterowie filmu – z Artemisem na czele. Ekscentryczny i bezczelny geniusz jest taki tylko na papierze, ponieważ młody aktor zdecydowanie nie udźwignął tej roli. Trudno jednak winić wyłącznie jego, bo przecież ktoś go w tej roli obsadził i ktoś go potem reżyserował, prawda? Nie możemy też w pełni oddać się obserwowaniu akcji, licząc, że jakoś to będzie, bo produkcja jest przesycona wciskaniem nam wyjątkowo niezgrabnie ogranych ekspozycji. W filmie historia ma niestety marginalne znaczenie.

Po researchu zauważyłam, że Artemis w książkach był przedstawiony jako geniusz zbrodni, który prawdziwe uczucia potrafił okazać jedynie względem matki. Cieszę się, że sięgnęłam po opis, ponieważ z filmu absolutnie bym się tego nie dowiedziała. Fowl nie jest budowany w taki sposób, nie pokazuje swojego prawdziwego charakteru. Artemis krąży pomiędzy dzieciakiem absolutnie niewierzącym w opowieści o fantastycznym świecie, a dzieciakiem, który tworzy zawiłe plany, w pełni wykorzystujące potencjał tegoż uniwersum. Zaprzecza sam sobie, tworząc historie, których absolutnie nie byłby w stanie wymyślić. Produkcja Disneya całkowicie spłyciła postać głównego bohatera.

Disney, coś ty zrobił z Artemis Fowl?

W produkcji nie zbudowano nam porządnie relacji między bohaterami. Nikomu nie dodano tak wiele głębi i charyzmy, byśmy chcieli z nim po prostu sympatyzować. Nie ma tam nikogo, komu tak po prostu by się kibicowało. Dodatkowo sam seans jest dość marnym przeżyciem pod względem estetyki. Efekty specjalne są kiepskie, wyraźnie nie zadbano o to, aby doganiały najnowsze technologie i normy lub chociaż o nie zahaczały. Artemis Fowl może konkurować najwyżej z filmami tego typu sprzed kilkunastu lat, co jest wyjątkowo smutne i odpychające, pamiętając, że to przecież Disney, a nie żadne małe studio z ambicjami.

Twórcy po prostu nie mieli dobrego pomysłu ani serca do tej produkcji. Z pewnością liczyli na spory przypływ gotówki. Nie bez powodu sięgnęli przecież po popularną serię książkową. Pamiętajmy jednak, że nie wystarczy tylko dogadać się z autorem bestsellera, nagrać coś na szybko i puścić w obieg, aby mieć gotowego nowego Harrego Pottera. To wszystko musi mieć jakiś sens, poszanowanie oryginału i pokaz szacunku do inteligencji widza, który bardzo szybko jest w stanie zauważyć, że ktoś tu chyba robi sobie z niego jaja i używkę z jego zainteresowań. Możemy się tylko cieszyć, że produkcja ostatecznie nigdy nie trafiła do kin i wylądowała od razu na VOD. Trudno mi uwierzyć, że ten Artemis Fowl miałby otrzymać jakieś filmowe kontynuacje. Wierzę, że te powieści absolutnie nie zasłużyły na to, aby je tak potraktować.

Gdzie oglądać Artemis Fowl?

W Polsce Artemis Fowl trafił bezpośrednio do dystrybucji VOD na platformę HBO GO. Poza granicami Polski znajdziecie go w usłudze Disney+ — autorskiej platformie, na której znajdziecie produkcje Disneya — także te spod znaku Gwiezdnych Wojen (filmy i seriale — także te zapowiedziane), czy Marvela (filmy Avengers i nowe seriale, których fabuła rozgrywać się będzie w tym uniwersum). Ale to nie wszystko, gdyż w ramach jednego abonamentu, europejscy widzowie będą mieli możliwość nadrobienia hitów stacji abc, takich jak „Lost – Zagubieni” czy „Gotowe na wszystko”. Disney+ nie jest nadal dostępne w Polsce i wciąż nie wiadomo, kiedy się pojawi — być może nastąpi to jeszcze w tym roku. Na pocieszenie zostaje fakt, że część produkcji amerykańskiego giganta można jeszcze oglądać w HBO GO. Nie jest tego dużo, ale lepsze to, niż nic.

Zobacz też: Disney+ idzie jak burza. Tylko kiedy dojdzie do Polski? Wszystko, co musisz wiedzieć

Artemis Fowl - czy warto znaleźć 1,5 godziny na seans?

Odpowiedź na to pytanie jest krótka i jednoznaczna: Nie. W tej produkcji trudno doszukiwać się czegoś głębszego. Gra aktorska (choć wspierana przez dwa, dość znane, nazwiska) nie zachwyca. Podobnie jak przedstawiona historia, bohaterowie, czy relacje między nimi. Nawet technologia i efekty specjalne pozostawiają wiele do życzenia, choć Disney i należące do niego firmy odpowiedzialne za tworzenie efektów specjalnych należą do ścisłej czołówki. Nie pomogły, a myślę, że nawet zaszkodziły, zmiany jakie zaszły w filmie względem treści książek. Być może na ostateczny obraz wpłynęły także problemy przy jego produkcji. O filmowej adaptacji książek mówiło się już w2001 r. — po premierze pierwszego tomu książki, jednak dopiero w 2013 prawa do niej trafiły pod skrzydła Walt Disney Pictures, w 2015 r. Branagh został wybrany na reżysera, a kręcenie Artemis Fowl rozpoczęło się w 2018 r. Dwa lata później miał trafić do kin — przez pandemię koronawirua zdecydowano się na premierę w Disney+. Chyba dobrze się stało, że film trafił bezpośrednio na VOD — w kinach zaliczyłby jeszcze gorsze wyniki.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu