Apple opublikował nowy "transparency report" (raport przejrzystości), w którym ujawnia, ile danych użytkowników jego urządzeń i usług zostało dostarczonych władzom w poszczególnych krajach.
Apple publikuje raport przejrzystości. Jak często polskie urzędy wnioskowały o dane?
Apple regularnie publikuje swoje raporty przejrzystości, w których informuje o tym, jak często organy władzy/ścigania w poszczególnych krajach prosiły o informacje dotyczące użytkowników jego usług oraz urządzeń. W najnowszej edycji w bardzo interesującym świetle pokazana została Polska.
Nasz kraj wnioskował do Apple o udostępnienie łącznie danych ponad 56 tys. urządzeń. W większości były to jednak wnioski zbiorcze, bo w sumie Apple otrzymał ich zaledwie 22. W przypadku 12 z tych wniosków producent dostarczył pewne dane. Daje to 55 proc. Jak wypadamy na tle innych europejskich krajów? Jeżeli weźmiemy pod uwagę liczbę wniosków, liderem są tutaj Niemcy, gdzie złożono ich do Apple'a blisko 12 tys. i dotyczyły ponad 31 tys. urządzeń. Ponad połowa spraw zakończyła się udostępnieniem danych. Bardzo aktywnie na tym polu działają również Wielka Brytania (blisko 2 tys. wniosków), Francja (ponad 1,6 tys. wniosków) i Hiszpania (niespełna 1,2 tys. wniosków). Pod tym względem nasze 22 wnioski są raczej śmieszne.
Zaskakuje jednak to, że dotyczą one tak dużej liczby urządzeń. A na tym wątpliwości się nie kończą, bo Apple informuje, że Polska jest jedynym krajem, gdzie wnioski pochodziły ze strony organów zajmujących się sprawami celnymi oraz skarbowymi. I tu możemy tylko spekulować, czego dotyczyły te sprawy. Pewnym jest na pewno, że wnioski nie były indywidualne. Jeżeli podzielimy ogólną liczbę urządzeń przez liczbę wniosków, otrzymamy średnio ponad 2,5 tys. urządzeń na wniosek. Dla porównania w przypadku Niemiec na pojedynczy wniosek przypada średnio 2,6 urządzenia. Różnica jest diametralna, ale nie możemy jednoznacznie stwierdzić, ilu konkretnie urządzeń dotyczył każdy z wniosków.
Co ciekawe, nasz kraj nie został uwzględniony w drugiej tabeli, gdzie zestawiono liczbę wniosków związanych z kontami przypisanymi do usług Apple'a. Najwyraźniej organy ścigania nie były zainteresowane tymi danymi.
Dane te są szczególnie interesujące w kontekście ostatniej sprawy związanej z FBI i zaszyfrowanym iPhone'm. Apple wówczas kategorycznie odmawiało współpracy, a służby żądały utworzenia backdoora dającego dostęp do smartfonów. Finalnie skończyło się to tak, że wynajęto hackerów do złamania telefonu. Po drugiej stronie zawiązał się jednak cały front złożony z największych firm technologicznych gotowych do walki z FBI. Na tym tle liczba wniosków pochodzących z USA (4 tys. i ponad 16 tys. urządzeń) nie jest szczególnie duża. Może amerykańskie władze po prostu nie muszą uciekać się do tego typu procedur, aby uzyskać dostęp do informacji w iPhone'ach i iPadach. Co ciekawe, Apple pozytywnie rozpatrzył aż 80 proc. z nich, co pokazuje, że na co dzień koncern nie ma oporów przed współpracą z organami ścigania.
Apple zapewnia jednak, że każda tego typu sytuacja jest dokładnie rozpatrywana, a władze (a konkretnie tylko uprawnione do tego organy ścigania) otrzymują absolutne minimum informacji. W wybranych przypadkach mogą to być: imię, nazwisko, adres zamieszkania, ale czasem również zdjęcia, filmy, kontakty czy informacje z kalendarza. Czy zatem jest czego się obawiać? Z danych Apple wynika, że wnioski o udostępnienie danych dotknęły zaledwie 0,00612 proc. ogólnej liczby wszystkich użytkowników. Procentowo jest to margines. Nie zapominajmy jednak, że ciągle mówimy o dziesiątkach tysięcy osób.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu