Apple

Apple zrobiło dokładnie to, czego oczekiwał rynek. Ta firma już nie wyznacza trendów

Tomasz Popielarczyk
Apple zrobiło dokładnie to, czego oczekiwał rynek. Ta firma już nie wyznacza trendów
125

Większy iPhone, phablet, inteligentny zegarek - minione 12 miesięcy upłynęło pod znakiem tego typu haseł wymierzonych w kierunku Apple. Firmę oskarżano o brak innowacyjności, wtórność i bierne, powolne podążanie za trendami. Dzisiejsze premiery to dokładnie to samo - zaprezentowanie gadżetów, któryc...

Większy iPhone, phablet, inteligentny zegarek - minione 12 miesięcy upłynęło pod znakiem tego typu haseł wymierzonych w kierunku Apple. Firmę oskarżano o brak innowacyjności, wtórność i bierne, powolne podążanie za trendami. Dzisiejsze premiery to dokładnie to samo - zaprezentowanie gadżetów, których użytkownicy i akcjonariusze oczekiwali. Rewolucji? Nie do końca.

Nowe iPhone'y są bardzo ładne - smukłe, wyposażone w duże wyświetlacze, napędzane mocnymi podzespołami i niezbędnymi modułami łączności. Czy są to najcieńsze smartfony na świecie? Nie, jest nim mierzący 5,75 mm Gionee Elife S5.5. Czy mają najlepsze na świecie aparaty? Też nie, bo lepsze znajdziemy w Lumiach Microsoftu. Największe wyświetlacze? Najwyższa rozdzielczość? Najmocniejsze procesy? Nie. Co zatem daje prawo nazywania nowych iPhone'ów wyznacznikami trendów?

Apple nas przyzwyczaiło do rewolucji, innowacyjności i tworzenia nowych standardów. Robił to pierwszy iPhone, iPad, a wcześniej iPody, Macintoshe czy sam system Mac OS X. Dziś wszyscy z zapartym tchem obserwujemy kolejne premiery i oczekujemy tego samego. Chcemy, żeby Apple nas zaskakiwał, wyprzedzał swoją epokę i wprowadzał na rynek urządzenia, które za kilka lat będą nieudolnie próbowali naśladować inni producenci. Za każdym kolejnym razem jednak odchodzimy rozczarowani z myślą - ale przecież to wszystko już było.

Apple ciągle potrafi pięknie czarować, a w marketingu osiąga mistrzostwo - szczególnie podczas swoich konferencji. Ta retoryka jednak coraz częściej zapędza firmę w ślepe zaułki. Jeszcze rok temu 4 cale miały być idealne. Wmawiano użytkownikom, że nie ma potrzeby stosować w smartfonach większych ekranów. Tłumaczono, że właśnie to czyni iPhone'a wyjątkowym. Dziś nie ma po nich śladu. Jak czują się Ci wszyscy, którzy uwierzyli w przesłanie Apple? Dziś firma się na nich wypięła. Równie dobrze można było w trakcie konferencji powiedzieć: sorry, ale robiliśmy was w konia tylko po to, żebyście kupowali naszego iPhone'a, a nie to badziewie z Androidem. Nie gniewajcie się, ten nowy ma już normalny wyświetlacz.

Reszta nie wygląda lepiej. WiFi 802.11 ac? To standard. Nowe procesory i GPU? W segmencie Androida dzieje się to samo, a wręcz odnoszę wrażenie, że widać tam o wiele większy rozmach - wystarczy spojrzeć na plany wprowadzenia Unreal Engine 3 na smartfony i tablety. Jedynym światełkiem w tunelu są płatności. O ile sam chip NFC nie jest niczym nowym, to wykorzystano go wreszcie tak, jak powinno się to zrobić od samego początku - przy efektywnej współpracy z bankami. Apple miało pieniądze, renomę i potencjał by nawiązać z nimi bliskie relacje. Co więcej, jako najpopularniejszy producent smartfonów w USA, mogło spokojnie ograniczyć się do rodzimego rynku - korzyści i tak będą wymierne. To nie Samsung, który musi myśleć bardziej globalnie w kontekście takich rozwiązań.

Apple Watch również nie zaskakuje. Zegarek jest nie tylko brzydki i wypada blado w porównaniu z Zen Watchem ASUS-a, Motorolą Moto 360 czy chociażby LG G Watchem R. Nieszczególnie wygląda również jego interfejs oraz obsługa - na moje oko zwyczajnie tutaj przekombinowano. Owszem, płacenie zegarkiem jest fajne. Wykorzystywanie go zarówno jako monitora aktywności fizycznej, jak i narzędzia do treningu również zapowiada się przyjemnie. Sterowanie głosem, odporna na zarysowania i uszkodzenia obudowa z szafirowym szkłem, wbudowana nawigacja, pulsometr - praktyczne funkcje, które powinien mieć gadżet tego typu. Co go zatem odróżnia od Androida Wear? Która z funkcji jest filarem, który sprawia, że zegarki LG, Samsunga, Motoroli i innych wyglądają miernie? Czy tylko ja tutaj takiej nie widzę? W dodatku premiera na początku 2015 roku sprawia, że Apple Watch zadebiutuje w czasie, gdy wszyscy będą się rozpływali nad bogatym i różnorodnym line-upem zegarków z Androidem.

Apple się skończyło? Nie, jestem daleki od takich wniosków. Ta firma nadal posiada bardzo silną pozycję, a kolejne premiery powinny ją utrzymywać na względnie stałym poziomie. Nie spodziewam się jednak, aby w najbliższym czasie, za sprawą iPhone'ów 6 czy zegarka Apple Watch popularność nadgryzionego jabłka wystrzeliła w górę, niczym za dawnych lat. Ta firma już nie wyznacza trendów. Jej produkty są ciągle wyjątkowe - spójne, dopracowane w każdym calu i piękne (no może nie licząc tego zegarka). Każda premiera to coś więcej niż tylko prezentacja sprzętu. Nowym urządzeniom przyświeca pewna idea, a może nawet styl życia. Ale próżno szukać tutaj dziś innowacji. A przynajmniej ja żadnej się nie dopatrzyłem.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu