Domeny to żyła złota, wiadomo to od dawna. Warto więc ostrzec co niektóre osoby, że żyła ta może nie być do końca czysta jeśli chodzi o odnogę zwaną “...
Domeny to żyła złota, wiadomo to od dawna. Warto więc ostrzec co niektóre osoby, że żyła ta może nie być do końca czysta jeśli chodzi o odnogę zwaną “Apple”. Jabłkowy potentat wygrał właśnie spór o domenę iPods.com i wygraną tę może wykorzystać w przyszłości, by nie płacić już za wartościowe dla siebie domeny. Właściciel iCar.com powinien pomyśleć o szybkim spieniężeniu swojej własności.
Organizacja WIPO (Światowa Organizacja Własności Intelektualnej) nakazała MP3Gold.com, parkującej sporną domenę, przekazanie iPods.com do Apple - za darmo, rzecz jasna. Apple złożyło w tej sprawie zażalenie do WIPO w maju tego roku, zarzucając naruszenie znaku towarowego. Jak to zwykle bywa, pojawiły się konspiracyjne głosy, dlaczego to Apple chce odzyskać domenę po dziewięciu latach od wypuszczenia na rynek iPodów. Odpowiedź jednak nasuwa się sama - domena wskazuje na znak towarowy, którego używanie bez zgody właściciela nie jest zgodne z prawem. Wszelkie konspiracje można więc włożyć między bajki.
We wcześniejszych latach, Apple szło na rękę właścicielom spornych domen. I tak dla przykładu, na początku roku kupiło domenę iCloud.com za sumę czterech i pół miliona dolarów. A w 2007 roku wydało milion dolarów na domenę iPhone.com. Teraz jednak, dzięki organizacji WIPO, w ciągu około czterech miesięcy Apple dostało w swoje ręce iPods.com za kilkadziesiąt dolarów - bo pewnie tyle kosztowały papierki, dokumenty i biurokracja. Szybkie i praktycznie darmowe przejęcie domeny może sprawić, że w przyszłości, w przypadku kolejnych sporów, Apple nie będzie już uciekało się do wydawania grubych milionów, a będzie sprawę załatwiało na drodze prawnej.
Właściciele domen iPad.com, iPads.com, iPhones.com, Macs.com nie mogą się czuć bezpiecznie. Tak samo jak właściciel iCar.com czy iFreezer.com :). Podobne rozwiązania mogą zacząć stosować inni wielcy gracze na rynku, a Apple może tylko przecierać szlak. Kupowanie intratnych domen z chęcią ich późniejszej sprzedaży wielkiej firmie nagle dostało szklanką zimnej wody w twarz (bo na kubeł to jeszcze za mała akcja). Może się okazać, że kupowanie spornych domen (typu właśnie wskazujących na znak towarowy) może przestać się opłacać.
Problem może jednak pojawić się w sytuacji, gdy przejmowane będą domeny, które choć wskazują na znak towarowy, to nie mają z danym produktem nic wspólnego. W momencie wykorzystywania znaku towarowego w celu wprowadzania ludzi w błąd (celem, na przykład, zdobycia danych teleadresowych, bądź danych do kart kredytowych), przejęcie domeny przez właściciela znaku towarowego jest jak najbardziej wskazane. Co jednak, jeśli jakaś domena, niekoniecznie Apple’owska, będzie naruszać znak towarowy samą swoją nazwą, ale już strona pod tą domeną będzie kompletnie nie związana z danym produktem?
Znak znakiem, prawo prawe, a Polskie sądy to co innego. Przykładem niech będzie Gmail.pl - jak to było, Grupa Młodych Artystów i Literatów bodajże. Google nie dało rady przejąć domeny na drodze prawnej (a młodym artystom chyba też nie udało się domeny sprzedać). Jednak przykład dobry, co jeśli domena faktycznie została stworzona na potrzeby jakiejś grupy, a potem pojawił się Google ze swoim Gmailem? Znak towarowy jest? Jest, a przeznaczenie? Zupełnie inne...
W Polsce domena, jeśli jej zastosowanie nie budzi wątpliwości, raczej pozostanie w rękach oryginalnego właściciela. Co jednak się stanie, jeśli na scenę wkroczy takie WIPO? Rozchodzi się o to - czy domeny będą przechodziły z rąk do rąk automatycznie, czy też faktycznie tło dla wykorzystywanej domeny będzie porządnie sprawdzane? Głupio stracić posiadaną przez siebie domenę stworzoną na potrzeby, ot choćby fundacji tylko dlatego, że kilka lat później jakaś firma z USA nazwę naszej fundacji wykorzystała jako znak towarowy...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu