Apple

To mogłaby być reklama Apple Watch'a. Zegarek przetrwał wielomiesięczną kąpiel

Patryk Koncewicz
To mogłaby być reklama Apple Watch'a. Zegarek przetrwał wielomiesięczną kąpiel
Reklama

Powrót do domu bez szwanku po prawie dwóch latach. Takiego wyniku pozazdrościłby model Ultra.

To jedna z tych historii, które Apple mogłoby pokazać na konferencji poświęconej nowym zegarkom. Pokazuje ona bowiem, że Apple Watch jest urządzeniem, które wody się nie boi. Do tego stopnia, że może przeleżeć pod wodą kilkanaście miesięcy i wyjść z tego bez uszczerbku.

Reklama

Ponad rok kąpieli w karaibskich wodach

Po przeczytaniu długiej i szczegółowiej listy zaleceń, nakazów oraz zakazów odnośnie kontaktu Apple Watch’a z wodą można odnieść wrażenie, że najlepiej trzymać zegarek w szufladzie, bo widmo usterki wisi nad nim nawet podczas zwykłego mycia rąk. Tak to już jednak z tymi zalaniami jest, że producenci elektroniki, sprzedawcy i ubezpieczyciele wody boją się jak ognia, dlatego klauzule zabezpieczające są wypełnione najbardziej absurdalnymi przykładami. Na szczęście w rzeczywistości zegarki od Apple aż tak delikatne nie są, a przypadek amerykańskiego youtubera, Jareda Brick’a tylko ten fakt potwierdza.

Mężczyzna miał zgubić Watch’a latem 2022 roku, kiedy to wraz z rodziną przebywał na wakacjach na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych. Sam bohater tej historii wspomniał na filmie, że był tak zauroczony widokami, że nie zauważył braku zegarka po powrocie z nurkowania.

Po sprzęcie został jedynie ślad w usłudze FindMy, przez którą Brick zgłosił zaginięcie. Apple przezornie ostrzega klientów przed kąpielami w wielu rodzajach cieczy, ale bez wchodzenia w przesadę wyróżnić z tego zestawu należy głównie słoną wodę, mogąca faktycznie uszkodzić Watch’a w szybkim tempie – a dokładnie taka woda znajduje się w basenie Morza Karaibskiego, do którego należą Brytyjskie Wyspy Dziewicze. Niemal pewne było więc to, że youtuber zegarka nie odzyska, ale…

… ten powrócił do życia po 18 miesiącach

Jeśli wierzyć Brickowi, w grudniu 2023 roku jeden z tamtejszych lokalsów zadzwonił z informacją o znalezieniu zegarka na plaży. Znalazca podłączył urządzenie do ładowarki i zobaczył numer właściciela w trybie zgubienia. Jonathan – mężczyzna, który znalazł zegarek – zgodził się wysłać zgubę pocztą, dzięki czemu po łącznie 22 miesiącach Apple Watch wrócił do prawowitego właściciela. Oprócz miesięcy spędzonych w wodzie przetrwał też podróż liczącą ponad 9 tys. kilometrów.

Źródło: Depositphotos

Dziwnym trafem te historie zawsze dzieją się gdzieś w USA, tak jakby Tim Cook i spółka własnoręcznie je prokurowali. Oczywiście nie zarzucam autorowi filmu kłamstwa, a bardziej zaskoczony jestem tym, jak kapryśna potrafi być technologia – jeden feralnie nieszczelny model padnie po jednej wizycie na basenie, a innym wytrzymał przeszło roczną kąpiel i kontakt z piaskiem.

„Zegarek nie tylko został znaleziony na tej samej plaży, ale po jego naładowaniu wyświetliła się wiadomość o zagubieniu z moim numerem telefonu, więc zadzwonił do mnie i wysłał zdjęcie”

Jared Brick pokazuje na wideo, że Apple Watch po tych wszystkich perypetiach dalej uruchamia się bez problemu i przynajmniej na pierwszy rzut oka działa bez zarzutu. Twórca nie sprecyzował dokładnie modelu zegarka, ale jego design wskazuje prawdopodobnie na wersję SE. Któż by się spodziewał, że to właśnie najtańszy model stanie się przykładem wodoodporności tych urządzeń.

Źródło obrazka wyróżniającego: Apple 
Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama