Nowy gadżet od Apple jeszcze nie zadebiutował, a już teraz sporo mówi się o problemach i wyzwaniach z nim związanych.
Apple Vision Pro to gadżet który jeszcze nie trafił do sprzedaży, a już wygenerował wokół siebie więcej dyskusji, niż wszystkie inne headsety razem wzięte. Magia firmy działa. Gigant z Cupertino kilkukrotnie w swojej karierze wyczekał na odpowiedni moment, wprowadził swój produkt i... zawładnął sercami użytkowników na całym świecie. Czy smartfonowa rewolucja albo szaleństwo z tabletami w roli głównej ogarnęłoby świat równie szybko gdyby nie ich iPhone i iPad? Czy w ogóle by do niej doszło? Pytania można mnożyć i mnożyć. Ale jedno jest pewne: już za kilka miesięcy firma spróbuje swoich sił z zupełnie nowym, rewolucyjnym, sprzętem: Vision Pro. Goglami będącymi przepustką do świata rozszerzonej rzeczywistości, która będzie idealne zsynchronizowana z ich ekosystemem.
Od pierwszych (nieśmiałych i krótkich) sesji demonstracyjnych pojawiają się jednak pytania z dwiema problematycznymi kwestiami, które dotyczą nowego sprzętu. I wszystko wskazuje na to, że odpowiednie odpowiedzi w pierwszej generacji sprzętu jeszcze nie zostaną udzielone.
Apple vision Pro: problem z wagą i okularami. Jak firma rozwiąże problemy?
Mark Gurman w swoim nowym newsletterze informuje o problematycznej kwestii związanej z wagą headsetu. To coś, na co zaproszone redakcje zwracały uwagę od samego początku. Prawdopodobnie dopiero w drugiej odsłonie sprzętu coś się w temacie ruszy.
Prace nad kolejną wersją Vision Pro są na wczesnym etapie, ale firma ma nadzieję, że urządzenie będzie lżejsze i przynajmniej nieco mniejsze. Obecnie waży około funta (ok. 450 gramów), a testy wykazały, że może wydawać się zbyt ciężki dla niektórych użytkowników - nawet przy krótkich sesjach. Apple rozważa rozwiązanie tego problemu w pierwszym modelu za pomocą paska na głowę, ale uczynienie sprzętu lżejszym jest lepszym rozwiązaniem w dłuższej perspektywie.
Czytaj dalej poniżej
Drugim problematycznym elementem są okularnicy. To żadna tajemnica że spora część świata nosi okulary korekcyjne, które pozwalają ich użytkownikom poprawnie widzieć co się dzieje dookoła nich. To element, który stanowi spore wyzwanie w tym segmencie sprzętu. Jedni producenci dołączają do zestawu specjalne szkła korekcyjne (co jest rozwiązaniem na pół gwizdka, bo nie każdą wadę da się tam najczęściej nadrobić). Inni zostawiają na tyle miejsca, by użytkownicy gogli mogli zakładać je wraz ze swoimi okularami — po prostu. Apple skłania ku pierwszemu rozwiązaniu ze specjalnie dobranymi soczewkami. Ale to rodzi ogrom wyzwań przed sprzedawcami.
Proces oferowania tysięcy różnych kombinacji soczewek okazał się bólem głowy dla zespołów operacyjnych Apple.Na szczęście firma może mieć rozwiązanie: wysyłanie niestandardowych zestawów z fabryki z fabrycznie zainstalowanymi soczewkami korekcyjnymi.
Mogłoby to uprościć doświadczenia klientów, ale przyniosłoby też nowe problemy. Po pierwsze, wbudowane soczewki na receptę mogłyby sprawić, że Apple stałoby się swego rodzaju dostawcą usług medycznych. Firma może nie chcieć się tym zajmować. Ponadto taki poziom personalizacji utrudniłby konsumentom współdzielenie headsetu lub jego odsprzedaż. I oczywiście wada wzroku użytkownika może z czasem ulec zmianie.
Jak widać — to dość skomplikowany proces jeżeli chodzi o jeden rynek. A kiedy mowa o kilkudziesięciu na których firma jest obecna... no cóż — przed ekipą giganta z Cupertino czeka sporo pracy, żeby obmyślić jak to ma działać, żeby miało sens. Ale już teraz gołym okiem widać, że nie będzie to łatwe.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu