Biznes

Aresztowano top menedżerów Ubera. To ostrzeżenie dla innych

Maciej Sikorski
Aresztowano top menedżerów Ubera. To ostrzeżenie dla innych
Reklama

Ostatnio Uber wyrósł na pierwszoplanowego bohatera branżowych doniesień. Kwartał temu informacje na temat firmy pojawiały się raz na parę dni, czasem ...

Ostatnio Uber wyrósł na pierwszoplanowego bohatera branżowych doniesień. Kwartał temu informacje na temat firmy pojawiały się raz na parę dni, czasem raz na parę miesięcy, teraz czytam ich kilka w ciągu doby. Co ciekawe, są bardzo zróżnicowane, nie dotyczą jednej kwestii omawianej w kółko. Najwięcej uwagi przyciąga oczywiście spór Ubera z francuskimi taksówkarzami. Oglądamy kolejną jego odsłonę: aresztowania. Francuzi pokazują, że żarty się skończyły.

Reklama

Pisałem o protestach taksówkarzy we Francji, pisałem o tym, że przyniosły one skutek. Tomasz informował Was z kolei o stratach firmy, jej transakcji z Microsoftem czy nowej usłudze w Stambule. A na tym nie koniec - pojawiają się np. doniesienia dotyczące samochodów autonomicznych. Pisząc krotko: dzieje się. Uber nie pozwala o sobie zapomnieć. Chociaż decydenci firmy woleliby pewnie, by urzędnicy i politycy wymazali ich z pamięci, dali przedsiębiorstwu spokój. Takie życzenie mogą mieć teraz dwaj menedżerowie aresztowani we Francji.

Wspomniani menedżerowie to szef Ubera we Francji oraz top menedżer na Europę. Zostali wezwani na przesłuchanie, a to zakończyło się ich zatrzymaniem. Panowie mają stanąć przed sądem, termin rozprawy wyznaczono na 30 września. Zarzuty? Wspomina się o prowadzeniu nielegalnych usług taksówkarskich oraz o ukrywaniu dokumentów. Nie sprecyzowano, o jakie dokumenty chodzi. Śledztwo trwa, więc zarzutów może być więcej - w ciągu kilku miesięcy sprawa może się "zagęścić".

Czy zatrzymania mają związek z protestami korporacji taksówkarskich? Z jednej strony, można założyć, że nie - śledztwo w sprawie Ubera było już prowadzone wcześniej, w marcu dokonano nawet nalotu na biura korporacji we Francji. Z drugiej jednak strony, trudno oprzeć się wrażeniu, że protesty skłoniły policję i wymiar sprawiedliwości do intensyfikacji działań. Uber niewiele sobie robił ze zmiany przepisów i zakazania usługi UberPOP we Francji, płacił kary nakładane na kierowców, po prostu drwił z zakazów. Aresztowania zmieniają postać rzeczy.

Uber jako firma jest bezpieczny w sporze z francuskimi władzami, bo to amerykański biznes. Jednak pracownicy czy współpracownicy korporacji działając nad Sekwaną chronieni już nie są. I możliwe, że aresztowanie dwóch top menedżerów ma skłonić innych do zastanowienia się, czy warto ryzykować. Zapłacić grzywnę można, zwłaszcza, gdy firma odda. Ale areszt i ewentualny wyrok to już inna para kaloszy. Francuzi zastosowali prosty mechanizm: jak nie prośbą, to groźbą. To może poskutkować.

Jestem ciekaw, jak potoczy się ta sprawa, jak zareaguje Uber i czy podobne kroki zostaną podjęte w innych krajach? Powtórzę: dzieje się.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama