Apple

Arizona przeciwko Apple w sporze z deweloperami o miliardy

Krzysztof Kurdyła
Arizona przeciwko Apple w sporze z deweloperami o miliardy
Reklama

Spór Apple z deweloperami, którzy nie chcą płacić firmie 30% prowizji za operacje typu „in-app-purchases”, tylko korzystać z własnych mechanizmów weszła na nowy poziom. W wyniku udanego lobbyingu, przeprowadzonego przez Coalition for App Fairness, grupę złożoną z firmy Epic (Fortnite), Match Group (Tinder) i Spotify i wielu mniejszych deweloperów, tamtejsza Izba Reprezentantów przyjęła ustawę niekorzystną dla Apple (i Google). Akt zabrania zmuszania deweloperów mających siedzibę w tym stanie oraz klientów mieszkających w Arizonie do korzystania wyłącznie z wewnątrz sklepowych systemów płatności.

iPhone tak, konsole nie

Ustawa musi co prawda przejść jeszcze przez tamtejszy Senat i uzyskać podpis Gubernatora, ale z pewnością już dziś wywołuje w Apple, i trafionym rykoszetem Google, potężny ból głowy. Ustawa wyłącza spod tego obowiązku sklepy mające mniej niż 1 milion pobrać. Co ciekawe wyłączono z tego obowiązku także sklepy konsol takich jak Playstation i XBox.

Reklama

Ustawę wnieśli i głosowali za nią Republikanie, przeciwko byli Demokraci. Ci ostatni twierdzili, że ustawodawca nie powinien ingerować w bieżące relacje firm toczących spór antymonopolowy, a także że ustawa może być antykonstytucyjna oraz skomplikować sprawy związane z handlem międzynarodowym. Wydaje się, że wyłączenie konsol spod jej działania może być dla Apple i Google cennym argumentem w kontekście nierównego traktowania podmiotów.

Walki lobbystów

Apple rozpoczęło ze swojej strony także ostrą akcję lobbyingową, argumentując, że prowizja sklepu nie jest nieuzasadnionym haraczem czy prowizją za transakcję, ale ekwiwalentem za udostępnianie twórcom narzędzi do tworzenia aplikacji oraz utrzymywanie i zarządzanie potężną infrastrukturą sklepu. Ustawa oznacza według przedstawicieli koncernu, że Apple ma de facto wszystko oddać za darmo.

Przedstawiciele Coalition for App Fairness kontratakowali, mówiąc że Apple i Google mają pozycję monopolistów, i że to powoduje, że po opłaceniu prowizji wielu małych twórców musi walczyć o przetrwanie. Swoją drogą, ciekawy jest przypadek z Androidem, na którym możemy przecież zainstalować inne sklepy, a nawet ściągać aplikacje bezpośrednio od deweloperów, ale ustawa jest tak skonstruowana, że Google nic to nie pomoże.

Ziemia obiecana?

Inicjatywę wsparł też mocno twórca programu Basecamp, który stwierdził, że przygotowuje swoją firmę na przeniesienie się do tego stanu. To dość ciekawa forma nacisku, twórca daje znać ustawodawcom Arizony, że mogą tym ruchem pozyskać dla stanu sporo nowoczesnych firm, a jednocześnie przedstawicielom innych stanów, które nad tego typu ustawami będą dopiero pracować, że odrzucenie może oznaczać eksodus deweloperów.

Projekty tego typu leżą już na stołach w Georgii, Hawajach i Minessocie. W Dakocie Północnej Apple udało się ubić ustawę w Senacie. W tamtych przypadkach lepiej wygląda sytuacja Google, które dzięki wspomnianej możliwości instalacji innych sklepów nie podpada pod nie. Odrzucona przez Dakotę ustawa nakazywałaby Apple umożliwienie instalacji innych sklepów.

Raj dla prawników i lobbystów

Sprawa jest niezwykle ciekawa, szczególnie w kontekście amerykańskiego, ciągle jeszcze w miarę wolnościowego podejścia do prowadzenia biznesu. Z jednej strony mamy sklep, którego utrzymywanie kosztuje i do którego Apple daje pełny pakiet narzędzi programistycznych. Z drugiej strony, połączenie zakazu instalacji innych sklepów i nie ukrywajmy, bardzo wysokiej 30% prowizji wywołuje ostrą reakcję i pozwala atakować Apple przepisami antymonopolowymi.

Cóż, chytry dwa razy traci, o ile 30% na początku działalności nikogo nie raziło, to przeobrażenia rynku i drastyczny spadek ceny wielu aplikacji wywołał wojnę na noże ze środowiskiem, które długi czas było sojusznikiem firmy. Ostatnie obniżenie prowizji do 15% dla mniejszych deweloperów wiele już nie zmieni, do walki zaprzęgnięto ogromne pieniądze, najlepszych prawników i dziesiątki lobbystów.

Reklama

Czym się to skończy, tego nikt nie wie, amerykańskie prawodawstwo jest zagmatwane, ale wygranym na pewno będą kancelarie. Nie mam też wątpliwości, że jeżeli tego typu ustawy udałoby się gdzieś przepchnąć, Apple będzie walczyć do końca i trafią przed oblicze Sądu Najwyższego. Są duże szanse, że będzie to właśnie przypadek tej konkretnej ustawy, Arizona jest w rękach Republikanów, mają przewagę w Senacie, a przedstawiciel tej partii jest gubernatorem.

Źródło: [1]

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama