Wizerunek Apple to mieszanka amazingu, ciekawych urządzeń i nietuzinkowego podejścia do rynku. Ten producent niegdyś wyznaczał trendy na rynku technologicznym, a tymczasem - głównie z powodu osłabienia dynamiki rynku urządzeń mobilnych zaczyna się dostosowywać do tego, co istotnie jest pożądane przez klientów. Odchodzi zatem powoli od roli innowatora na rzecz zapewnienia sobie stabilnej sytuacji.
Skąd taki daleko posunięty wniosek, gdy cały czas mówi się o kontrowersyjnym panelu OLED w nowych Macbookach? Cóż, długo analizowałem akurat te doniesienia i powiem Wam szczerze, że nie widzę w tym nic złego. Panel OLED przywodzi mi na myśl leciwe już nieco HP-ki, w których tego rozwiązania kompletnie nie lubiłem, ale w przypadku Apple może się udać. Jeżeli tylko dostęp do panelu OLED zostanie otwarty dla deweloperów i użytkownik będzie w stanie definiować obiekty, jakie tam się pojawią, to będzie naprawdę ciekawie. Nie przekonuje mnie argument za tym, że jest to kolejny element, który mógłby się zepsuć - to będziemy mogli ocenić dopiero po tym, jak panel się pojawi i zostanie pod tym kątem przetestowany. Zastosowanie takiego panelu nie wpłynie przecież na to, jak będzie się korzystać z klawiatury, nie widzę w tym nic złego.
Do internautów natomiast dotarły sygnały mówiące o tym, że Apple może wprowadzić... tryb nocny do iOS. Coś, na co wielu czekało od dawna, a ci, co nie chcieli czekać, po prostu robili jailbreak'a. W Sieci wielu komentatorów zwracało uwagę na to, że Apple zaczyna zwyczajnie słuchać ludzi zamiast wprowadzać innowacje. Ale czy na Apple warto się gniewać za takie podejście? Nie, era Jobsa się już skończyła, ten człowiek był dobry na czasy, kiedy rzeczywiście można było narzucać trendy. Dzisiaj trendami trzeba żonglować ostrożniej.
Ale nie zapominajmy o tym, że Apple cały czas nie boi się wprowadzać kompletnych nowości do swoich produktów. Obstawiam, że oprócz panelu dotykowego OLED w Macbookach jedną z bardziej kontrowersyjnych zmian okaże się być... brak wejścia słuchawkowego w iPhone'ie 7. I sądząc po tym, ile pojawiło się na ten temat doniesień, jest to raczej nieuniknione. Powiem Wam szczerze, że odrobinę się z tego cieszę, choć jestem zwolennikiem umożliwiania ludziom wyboru, jeśli chodzi o korzystanie z technologii. Niewątpliwie, aktem zabrania też jest zlikwidowanie popularnego jacka.
Jednak postawienie na Bluetooth w kwestii słuchawek w iPhone'ie może okazać się być wybawieniem dla tych, którzy narzekają na nieco słabawą ofertę takich przenośnych grajków. Sam ostatnio szukałem słuchawek Bluetooth i posmutniałem z dwóch powodów - raz, że ceny tych dobrych są kosmiczne. Dwa, że wybór jest dużo gorszy niż w przypadku przewodowych. A może w szaleństwie Apple jest jakaś metoda? Oby była.
Grafika: 1
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu