Dwa miesiące temu pisałem o decyzji Komisji ds. Handlu Międzynarodowego (ITC), która podjęła decyzję o zakazie sprzedaży kilku produktów Apple na tery...
Dwa miesiące temu pisałem o decyzji Komisji ds. Handlu Międzynarodowego (ITC), która podjęła decyzję o zakazie sprzedaży kilku produktów Apple na terytorium USA. Wspominałem wówczas, iż nie jest to werdykt ostateczny i automatycznie uszczuplający zyski giganta z Cupertino. Z opinią ITC oraz ich decyzją mógł się nie zgodzić prezydent Obama, który w ten sposób zadbałby (przynajmniej na krótką metę) o interesy Apple. Prezydent z tej możliwości skorzystał…
To bez wątpienia jedna z najciekawszych, a na pewno najgłośniejszych informacji minionego weekendu: Obama zawetował decyzję ITC. Tym samym zakaz sprzedaży części produktów Apple (iPhone’y 3G,3GS, 4 oraz iPady pierwszej i drugiej generacji z modułami 3G) w USA, który miał uderzyć w giganta z Cupertino, przestał stanowić dla niego zagrożenie. Co ciekawe, prezydent Stanów Zjednoczonych nie zgodził się z decyzją ITC pierwszy raz od roku 1987. Ponad ćwierć wieku to całkiem sporo i nie powinno nikogo dziwić, że temat stał się szeroko omawiany.
Obama rzucił amerykańskiemu gigantowi koło ratunkowe, a jego administracja nie widzi w tym nic dziwnego. Weto tłumaczone jest ochroną konkurencyjności na amerykańskim rynku oraz dbaniem o dobro amerykańskich klientów. Żądania i racje Samsunga nie są negowane, ale koreańskiej firmie zaleca się szukanie innych metod ochrony swoich interesów. Azjatycki koncern może np. domagać się rekompensaty z tytułu strat poniesionych przez nieuczciwe zagrania Apple. O zakazie sprzedaży sprzętu największego konkurenta mogą jednak zapomnieć.
Przedstawiciele Apple wyrazili oczywiście satysfakcję, z decyzji Białego Domu i ucieszyli się, że administracja prezydenta stanęła po stronie innowacji. Jednocześnie zarzucono Samsungowi, iż wykorzystuje patenty w niewłaściwy sposób. Co na to Samsung? Trudno spodziewać się po nich innej reakcji niż rozczarowanie. Co prawda, mogą się oni odwoływać od decyzji Obamy i dalej prowadzić spór z Apple, ale batalia, która wydawała się wygrana, nagle okazuje się kolejną klęską Koreańczyków. Amerykanie nadal mogą sprzedawać swój sprzęt w USA i nie poniosą (przynajmniej nie w chwili obecnej) żadnych konsekwencji za przewinienia udowodnione przez ITC.
Niektórzy podkreślają, że decyzja Obamy była słuszna. Administracja prezydenta od pewnego czasu przekonuje, że zakaz sprzedaży konkretnego produktu nie jest rozwiązaniem w sporach patentowych i lepiej stosować kary finansowe. Nawet jeśli przyznamy im rację, to trudno nie zgodzić się z opinią, że w omawianym przypadku zastosowano podwójne standardy. Ukarany w ubiegłym roku Samsung nie uciekł od odpowiedzialności, a tymczasem decydenci Apple nie muszą sobie zaprzątać głów potencjalnymi stratami.
Postępowanie Obamy dla wielu osób jest zapewne oczywiste: to ochrona interesów amerykańskiej korporacji, a co za tym idzie, amerykańskiej gospodarki. Tym światem rządzą twarde reguły gry. Problem polega jednak na tym, że nadal są to jakieś reguły i warto się do nich stosować. Apple zyskało na wecie Obamy, ale należy mieć na uwadze, iż w chwili obecnej firma sprzedaje jedynie dwa produkty z listy zakazanych urządzeń (iPhone 4 oraz iPad 2 3G). Niedługo modele te powinny zniknąć z rynku, ponieważ korporacja odświeży swoją ofertę. Tymczasem zgrzyt i nieprzyjemne wrażenie, jakie wywołała decyzja Białego Domu mogą zostać na znacznie dłużej.
Uchylanie decyzji ITC podważa wiarygodność tej instytucji – skoro teraz dostali prztyczka w nos i usłyszeli od urzędników z otoczenia Obamy, że niewłaściwie rozwiązują spory patentowe (choć problemów nie dostrzegano, gdy górą było Apple), to dlaczego w przyszłości firmy spoza USA miałyby się zgadzać z decyzjami ITC? Albo inaczej: zgodzić się z nimi i tak będą musiały, ale znika przy tym szacunek dla prawa, ponieważ jest ono wykorzystywane w sposób instrumentalny. To nie służy ani urzędnikom (na dłuższą metę), ani firmom, ani klientom, ponieważ rzekoma ochrona konkurencji jest zwykłą ułudą.
Źródło grafiki: abcnews.go.com
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu